Strony

piątek, 15 kwietnia 2022

UDO DIRKSCHNEIDER - My way (2022)


 Udo Dirkschneider skończył właśnie 70 lat i to jest jedna z największych ikon w heavy metalu. Nic już nie musi udowadniać, to jednak na starość zaskakuje różnymi pomysłami. Był album Udo z Orkiestrą, powstał band o nazwie The old gang, gdzie mamy starych znajomych, a w utworach pojawiały się 3 głosy. Dodatkowo powstał band Dirkschneider, gdzie Udo grał tylko hity Accept. No to już tylko brakowało bandu o nazwie Udo Dirkschneider.  Doczekaliśmy się pierwszej solowej płyty Udo i tylko szkoda, że "My way" to zbiór coverów. Lepszych i gorszych. Niby mamy ciekawy rozstrzał stylistycznie to jednak całość brzmi jak kolejny album Udo. Te charakterystyczny gitary, sekcja rytmiczna i tej nie powtarzalny głos Udo. Niby wszystko jest tak jak być powinno, to jednak to wciąż tylko "ciekawostka".

Trochę za późno na taki album bo już głos Udo nie taki jak kiedyś. Mamy przeróżne covery, ale mnie w sumie najbardziej poruszyły covery tych zespołów, na których sam się wychowałem. Płytę promował cover Queen i akurat "We will rock You" brzmi świeżo i pomysłowo. Jest pazur i moc z płyt Udo. Kultowy "Man on the silver mountain" też ma swój styl, ale uleciała magia, a głos Udo trochę nie pasuje mi do tego kawałka. Plus jest taki, że każdy utwór jest przesycony stylistyką Accept/Udo i charakterystyczny głos Udo robi tu sporą robotę. Z repertuaru Ac/Dc wybrano "T.N.T" i trochę szkoda że nie wybrano np "Thunderstruck" czy "Hells Bells" bo głos Udo lepiej by pasował do właśnie takiego kawałka z czasów Briana Johnssona. Na wyróżnienie zasługuje też cover The Sweet czy Scorpionsów, ale najlepszy z tego wszystkiego dla mnie okazał się "Hell bent for leather" Judas Priest. No to jest to. Jest pazur, drapieżność, świetnie dopasowany głos i ten Udo, który przecież od zawsze czerpał z Judas Priest. Tak to jest petarda.

Dobrze się tego słucha i zaspokaja ciekawość fanów głosu Udo Dirkschneider. Przecież nie jeden fan Accept chciał usłyszeć głos Udo w kawałkach Ac/Dc czy Judas Priest. Marzenia się czasem spełniają. Płyta warta obczajenia, ale to już raczej czysta rozrywka aniżeli jakieś przezywanie zawartości pod względem czysto artystycznym.

Ocena: 6.5/10

1 komentarz:

  1. Udo na okładce ,,robi,, tym razem za proboszcza ? Chyba San Quentin. Najlepszy był w Accept i nic już tego nie zmieni. A ja tymczasem załapałem się na sieciową premierę Ep zespołu Adamantis pt. The Daemon,s Strain... i już zdążyłem trzy razy ją przesłuchać. To muzyka z cyklu ,, morskie opowieści,, ale za to jaka !

    OdpowiedzUsuń