Świat idzie do przodu i dzisiejsza technologia ułatwia muzykom, a przede wszystkim daje szansę zaprezentować swoją własną muzykę. Dzięki temu pojawia się wiele ciekawych zespołów, które mogą zmienić nasz światopogląd. Szwedzki Stormburner, który tworzy muzykę z pogranicza epickiego heavy metalu i melodyjnego metalu. Panowie stawiają na klasyczne rozwiązania i starają się przy tym przypomnieć nam złote lata 80. Stormburner to młoda kapela, która ma pomysł na siebie i drzemie w nich ogromny potencjał. Ich debiutancki krążek "Shadow Rising" ma ukazać się w grudniu tego roku, ale już teraz chce Wam przybliżyć owe dzieło, bo jest to płyta które może jeszcze sporo namieszać w Waszych tegorocznych zestawieniach.
Okładka w klimatach Manowar czy Jack Starr Burning Star robi tutaj furorę. Ken Kelly odwalił kawał dobrej roboty i jest to jedna z najlepszych okładek tego roku. Brzmienie jest proste, bez fajerwerków i stara się nam przybliżyć lata 80. Kto lubi Manowar, Jack Starr Burning Star, Ravage,.czy Judas Priest ten poczuje się jak w swoim królestwie. "Shadow Rising" to właśnie mieszanka styli wypracowanych przez te kultowe kapele. Stormburner jednak nie idzie na łatwiznę i nie robi na konkursu karaoke. Ich materiał jest pomysłowy, old schoolowy i zagrany jakby panowie grali już kilka pary ładnych lat.
Sukces tej kapeli tkwi nie tylko w okładce czy brzmieniu. Tutaj kluczem jest zawartość i sami muzycy. Tommi i Matts to dwaj utalentowani gitarzyści, którzy dają czadu na każdym utworze. Tutaj słychać zgranie, chemię i niezwykłą technikę. Brawo panowie. Motorem napędowym jednak jest Mike Stark. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Mike za każdym razem kradnie całe show. Znakomita technika, charyzma i ten pazur robią swoje.
Dobrze, przejdźmy do konkretów. "We Burn" ma znakomite otwarcie gitarowe. Szybko utwór przybiera na szybkości i zadziorności. Prawdziwa petarda i klasyczne rozwiązania stanowią tutaj o potędze. Przypominają się stare dobre czasy Manowar, czy Judas Priest. Duch lat 80 dominuje w zadziornym "Metal in the Night". Ten utwór znakomicie pokazuje jak znakomitym wokalistą jest Mike Stark. Na każdym kroku jest przebój i to jest fenomen tej płyty. Lekki i przyjemny "Shadow Rising" to znakomity hołd dla hard'n heavy. Band znakomicie urozmaica owy materiał i nie ma tutaj męczenia jednego motywu. Stormburner potrafi też grać epicko i klimatycznie. Tak jest z "Demon Fire". Niby stonowany kawałek, a ciarki przechodzą słuchacza i to od pierwszych sekund. W podobnych klimatach mamy toporniejszy "Men at arms". Band potrafi grać też bardzo agresywnie, wkraczając w rejony power metalu. Taki właśnie jest dynamiczny "Eye of the Storm". Na wyróżnienie zasługuje również marszowy i epicki "Rune of the dead", który jest bardziej rozbudowanym utworem. Dzieje się tutaj sporo. Całość zamyka podniosły, nieco melancholijny "Ode to War" i to jest coś pięknego. Tutaj band gra na naszych emocjach.
Panie i Panowie pojawił się nowy szeryf w mieście. Niech wszyscy się mają na baczności, bo jest nowy specjalista od epickiego heavy metalu z domieszką power metalu. Szwedzki Stormburner to prawdziwa uczta dla fanów Manowar, Jack Starr Burning Starr, Omen, czy Judas Priest. Debiutancki album zatytułowany "Shadow Rising" to jedna z najlepszych płyt tego roku. To trzeba posłuchać! Emocje gwarantowane.
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz