Strony

piątek, 31 lipca 2020

WARKINGS - Revenge (2020)



Pamiętam debiut zespołu Warkings z 2018r i to było prawdziwe wydarzenie dla fanów heavy/power metalu. Band stara się iść w ślady pierwszych płyt Dream Evil i wychodzi im to nadzwyczaj dobrze. Teraz po dwóch latach band wraca z nowym albumem i "Revenge" to solidny krążek, ale niestety nie ma tego fenomenu z debiutu. Uleciała pomysłowość i ta niezwykła energia. Nie zmienia to jednak faktu, że warto poświęcić jej czas.

Na pewno warto pochwalić Warkings za oprawę nowego materiału, bo brzmienie jest dobrze przyrządzone i nie brakuje mu mocy. Sama okładka też oddaje w pełni klimat tego zespołu. Muzycy robią swoje i nie można im odmówić talentu i dobrego wyczucia w tej stylistyce. Znajdziemy tutaj atrakcyjne melodie i mocne riffy. Jednak mimo tego coś jest nie tak, bo ostatecznie album zawodzi.

Płytę otwiera "Freedom" i to akurat udany utwór, choć i tutaj nie do końca przekonuje mnie nowoczesny refren. Natomiast jest mocny riff i duża dawka przebojowości. Coś z Hammerfall czy Hammerking mamy w marszowym "Maximus". Szkoda tylko że aranżacje i wykonanie troszkę jest ubogie. Brakuje tutaj kopa. Znacznie ciekawej wypada agresywny "Warriors" i to jeden z najmocniejszych utworów na płycie. Prosty refren szybko zapada w ucho. Potem pojawiają się średniaki jak choćby "Banners High" czy "Mirror, mirror". Na uwagę zasługuje jeszcze rozpędzony i dynamiczny "Battle of marathon" i na taki heavy/power metal liczyłem i szkoda że tak mało go na tej płycie. Oby taki kierunek obrali na kolejnej płycie.

Warkings powrócił z nowym albumem i tym razem nie porwała mnie ich muzyka. Niby jest heavy/power metal, ale jakoś wieje nudą i same motywy są jakieś takie oklepane i niczym nie zaskakują. Kolejna płyta o której można zapomnieć.

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz