Ronnie Atkins to jeden z moich ulubionych wokalistów i zawsze, gdy słyszę jego głos to mam ciary. Potrafi odnaleźć się w melodyjnym metalu, hard rocku czy nawet heavy/power metalu. Jak wiemy wciąż walczy z rakiem, ale nie przeszkadza mu to aktywnie tworzyć nową muzykę. Fakt ostatnio album Pretty maids miał miejsce w 2019r, ale były występy w Avatasia były solowe płyty, a teraz przyszedł czas na trzeci album projektu Nordic Union, który współtworzy z Erykiem Martenssonem z Eclipse. Póki co ten projekt wypada znacznie lepiej niż ostatnie płyty pretty maids. Najnowszy krążek zatytułowany "animalistic" to świetny tego przykład.
Debiut był bardzo przebojowy i pełen ciekawych melodii. Drugi krążek Nordic Union był nieco słabszy, a "animalistic" to kopalnia hitów i powrót do wysokiego poziomu z debiutu. Wiadomo, Ronnie niczym jak wino. Im starszy tym jego głos jeszce bardziej niszczy. Czysty fenomen. Pomijam kwestie gwiazd i ich statusu. Tu po prostu mamy świetnie skrojony materiał. Dynamiczny, przebojowy i urozmaicony. Balansują na pograniczu hard rocka i melodyjnego metalu, momentami nawet ocierając się o power metal.Wszystko zagrane z dbałością o detale. Nie ma chybionych motywów czy wypełniaczy. Od początku do końca płyta pozytywnie zaskakuje. Klimatyczna okładka i soczyste brzmienie też robią niezłą robotę.
Takie echa power metalu można wyłapać w otwierającym "on this day i fight". Jest energia, pazur, echa pretty maids, a nawet takiego Masterplan. Prawdziwy killer i jedne z najcięższych kawałków Nordic union. Hiciorów nie brakuje i taki melodyjny "in every waking hour" to idealny tego przykład. Partie gitarowe wciągają i zapadają w pamięci. Co za perełka. Nutka nowoczesności, hard rockowego pazura mamy w marszowym "if i coupe fly". Znów świetny refren i bujająca melodia. Majstersztyk. Wokal Ronniego oczarowuje nas w pięknej balladzie "Riot". Singlowy "This means war" to kolejny killer z mocnym riffem i wyraźnymi wpływami Pretty maids. Brzmi to świeżo i zarazem mocno. Ronnie przeżywa drugą młodość. "Scream" to kolejny bardzo chwytliwy kawałek, który zachwyca prostym motywem i przebojowym refrenem. Idealny na koncert to na pewno. Tytułowy utwór "animalistic" również sprawdza się w roli hiciora. Niezwykle energiczny i zapadający w głowie kawałek. Rozpędzony "wildfire" przypomina stare dobre czasy Pretty maids i również tutaj można doszukać się patentów power metalowych. Refren po prostu niszczy. Bardziej komercyjny jest "last Man Alive" który troszkę odstaje od reszty. Całość wieńczy kolejny killer jakim jest "King for a day".
Liczyłem na udany album, a i tak Nordic union mnie pozytywnie zaskoczył. Prawdziwa perełka i jedna z najlepszych płyt z Ronnie Atkinsem w roli głównej. Majstersztyk w swojej kategorii. Na takie.plyty warto czekać i mam nadzieję że na tym nie skończy się przygoda z Nordic Union.
Ocena: 9.5/10
Robbie?
OdpowiedzUsuńNa klawiaturze B masz koło N , więc szybko pisał. Później się poprawił. To pikuś przy ocenie 9.5 ! to dopiero pomyłka. Max 6 i tyle w temacie , choć z gustami się nie dyskutuje. Wasz Stefan
OdpowiedzUsuńNo mnie płyta porwała. Jedna z najlepszych z Ronniem na wokalu
UsuńKapitalna płyta, zgadzam się z recenzentem. Jedna z lepszych z Atkinsem na wokalu, pewnie jakby było o smokach i innych patatajach Stefan dałby 10/10.
OdpowiedzUsuń