Wokal Ronniego złagodniał i już nie powala taką drapieżnością czy agresją. Faktycznie obecnie idealnie pasuje do tego co tutaj słychać. Problem tkwi nie tyle w jego głosie, co w samym materiale, który jest nijaki. Ani to przebojowe, ani zadziorne, ani pomysłowe. Po prostu leci sobie muzyka w tle, z której nic wynika. Taki otwierający "Between worlds" miewa ciekawe momenty, ale jakieś to bez pomysłu. Ciekawa melodia na początku to trochę za mało. Dużo hard rocka znajdziemy w lekkim "these walls", ale też zabrakło tutaj ciekawej oprawy gitarowej. Potem seria popowych kawałków i dopiero jakiś pazur rockowy pojawia się w "Soulchaser". Znów mało ciekawy refren psuje cały utwór.To jest problem całej płyty niestety. Mało atrakcyjne melodie i nijakie refreny, które nie potrafią poruszyć. Świetny wokalista za sitkiem to jedna za mało, by mówić o dobre płycie.
Liczyłem na to, że Ronny wróci w wielkim stylu, a tutaj niestety się mocno zawiodłem. To już nawet nie chodzi o to, że dominuje tu hard rock, tylko że same kompozycje sa po prostu średniej jakości, żeby nie użyć słowa słabe. Szkoda, bo zmarnowane szansę na naprawdę dobry album.
Ocena: 4/10
Strony
▼
niedziela, 12 września 2021
BETWEEN WORLDS - Between worlds (2021)
Dawno nie było żadnego przejawu twórczości artystycznej Ronniego Munroe. Po odejściu z Metal Church, była jeszcze solowa płyta, ale potem przez długie lata cisza. Teraz powraca i to oczywiście za sprawą wytwórni Frontiers Records i ich kolejnego projektu muzycznego, czyli Between worlds, Kto oczekuje czegoś na miarę płyt z Metal Church ten może się rozczarować. Nie jest to jakiś mocny heavy/power metal, a raczej mieszanka melodyjnego metalu i hard rocka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz