Strony

poniedziałek, 1 lutego 2021

HAVENLIGHTS - Songs of autumn (2021)

Piękna okładka w klimatach fantasy i opis, że to płyta z kręgu symfonicznego i melodyjnego power metalu, no to nic więcej nie potrzebowałem by sięgnąć po debiutancki krążek włoskiego formacji Havenlights. "Songs of Autumn" to taka mieszanka klimatów Avantasia, Within Temptation czy After Forever. Liczyłem na coś ciekawsze, ale i tak płyta kryje kilka ciekawych utworów.

Historia tej grupy sięga roku 2000 kiedy to powstała z inicjatywy  gitarzysty Daniele'a Davalle i klawiszowca Alessandro Petri. W późniejszym okresie dołączył do zespołu Francesco Bertolaccini, który odpowiada za bas.Brakowało już tylko wokali, ale pomogła w tym stara znajoma Daniele;a czyli Linda. W efekcie udało się zarejestrować klimatyczny i melodyjny power metal z symfonicznymi ozdobnikami. Na pewno należy band pochwalić za klimatyczną okładkę i soczyste brzmienie, które idealnie pasuje do takiego grania. Dobrze prezentuje się nastrojowy i przebojowy "Reckless angel". Gdyby tak zmienić wokal i dodać trochę mocy, to na pewno dostalibyśmy mocny kawałek. Nie potrzebne są elementy komercyjne, które psują odbiór "Long lost Rhyme". Echa Sonata Arctica pojawiają się w energicznym "Till im gone". Jest też lekka i przyjemna dla ucha ballada "In my dreams" i tutaj głos Lindy idealnie pasuje. Kolejną dawkę power metalu dostajemy w dynamicznym "Sands of time" i to jeden z mocniejszych kawałków na płycie. Całość wieńczy 13 minutowy kolos "Havenlights", który imponuje swoją rozbudowaną formą i ciekawymi ozdobnikami. Prawdziwa perełka i dzieje się tutaj naprawdę sporo.

Kocham power metal, ale tutaj nie czuję pasji, nie czuję tej magii. Niby jest melodyjnie i  w klimatach sonata arctica czy avantasia, to jednak nie ma takiej przebojowości jakiej bym oczekiwał. Sama muzyka jest solidna, ale brakuje tutaj nieco energii i nieco ciekawszego wokalu. Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale jest nadzieja dla tej kapeli.

Ocena: 5.5/10
 

1 komentarz:

  1. Cześc Stefan się kłania. Tak tak 5/10 zasłużenie, nic nie wnosi ta płyta , takie tam pitu pitu. Chyba że im pasuje i maja słuchaczy na to, bo power metal to to nie jest. Raczej do kręgu lekkiego metalu typu Amberian Dawn z ostatniego czasu.Mogliby posłuchać Frozen Crown czy Ancient Bards i by dali sobie spokój. No i tyle ,płyta już zapomniana

    OdpowiedzUsuń