Nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałem wysokiej klasy album z neoklasycznym power metalem. Brakuje mi jakiegoś mocnego uderzenia z ciekawymi, pomysłowymi solówkami i gitarowymi popisami w stylu Iron Mask, Galneyrus czy Yngwiego Malmteena. Ten stan rzeczy zmienił debiut Iron Spawn. To projekt muzyczny multiinstrumentalisty Dani Riosa, który działał w Rex Rekiem i ex wokalisty Galneryus Yama - B. Ciekawe połączenie dwóch różnych kultur, ale efekt jest co najmniej zadowalający.
"Bloodstorm" to album, w którym sporo dzieje się i tutaj spora zasługa Daniego. Stawia na pomysłowe i wyszukane motywy. Nie brakuje finezji, lekkości czy szybkości. Wpływ Iron Mask czy Yngwiego Malmsteena jest słyszalny. Miłym dodatkiem jest głos charyzmatycznego Yama B, który idealnie pasuje do takiego grania. Zwłaszcza jego wysokie partie wokalne są miłą ozdobą tego wydawnictwa.
Jeden z pierwszych utworów na płycie to "In the shadows" i to jest prawdziwy strzał między oczy. Jest szybko, jest pomysłowy riff i prawdziwa jazda bez trzymanki. Więcej luzu i rockowego zacięcia mamy w klimatycznym "Alone in the dark". Nutka progresywności pojawia się w "Burning Angel". Więcej neoklasycznego power metalu mamy rozbudowanym i epickim "The Chosen One". Ten utwór to kopalnia ciekawych i intrygujących zagrywek gitarowych. Na szczególną uwagę zasługują dwie petardy czyli "Desperate Cry" i "An orchid in the snow". Miłym dodatkiem okazał się "Out in the fields" z repertuaru Gary;ego Moore;a.
Płyta jest na wysokim poziomie i świadczy o tym materiał, jak i soczyste takie nieco japońskie brzmienie. Jest trochę słodyczy i trochę agresji. Całość idealnie współgra z neoklasycznym power metalem jaki prezentuje nam Iron Spawn. Przemyślany album, który będzie sporą frajdą dla fanów Yngwiego Malmsteena czy Iron Mask.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz