Może jestem staroświecki, może jestem już stary, ale oczy cieszy widok takich okładek. Jest klimat lat 80, prosty motyw i zapadający motyw. Okładki z lat 80 budziły grozę i tak też jest z okładką płyty Vulture. Ten band to kolejne moje małe odkrycie. Tradycyjnie kupiła moje serce kapela z Niemiec. Tam to rodzą się kapele grające z sercem i pasją. Mają krwi granie na wysokim poziomie. Vulture powstał w 2015 r, a w 2017 wydał debiutancki album "The Guillotine". Album robi spore wrażenie, ponieważ zabiera nas do lat 80, do czasów gdzie na porządku dziennym był ostry heavy/speed metal z domieszką czystego thrash metalu. W ich muzyce słychać wpływy Razor, Exciter, Agent Steel czy Exodus. Nie tylko styl i jakość robią spore wrażenie. Wokalista L. Steeler potrafi rzucić na kolana swoim wokalem. Śpiewa agresywnie, z pasją i pazurem. Nadaje całości klimatu lat 80. Ten album to kopalnia killerów i w zadzie nie ma tutaj słabych kawałków. Warto odnotować też szorstkie i przybrudzone brzmienie, które przypomina dokonania Kreator na początku swojej kariery. 9 kompozycji wydaje się troszkę mało, ale w sumie w latach 80 też tak nagrywali więc można to przeżyć. Zaczyna się klimatycznie bo od "Vendetta". Przez około minutę słychać mroczną melodię rodem z jakiegoś horroru, dopiero potem wkracza ostry riff i kawałek nabiera szybkości. Pierwsze dźwięki są imponujące i już wiadomo, że nie jest to płyta stworzona z przymusu. Tutaj grają panowie, którzy kochają speed metal. Słychać tą pasję i zamiłowanie do tego gatunku. Klasyczne rozwiązania słychać w melodyjnym "Clashing Iron", a to dopiero początek jazdy. Zespół jeszcze bardziej przyspiesza w dynamicznym "Triumph of the Guillotine". Thash metal pełną gębą i kocham takiej jakości thrash metal. Genozider/Outlaw tworzą zgrany duet gitarowy, który cały czas atakuje słuchacza ciekawymi riffami. Świetny klimat otacza "Adrian's cradle" , w którym zespół daje upust swojej melodyjności. Jest też bardziej techniczne granie w "Paraphiliac", czy tez pomysłowość zespołu w bardziej rozbudowanym "Cry for death". Na deser w wersji japońskiej mamy cover Deep Purple w postaci "Stormbringer". W zasadzie to nie mam zastrzeżeń, a o zachwytów można by pisać i pisać. Jedna z najlepszych płyt roku 2017. Kawał ostrego heavy/speed/thrash metalu. Czekam na więc płyt niemieckiej grupy Vulture!
Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz