Strony

piątek, 13 września 2019

SINNER - Santa Muerte (2019)

Przywykłem do tego, że Mat Sinenr w swoim zespole o nazwie Sinner często zmieniał muzyków i skład często ulegał roszadom. Na wszystko byłem gotowy, ale na to że oprócz Mata będziemy mieć dwa dodatkowe głosy to na pewno nie. Czy odbiło się to na muzyce Sinner? Dalej jest to hard rock z domieszką heavy metalu, ale takie zagranie nadaje muzyce nieco przestrzeni i można sobie pozwolić na więcej. Tak więc można poczuć pewien powiew świeżości i nutkę zaskoczenia. Tego w sumie od dawno brakowało w muzyce Sinner. Od kilku lat nagrywał słabe albumy, które nic nie wnosiły do dyskografii tego zasłużonego zespołu. "Santa Muerte" to 19 album Sinner i jest to pozycja, które nie zasługuje na skreślenie i to jeszcze przed wysłuchaniem.

W 2016 roku do zespołu wrócił Tom Naumann i w końcu można posłuchać jakiś dobrych riffów i solówek w jego wykonaniu. Jego obecność w tym zespole potrafi wiele zmienić i sprawić że album będzie ciekawszy.  Największą niespodzianką jest dwóch wokalistów, a mianowicie Sascha Krebs i Giorgia Colleluori. Nie powiem, wolę jak śpiewa Mat, ale występy tych dwóch osobistości nieco urozmaica materiał i wnosi powiew świeżości.

Okładka nie w moim stylu i raczej zniechęca do sięgnięcia po ten album. Z kolei brzmienie jakby zapożyczone z płyt Primal Fear i to jest jest dobry znak.

Otwieracz ma zaskoczyć i porwać słuchacza. "Shine On" w heavy metalowym klimacie na pewno zaskakuje swoją mocą i przebojowością. Słychać tutaj stary dobry Primal Fear, ale też i stare płyty Sinner. Dawno ten band nie stworzył tak mocnego utworu. Riff jest prosty, ostry i potrafi porwać. No jest dobrze. Giorgia ma tutaj swój popis umiejętności i wnosi sporo życia do tego kawałka. Hard rock pełną gębą mamy w zadziornym "Fiesta Y Copas" i to kolejny udany utwór. Nie do końca przekonał mnie tytułowy "Santa Muerte", ale nie mogę mu odmówić udanych partii gitarowych i ciekawej linii melodyjnej. Wracamy do klimatów Primal Fear i nieco ostrzejszego heavy/power metalu w "Last Exit Hell". Jest pazur, jest agresja i nie brakuje też ciekawych melodii. Kolejna perełka na tym albumie. "What went wrong" to stonowany, hard rockowy kawałek, który również może zauroczyć swoim prostym, radiowym refrenem. Znalazło się też miejsce na melodyjny i zadziorny "Lucky 13", który zaliczam do tych najciekawszych kawałków na płycie. Troszkę nie pasuje mi tutaj wokal Giorgii. Dobrze wypada też mocny, heavy metalowy "The Wolf" czy melodyjny i chwytliwy "Ballad of Jack".

Mat Sinner to wysokiej klasy basista i kompozytor, ale ostatnio nie idzie mu z twórczością Sinner. Płyty nijak mają się do tych z wczesnego okresu. "Santa muerte" to płyta na pewno ciekawsza niż ostatnie koszmarki i nie brakuje tutaj hitów i chwytliwych melodii. Niestety są też momenty słabsze, co obniża notę. Mimo wszystko to i tak najlepsza płyta od czasów "Mask of sanity".

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz