Jo Amore obecnie błyszczy w Kingcrown czy Oblivion, a nie da się ukryć że brakuje jego głosu w francuskim Nightmare. Ta zasłużona kapela przechodzi kryzys. Od kiedy panowie postawili na kobiecy głos to band stracił na autentyczności. O ile "dead Sun" z Maggy Luyten na wokalu brzmiał nie najgorzej to o tyle najnowsze dzieło zatytułowane "Aeternam" brzmi dość dziwnie.
Także i tym razem Nightmare w innym składzie. Pojawia się Madie która w ogóle nie pasuje mi do Nightmare. Jej głos jest bardziej komercyjny i ujmuje zespołowi agresji. Sam materiał pod względem instrumentalnym wypada całkiem dobrze. Dostajemy bowiem mieszankę power/heavy i thrash metalu. Niby to co zawsze jeśli chodzi o nightmare, ale brzmi to jak jednowymiarową papka. Ciężko rozróżnić poszczególne utwory.
Dużym plusem po raz kolejny jest oczywiście brzmienie. Co za moc i agresja. Band brzmi przez co bardziej nowocześniej. Sam materiał niczym nie zaskuje i w sumie szybko nudzi.
"Temple of Acheron" może i jest agresywny ale jakiś taki ospały i bez ciekawej melodii. Dalej wkracza zadziornym "Divine Nemesis" i tutaj zaczyna się dziać. To jest nightmare jaki lubię, tylko dlaczego mamy tu taki słaby i nijaki wokal? Ehh słychać brak Jo Amore. Ciekawie zaczyna się mroczniejszy "Downfall of Tyrant" jednak brakuje mi tu świeżości i ciekawego wykończenia. Znów oklepany motyw i mało atrakcyjna melodia. Przebłyski przebojowości mamy w lżejszym "lights on" ale za dużo tu komercji. Brawa należą się za riff i dynamikę w tytułowym "Aeternam", szkoda tylko że wokal wszystko psuje. Echa thrash metalu pojawiają się w agresywnym "black september" ale znów wkrada się nuda.
Nightmare to zasłużona kapela i nigdy nie wydali słabego krążka. Można było liczyć na nich i zawsze wydawali mocne albumy. Od kiedy odszedł Jo Amore to wszystko zaczęło się sypać. Czas poszukać nowego wokalisty. Jak komuś szkoda czasu to odradzam sięgać po to wydawnictwo.
Ocena: 3.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz