Na niemieckiej scenie metalowej pojawił się nowy, młodziutki band, który chce również zdobyć swoje grono fanów i zostać na scenie troszkę dłużej. Mowa o działającym od 2016r zespole o nazwie Pulver, który w tym roku wystartował ze swoim debiutanckim albumem zatytułowanym "Kings under the sand". Tytuł jak i okładka zwiastują ciekawe wydawnictwo z klimatem rodem z "Poverslave". Nie do końca tak jest, bowiem band troszkę ociera się NWOBHM, troszkę o Doom metal, a troszkę o stroner rock. Przede wszystkim słychać, że wzorowali się na latach 70 czy 80. Można doszukać się wpływów Motorhead, Black sabbath czy Judas Priest. Uroku tej płycie dodaje przybrudzone brzmienie i proste, łatwo wpadające w ucho motywy. Atutem tej młodej formacji jest charyzmatyczny wokalista Dave Froklich, który mocno przypomina świętej pamięci Lemmy'ego z Motorhead. Płytę wypełnia 8 utworów, które potrafią poruszyć swoim mrocznym klimatem i aranżacją rodem z lat 70. Na wstępie mamy znakomite intro "Rising". Znakomita mieszanka stylów wypracowanych przez Judas Priest i Black Sabbath. "Phanthom Hawk" to klasyka sama w sobie. Mocny, zadziorny i niezwykle banalny riff potrafi zauroczyć. Gitarzyści Lukas i Alex czują klimat heavy metalu lat 70 i to słychać. To jest to. Skojarzenia z wczesnym Judas Priest jak najbardziej są na miejscu. Stonowane tempo i mroczny klimat to cechy "Blacksmith Lament" i tutaj kłaniają się klimaty Black Sabbath. Dalej pojawia się kwintesencja stylu Pulver, czyli tytułowy "Kings under the sand". Znakomicie też brzmi marszowy, pełen mroku "Warrior Caste" i znów znakomicie wybrzmiewają lata 70. Fani Iron Maiden z pierwszego krążka mogą polubić niezwykle melodyjny i pomysłowy "Alpha omega", który pełni rolę instrumentalnego kawałka. Całość zamyka rozbudowany i epicki "Curse of the pharaoh". Trzeba przyznać, że Pulver wyróżnia się tym swoim specyficznym stylem. Zaskakują i imponują talentem. Płyta debiutancka jest dobra, nawet bardzo dobra. Nie za wiele jest płyt w klimat 70, zwłaszcza jeśli myślimy o graniu w stylu Black Sabbath, czy Judas Priest i za to panowie mają dużego plusa. Płytę oczywiście gorąco polecam.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz