Soczysty heavy metal prosto z Brazylii, tak można w skrócie opisać muzykę Warfield. Najnowsze dzieło tej młodej ekipy nosi tytuł "Master Executor". Nie jest to ani odkrywcze, ani też poruszający muzyczny świat, ale każdy kto lubi solidną porcją soczystego heavy metalu ten nie będzie marudził. Na pewno na tej płycie odnajdą się fani Judas Priest czy Accept.
Ostoją tej kapeli są przede wszystkim gitarzyści Ivan i Fabrico, którzy dostarczają nam sporo solidnych riffów. Nie ma może w tym za grosz oryginalności, ani też pomysłowości, ale jest to szczere i sprawia, że odsłuch jest miły. Troszkę kuleje melodyjność i owa świeżość. Momentami wdziera się monotonność, żeby nie powiedzieć nuda. Mocnym punktem płyty jest bez wątpienia głos Gustavo, który buduje odpowiedni klimat i zapewnia heavy metalowy pazur całej płyty.
Jest kilka mocnych kawałków jak choćby "master executor". Utwór opiera się na mocnym riffie i patentach judas priest. Niby nic odkrywczego, a dostarcza sporo frajdy. Dobrze wypada też melodyjny "men, machine... Memories". Tutaj robotę robi wokal Gustavo. Troszkę hard rocka pojawia się w stonowanym "man on the ground". Mamy też bardziej urozmaicony "pandora box", który również stawia na klasyczny heavy metal.
Warfield tutaj jeszcze nie sieje zniszczenia, ani też nie wyznacza nowych trendów, ale słychać że band grać potrafi i stać ich na więcej. To co tutaj znajdziemy to solidny heavy metal, ale nic ponadto. Troszkę szkoda.
Ocena 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz