Strony
▼
poniedziałek, 20 listopada 2023
SAVAGE BLOOD - Wheel of Time (2023)
Miło wspominam debiut niemieckiego Savage Blood, dlatego z ciekawości wyczekiwałem najnowszego dzieła zatytułowanego "Wheel of Time". 16 listopada nakładem MDD Records ukazał się ów album i już można śmiało rzec, że to bardzo udana kontynuacja tego co band zaprezentował na "downfall". W dalszym ciągu jest to soczysty heavy metal z elementami power czy thrash metalu, który mocno inspirowany jest taki formacji jak Brainstorm, Steel Prophet czy Enola Gay.
Panowie nie grają niczego odkrywczego, ale robią to naprawdę bardzo dobrze. Słychać w nich pasję, doświadczenie i pomysł na siebie. Wszystko brzmi zadziornie, zarazem melodyjnie i tak współcześnie. W muzyce Savage Blood kluczową rolę odgrywa z pewnością pewny siebie i charyzmatyczny Peter Diersman, który nadaje współczesnego charakteru całości. Kawał dobrej roboty odwalają gitarzyści, tak więc warto wsłuchać się w partie Jórga i Timiosa. Panowie mają coś do powiedzenia i ta ich gra może zauroczyć i przypaść do gustu. Jest agresywnie, z pazurem i nie ma w tym nudy. Savage Blood to dobrze naoliwiona machina. Same kompozycje też trzymają bardzo dobry poziom, więc nie ma powodów do narzekania i można delektować się muzyką jaką prezentuje band.
Band zrobił krok do przodu. To widać zarówno po szacie graficznej, brzmieniu czy samych kompozycjach. Savage Blood chce się rozwijać i zaskakiwać nas, co jest dobrą cechą. Wystarczy odpalić zadziorny "Battle cry" bo o tym się przekonać. Kawał porządnego heavy/power metalu z elementami thrash metalu. Dalej mamy klimatyczny "warriors of the fortress", który zaczyna się niczym jakiś utwór Iced Earth. Ta drapieżność i agresja towarzyszy nam w dalszej części. Bez wątpienia jeden z najciekawszych momentów na płycie. "Oblivion" troszkę słabszy w swojej konstrukcji, ot co solidny heavy metalowy kawałek w nowoczesnej oprawie. Nie brakuje hitów na płycie i z pewnością w tej roli sprawdza się chwytliwy "Believer". Druga część płyty to przede wszystkim mroczny i stonowany "Lord of the Dark", czy melodyjny "Wheel of time", który zawiera to co najlepsze w muzyce Niemców.
Nie udało się może stworzyć czegoś ponadczasowego, ani też czegoś co by rzuciło na kolana i mogło konkurować z najlepszymi. Mimo pewnych niedociągnięć, jest to wartościowy album, który sprawdza się jako dobra rozrywka, gdzie nie brakuje mocnych riffów, czy chwytliwych refrenów. Warto skusić się, bo Savage Blood ma jednak coś do zaoferowania.
Ocena: 8/10
Tego ,,Sadzawe W Lood,, jeszcze nie znam, ale usłyszałem dzisiaj nowy Saxon, cymelia po prostu, moc jak z lat 80-tych, i epickość jak z lat 90- tych poprzedniego wieku, a wokalista dalej kroczy jak po szkle, a zajawka do solówki, a solówka, a refrenik, wymiękam po prostu. Cóż to za płyta będzie ?
OdpowiedzUsuń