Pink Cream 69 to band, który nie zawodzi i w zasadzie pokazuje że hard rock może być ciekawy, melodyjny i energiczny. Najnowszy krążek zatytułowany "Headstrong" to 12 album, który ukazał się po 4 latach przerwy od bardzo udanego "Ceremonial". Kiedy ma się w składzie Dennisa Warda i Davida Reedmana to można być spokojnym o poziom muzyczny zawartości. Dennis przemyca sporo z ostatniego albumu Unisonic, zaś Reedman przemyca patenty z Voodoo Circle. Tak więc mamy hard rock, melodyjny heavy metal, a nawet power metal. Nowy album jest bardzo przemyślany, dopieszczony pod względem brzmienia, jak i materiału. Nie ma powodów do narzekań, bo płyta od samego początku dostarcza sporo emocji i trzyma słuchacza w napięciu do samego końca. Energiczny "We bow to none" to prawdziwy rockn rollowy utwór, który ma coś z Deep Purple, ale też Unisonic, co daje w efekcie fajną mieszankę hard rocku i power metalu. Zadziorny "Walls come down" to ostrzejszy kawałek, który mocno nawiązuje do ostatnich płyt Primal Fear. Jeśli o mnie chodzi to podoba mi się rozpędzony, power metalowy "No More Fear". Chwytliwy refren i spora dawka ciekawych melodii robi swoje. Dobrze wypada też marszowy "Man of Sorrow", czy ostrzejszy "Whistleblower". Wyrównany album, który oddaje to co najlepsze w tej kapeli. Lata lecą, a oni jeszcze bardziej umacniają swoją pozycję. Warto znać ich najnowsze dzieło.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz