Strony
▼
sobota, 8 kwietnia 2023
WOLF SPIDER - VI (2023)
Gdy mówimy o polskiej scenie heavy metalowej to bez namysłu wymienia się takie wielkie nazwy jak Turbo, Kat, Dragon czy Wolf Spider. Nic więc dziwnego, że najnowsze dzieło tych ostatnich stało się jednym z najbardziej wyczekiwanych. "VI" to 6 album w dyskografii kapeli i w dalszym ciągu band stara się trzymać stylistyki z pogranicza heavy metalu i thrash metal. To jest dobra informacja, a złą jest z pewnością to, że album nie ma startu do poprzednich wydawnictw. Co zawiodło?
Ze starego składu mamy basistę Mariusza Przybylskiego i gitarzystę Piotra Mańkowskiego, a od 2011r rolę perkusisty objęła Beata Polak, która jest znana w metalowym światku. Nie do końca przemawia do mnie głos Popławskiego, który został wokalistą Wolf Spider w 2018r. Niby band chce nam przypomnieć stare czasy, niby jest próba zagrania ostrzej, ale ten album ma pewną skazę. Problem tkwi w tym, że brak atrakcyjnych melodii, ciężko znaleźć utwór, który by na dłużej został w pamięci. Okładka jest tajemnicza i zachęca by sięgnąć po ten album. Brzmienie może bardziej nowoczesne, bardziej agresywne, ale to też już nie moc i agresja co na pierwszych płytach.
Intro "hej tro" ma klimat filmów s-f i podtrzymuje nutkę tajemniczości, bo wiem dalej nie wiadomo czego można się spodziewać. Zaczynamy jazdę od "Hejt" i to z pewnością utwór, który nastawia pozytywnie na nową muzykę Wolf Spider. Jest agresja, ale jest jest też czas żeby nieco zwolnić i postawić na przebojowość i urozmaicenie. Tak to jest utwór godny tej nazwy. Soczysty heavy metal z nutką thrash metalu znajdziemy w "VII XV" i to dobry kawałek, ale brakuje przejawu geniuszu z starych płyt. Singlowy "hipertermia" troszkę przekombinowany, bardziej techniczny, ale jakiś taki bez pomysłu. To ten moment w którym wokal zaczął mnie irytować. Mamy przyspieszenie w "Szaleńczy pęd" i znów band stawia na nowoczesny wydźwięk i bardziej techniczne rozwiązania. Nie przemawia do mnie to w pełni. Mamy dźwięki, mamy coś z thrash metalu i heavy metalu i pazur w "Niemoc", ale co z tego, skoro ta muzyka nie trafia, nie przyciąga nie zapada w pamięci. Na sam koniec "Transcendencja" i troszkę tutaj elementów metaliki, troszkę technicznego thrash metalu, ale znów duża dawka niezbyt trafionych motywów.
Wolf spider poszedł w stronę bardziej nowoczesnego, technicznego heavy/thrash metalu i tutaj melodie, ciekawe motywy jakby spadły na dalszy plan. Odnoszę wrażenie, że album tworzy zlepek kilku fajnych momentów, a tak to dominuje chaos. To nie jest muzyka już dla mnie i wolę wrócić do starych płyt. Wolf Spider nagrał płytę pokroju "demolition" Judas Priest. Były odgłosy niezadowolenia, ale znaleźli się też tacy co zachwalają tamto dzieło i tutaj z dziełem Wolf Spider może być podobnie. , Cieszy fakt, żę Wolf Spider dalej działa i to póki co dla mnie jedyna dobra informacja. Będę żył nadzieją, że powstanie kiedyś album na miarę pierwszych płyt.
Ocena: 5/10
Wolf spider nigdy nie był na poziomie Turbo czy Kat . Raczej jest to liga Destroyers , Open Fire . Co do oceny pełna zgoda . Wokal męczy już po dwóch kawałkach . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhaha Turbo nigdy nie zbliżyło się nawet do poziomu "Kingdom of Paranoia" czy "Drifting in the Sullen Sea" ;)
UsuńPosiadasz jakieś sprawdzone info nt. Jakieś linki , ilość sprzedanych płyt , widownie na koncertach , czy to tylko Twoja opinia ?
UsuńLinki ? sprzedane płyty ? a co to ma do rzeczy ? Chodzi o poziom materiału, będący poza zasięgiem kompozytorskim i wykonawczym ekipy z Turbo, tyle ;)
UsuńA kawaleria szatana? Ja kocham dead end który przypomina mi właśnie najlepsze lata Wolf spider😊
Usuń