Ilość albumów wydanych przez kanadyjski band o nazwie Anvil zasługuje na wpis do księgi rekordów. W końcu ta kapela w tym roku wydała swój 18 album zatytułowany "Legal At last" i to kolejny solidny krążek w ich dyskografii. Jednak wciąż daleko do kultowych wydawnictw tej formacji i nie ma mowy o dziele, który powala na kolana.
Oczywiście w Anvil dalej mamy gitarzystę i wokalistę Steve'a Kudlowa, który napędza ten band. Jego maniera wokalna jest charyzmatyczna i nie da się pomylić z innym wokalistą. Wszystko jest tak jak być powinno, a więc mamy chwytliwe melodie, drapieżne riffy i ciekawe zagrywki gitarowe. Jest solidny heavy/power metal, ale brakuje elementu zaskoczenia i czegoś co by porwało słuchacza.
Band zadbał o solidne, nieco przybrudzone brzmienie, który nasuwa na myśl klimat lat 80. W takich klimatach utrzymana jest też nieco kiczowata okładka. A jak materiał? Tutaj bywa różnie.
Na plus należy na pewno zaliczyć rozpędzony "Legal at last", który zawiera wszystko to co określa styl Anvil. Niby proste klasyczne granie, ale w takiej odsłonie band wypada najlepiej. Ta pozytywna energia pojawia się w szybkim i dynamicznym "Chemtrails". Urozmaicenia płycie dodaje stonowany i nieco ponury "Gasoline", czy hard rockowy "im alive". Nutkę przebojowości mamy w "Talking to the wall" czy w zadziornym "Bottom Line". Najbardziej obok tytułowego kawałka zapadł mi w pamięci "Food for vulture" z dobrze prowadzonymi partiami gitarowymi.
Mamy kolejną płytę Anvil, ale czy jest to płyta która zapada w pamięci i bije konkurencję? Z pewnością. To po prostu kolejny album anvil, czyli przystanek przed ciekawszymi wydawnictwami. Anvil nie było stać na jakiś ciekawy zryw i chyba długo się to nie zmieni. Posłuchane i można szukać innych, ciekawszych wydawnictw w tym roku.
Ocena: 5/10
Kolego, zasmakuj nieco mocarnego metalu:
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=pQjx_ypuDqk