Strony

sobota, 5 czerwca 2021

MORVIDHEN - Morvidhen (2021)

Są tu jacyś fani klasycznego speed metalu z pierwszych płyt Agent Steel? A może mamy tu wielbicieli Iron maiden i złotego okresu NWOBHM? Jeśli tak, to każda z tych osób może śmiało sięgnąć po debiutancki krążek grupy o nazwie Morvidhen, która w 2010r zrodziła się w Peru.

Tak wiem, że okładka jest kiczowata i może brzmienie też wymagałoby podrasowania i dopracowania. Jednak sporo nadgania charyzmatyczny wokalista Ratt, Jego charakter i styl śpiewania idealnie sprawdza się w speed metalu i to dzięki niemu płyta zyskuje sporo na mocy. Warto też pamiętać o gitarzystach i tutaj Oswaldo i Francesco dają czadu. Jest moc, agresja, dynamika i niezwykła dawka przebojowości. Czuć tą chemię miedzy tymi dwoma utalentowanymi muzykami. To przedkłada się na jakość muzyki zawartej na "Morvidhen". Co znajdziemy tutaj? Miks Agent Steel z pierwszych płyt i wczesnego Iron maiden. Brzmi to naprawdę dobrze.

Szybkie tempo i klimat NWOBHM dostajemy już w otwierającym "Morvidhen". Klimat lat 80 jest wyczuwalny i band oddaje go w znakomity sposób. No jest moc! Przebojowy "Wild Lover" ma coś z Iron Maiden, ale też Helloween z czasów "Walls of Jericho". Jest pazur, jest dynamika i wciągające partie gitarowe. Nie ma miejsca na nudę, a band znakomicie odnajduje się w speed metalowej konwencji. Klasyczne patenty dostajemy w "Fire wheels", który przypomina nam najlepsze lata Agent Steel i aż miło słucha się takich petard. Band potrafi wykreować pomysłowe i atrakcyjne melodie i takie właśnie zdobią hit "Stand up and fight". Dużo w tym iron maiden, ale takiego z górnej półki, a band idealnie oddaje styl tej wielkiej kapeli. Bardzo klasycznie brzmi też rozpędzony "Lethel Speed Metal" i znów dają o sobie znać lata 80. Niby jest to proste granie, ale bardzo zapadające w pamięci. Dalej znajdziemy przebojowy "claws of hades", który mocno nawiązuje do NWOBHM. Trzeba przyznać, że Morvidhen dobrze czuje się w takiej stylistyce. Całość wieńczy prosty i zarazem melodyjny "Souls of steel".
 
Słuchając "Morvidhen" nie doznamy szoku, ani też euforii, nie dostajemy też najlepszy album heavy metalowy roku 2021. Czy zawsze idzie o statystyki i wielką wygraną? Otóż nie. Kto lubi dobrą zabawę i granie heavy/speed metalowe osadzone w latach 80 ten powinien obczaić pochodzący z Peru Morvidhen bowiem pokazują, że czasami wystarczą chęci i pomysłowość by nagrać coś dobrego. Hity są i chwytliwe riffy też, tak więc nie ma powodów do narzekania. Troszkę popracować nad jakościa utworów i będzie jeszcze lepiej. Póki co chwytajcie debiut Morvidhen.

Ocena: 7.5/10

1 komentarz:

  1. Wokalista prawie 3 minuty każe na siebie czekać... ale później wynagradza to z nawiązką. Trochę archaiczne brzmienie... ale to lata 80-te przecież. Zespołu z Peru jeszcze chyba nie słuchałem, ale jeśli takich tam jest więcej, to jeszcze chętnie niejednego bandu z tego kraju posłucham !

    OdpowiedzUsuń