Strony

wtorek, 5 listopada 2019

BLIND GUARDIAN TWILIGHT ORCHESTRA - Legacy of the dark lands (2019)

Od lat się mówiło, że muzycy z Blind Guardian pracują nad albumem, której w głównej mierze ma być albumem symfonicznym, w którym królować ma orkiestra. Taki pomysł strzelił do głowy liderom tej kultowej grupy power metalowej i to jeszcze wczasach nagrywania "Nightfall in middle - earth", które było już wielkim przedsięwzięciem. Nie dość, że był to pierwszy koncept album tej grupy, to już wykazywał bogate aranżacje i świeże podejście do power metalu, gdzie nie brakowało nawiązań do muzyki klasycznej. W sumie nic dziwnego, że band chciał pójść w tą stronę i bardziej zagłębić się w te rejony. Ostatnie albumy Blind Guarddian pokazują, że fascynacja symfonicznym metalem i klasyczną muzyką nie zmalała, a wręcz przeciwnie. Co jakiś czas pojawiały się pogłoski, że band nieustannie pracuje nad symfonicznym albumem z orkiestrą w roli głównej. Wiele czekało na ten krążek i po 20 latach w końcu ma swoją premierę "Legacy of the Dark Lands". Band w ramach okazji tak wielkiego przedsięwzięcia pod szylem Blind Guardian Twilight Orchestra.

Co łączy ten projekt z Blind Guardian? Oczywiście obecność Hansiego Kurscha, który jest w świetnej formie wokalnej. No i jest jeszcze Andre Olbrich, choć nie występuje tutaj jako gitarzysta. No jest jeszcze logo i klimatyczna okładka, która przywołuje na myśl stare płyty tej grupy. Oczywiście są jeszcze nawiązania do ostatnich dwóch płyt Blind Guardian, zwłaszcza jeśli chodzi o obecność orkiestry. Tutaj za warstwę instrumentalną odpowiada praska filharmonia. Nie powiem aranżacje są bogate, zagrane z rozmachem i niezwykłym feelingiem. Brzmi to wszystko jak ścieżka dźwiękowa do filmu fantasy, albo innego przygodowego blockbustera. Klimat też udało się wykreować pierwsza klasa. Narratorzy znani z "Nightfall in middle earth" budują napięcie i odgrywają kluczową rolę. To właśnie oni tutaj najbardziej błyszczą.

Przy tworzeniu warstwy lirycznej pomógł pisarz Markus Heitz i album Blind Guardian można potraktować jak sequel do powieści Markusa, czyli "The dark lands". Sama historia opowiada o apokaliptycznym sekrecie w mrocznych czasach, kiedy panuje trzydziestoletnia wojna.

Blind Guardian od razu zaczął dmuchać balonik jaki to album nie nagrali i jak wyjątkowe jest to dzieło w metalowym światku. Dmuchali i dmuchali, aż w końcu balonik  pękł.

Przesyt formy nad treścią, a może po prostu tęsknota za starym Blind Guardian? Co jest powodem, że ta płyta utknęła w mojej głowie jako eksperyment, jako chęć próbowania muzyka w czymś nowym? Blind Guardian to kultowy zespół grający power metal i w tym są najlepsi. Rozumiem chęć pójścia w innym kierunku i rozwijania się, ale jakoś tego nie kupuję. To już nie jest ten sam band.

Urokliwe są krótkie przerywniki, gdzie słychać dialogi narratorów. Tutaj jest dreszczyk i bazowanie na nostalgii związanej z "Nightfall in middle earth". No wystarczy odpłynąć w takim pełnym grozy "The gatherring". No przerywniki są magiczne. Nie powiem taki "War feeds War" ma klimat i wciągające partie orkiestrowe. Jednak nie ma tutaj mocy i nie ma nawet przebojowości. Świetny klimat i podniosłość to za mało. Z kolei "Dark Cloud Rising" jest spokojny i nastrojowy niczym jakaś baśń. Nie da się nawet ukryć, że gdzieś tam słychać nawet Queen. "The Great Ordel" to taki nieco bliźniak do "Grand Parade" . Płytę promował melodyjny "The point of no return" i to chyba najciekawszy utwór z tej płyty. Z kolei "Harvest of Souls" to kopiuj-wklej "Sacred Mind" z ostatniej płyty.

Jest rozmach, jest może i pomysłowość czy stworzenie czegoś innego niż inne zespoły. Jednak to, że płyta na swój sposób jest oryginalna i wyjątkowa oznacza że jest ponadczasowa i wytaczająca nowe ścieżki w metalowym świecie? Otóż nie i ta płyta nic nie wnosi. Taki patenty band prezentował już dwóch poprzednich płytach. Tutaj jest za dużo wszystko, a za mało konkretów. Nie jest to płyta metalowa, jako symfoniczny album jest lepiej. Właściwie to płyta, która sprawdza się jako soundtrack filmowy, czy wariacja na temat muzyki klasycznej i tyle. Mam nadzieję, że ten album zamknie rozdział blind guardian z orkiestrą i wrócą do metalu, do power metalu jaki grali kiedyś. Z tęskniłem się za takim graniem w ich wykonaniu.

Ocena:

Jako płyta metalowa : 2/10

Jako album Blind Guardian 1/10

Jako album symfoniczny 7/10

Jako soundtrack 8/10

Płyta inna niż standardowa i w zasadzie standardowa oceny tu nie sprawdzą się i niech każdy sobie posłucha i wyrobi swoją opinię. Ciekawość swoją zaspokoiłem i raczej już nie będę do tego tworu wracał. Czekam kolejne 4 lata na nowe dzieło Blind Guardian.

2 komentarze:

  1. Ja już po singlach nie brałam tego jako normalny album metalowy i ogolnie dyscografii Blind Guardian. Dla mnie ten urokliwy album to pierwszy album projektu Blind Guardian's Twilight Orchestra. I wole się tego trzymać

    OdpowiedzUsuń