Strony

niedziela, 9 lutego 2020

IRONFLAME - Blood Red Victory (2020)

Miłośnicy Icarus Witch znają Andrewa D'Cagna i wiedzą, że chłop ma talent i potrafi tworzyć ciekawe rzeczy.  To właśnie on odpowiada za projekt muzyczny o nazwie Ironflame. W tym roku przyszedł czas na trzeci album pod tym szyldem. "Blood Red Victory" to hołd dla rycerskiego heavy metalu i kiedy bierze się na warsztat twórczość Queensryche, Iron Maiden czy Riot. 

Znajdziemy tutaj wszystko, co jest ważne przy tego typu płytach. Mamy mocne brzmienie, które od razu nadaje rycerski klimat. Ta płyta to przede wszystkim popis geniuszu Andrewa, który nie dość że jako wokalista wypada fenomenalnie, to jeszcze błyszczy jako kompozytor.  Brakuje słów, by opisać jak świetnie rozplanował kompozycje i jak one znakomicie brzmią. To nie tylko kwestia ciekawych melodii, ale również ciekawych aranżacji. Bije z nich lekkość i finezja.

To rozpocznijmy podróż w głąb "Blood red victory" i tutaj przygoda zaczyna się od rozpędzonego "Gates of evermore". Tak to jest power metal jaki kocham i to jeszcze w rycerskim wydaniu. Słychać echa starego Helloween czy Stormwarrior.  Andrew pokazuje swoje wszystkie atuty.  Dalej mamy energiczny i rozpędzony "Honor Bound" i te melodie są tutaj urocze. Od razu poruszają słuchacza. Klasyczne rozwiązania zawsze się sprawdzają, a to jest tego świetny przykład.  Przebojowy "Seekers of the blade" to taka mieszanka Iron Maiden i Riot. Brytyjski heavy metal spotyka amerykański power metal i efekt jest znakomity. Marszowy "Blood Red Cross" brzmi troszkę jak utwór Iron maiden, z tym że więcej tutaj epickości. W pełni uchwycono rycerski klimat i to kolejna perełka na płycie.  Hit goni hit i to jest prawdziwa kopalnia hitów. "On ashen Wings" to prawdziwa petarda. Zupełnie inny klimat mamy w mroczniejszym i nieco topornym "Graves of thunder", czy w zamykającym "Night Queen".

"Blood red victory" to płyta, która pobudza zmysły i oddaje to co najlepszy w rycerskiej odmianie metalu. To klasyczny album z dobrze wyważoną zawartością, a każdy utwór to prawdziwa uczta dla maniaków Queensryche czy Iron Maiden. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz