Strony

niedziela, 22 października 2023

DIABOLIC NIGHT - Beneath the crimson prophecy (2023)


 Pozwolę sobie Was znowu zabrać w rejony heavy/speed metalu z wyraźnymi elementami black metalu. Tym razem wybór padł na "Beneath the crimson prophecy", czyli drugi krążek Niemieckiego Diabolic Night, który ukazał się 20 października tego roku. To kolejny przykład, że nie wiele trzeba by nagrać dobry album. Nawet nie trzeba mieć zespołu z prawdziwego zdarzenia. Diabolic Night tworzy tak naprawdę jedna osoba, czyli Kevin Heirer. To nie ma znaczenia. Liczy się muzyka, a ta jest z górnej półki.

Nie trzeba być miłośnikiem black metalu, żeby polubić muzykę Diabolic Night. Słychać tutaj dużo odesłań do Cruel Force, Hellripper, a najwięcej czego jest to patentów running wild. Tych skojarzeń nie da się uniknąć. Praca gitar Kevina, to jak wybrzmiewają utwory i jak tworzone są melodie i motywy gitarowe, to słychać sporo nawiązań. Czego tutaj dużo znajdziemy, to szybkiego, agresywnego grania. Wokal jest mroczny, brutalny i oddający w pełni charakter black metalu.  Cała reszta to soczysty heavy/speed metal na wysokich poziomie.  Jako perkusista sesyjny pojawił się Chris Borner i akurat brzmienie i jakość perkusji to najsłabsze ogniwo Diabolic Night. Na płycie jest 40 minut i jest to dobrze wyważony materiał. Ciężko wytknąć jakąś wpadkę czy słabszy moment.

Okładka i brzmienie jest mocno wzorowane latami 80. Z resztą intro "Revelation" też brzmi jakby wyjęto z jakiegoś starego horroru. Troszkę chaosu wkrada się w rozpędzonym "Tales of Past &Mystery" jednak wydobywają się z tego chaosu znajome dźwięki i spora ilość patentów running wild. Zaczyna mieć to wszystko sens i potrafi oczarować swoją prostotą. Nie ma ballad, oj nie. Tutaj jest jazda bez trzymanki. Świetny riff otwiera "the Sacred Scriptures", który również mocno czerpie z twórczości Rock;n Rolfa.  Te melodie są przemyślane i w pełni trafione. Kevin potrafi też stworzyć bardziej rozbudowane utwory i potrafi nieco urozmaić swój materiał. Dobrym tego przykładem jest rozbudowany "Starlit Skies", który przemyca sporo ciekawych rozwiązań i nie jest typowo speed metalową łupaniną. Podobne emocje wzbudza melodyjny i nastrojowy "Arktares has fallen". Znów dostajemy melodie i motywy gitarowe mocno wzorowane na Running Wild. Dla mnie to żaden tam minus, a spora zaleta tego wydawnictwa.

Diabolical Night zaprezentował bardzo wartościowy album, który w pełni oddaje co najlepsze w speed metalu, nie przytłaczając słuchacza elementami black metalu. Duży plus za wykorzystanie patentów Running wild, które nigdy się nie znudzą i zawsze znajdą swoje zastosowanie. Troszkę niskiej jakości jest brzmienie, mamy jakiś tam mały przejaw chaosu, ale tak to płyta bez zarzutu i na pewno będę często do niej wracał.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz