Strony
▼
wtorek, 24 stycznia 2023
ODINFIST - Remade in steel (2023)
Do tej pory Odinfist uchodził za średniej klasy band grający klasycznych heavy metal. Ta kanadyjska formacja gra od 2006 r i nagrała w sumie 6 albumów, a ten najnowszy zatytułowany "Remade in steel" ukaże się 10 marca tego roku. Płyta jakich pełno na rynku i ciężko będzie przebić się przez o wiele ciekawsze wydawnictwa. Co ma do zaoferowania "Remade in steel"?
Dużo klasycznych patentów, prostych riffów, które mają kusić pod względem melodii. No cóż. Melodie oklepane, ale troszkę takie bez życia, bez autentyczności, bez charakteru. Niestety, ale momentami brzmi jakby to nagrał w garażu jakiś młody band, a nie doświadczenia kapela. To uczucie rozczarowania pogłębia niszowe i przybrudzone brzmienie, które też jest dalekie od ideału. Co cieszy to z pewnością fakt, że pełno tu odesłań do nwobhm, do twórczości Iron Maiden czy Judas Priest. Otwierający "Riffmaster" pokazuje, że tak naprawdę gitarzyści Tyler i Justin nie mają wiele do zaoferowania. To oklepane granie, które nie ruszy smakoszy bardziej dojrzałego grania. Mroczny i nieco agresywniejszy "Remade in Steel" też nic nie zmienia w tej kwestii. Tak ma brzmieć heavy metal? Gdzie jest energia? życie i miłość do metalu w tym kawałku? "Deadline" przemyca patenty Metaliki, a "Allfather" to ukłon w stronę Iron maiden i to najlepsza rzec z tej płyty. Słychać echa czasów "Dance of death".
4 lata to kawał czasu i można stworzyć coś naprawdę wartego uwagi, a nie nudny i przewidywalny heavy metal, w którym nic nie jest takie jakie być powinno. Wokal Tylera jest męczący, a partie gitarowe są strasznie oklepane i bez ikry. Nuda i szkoda w sumie czasu na to wydawnictwo. Może jeszcze kiedyś ten band nagra sensownego? Oby.
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz