Strony

czwartek, 18 stycznia 2024

SAXON - Hell, Fire and Damnation (2024)


 
Lata lecą, zmieniają się trendy, rosną kolejne pokolenia miłośników heavy metalu, a Saxon przez te wszystkie lata jest z nami. Ten band to fenomen, bo mało który band jest tak zapracowany jak oni. Bardzo regularnie wydają albumy i zawsze wiadomo, że nigdy nie zejdą poniżej oczekiwań i zawsze dostarczą swoim fanom coś wartościowego. "Hell, Fire and Damnation" to już 24 album w ich bogatej dyskografii. Data premiery to 19 stycznia i nie jeden fan klasycznego heavy metalu i twórczości Saxon czekał na ten dzień. Milion pytań, ekscytacja i ta nie wiadomo czy udało się dogonić najlepsze płyty zespołu.

Każdy ma swój ulubiony okres zespołu. Uwielbiam wracać do lat 80, do lat 90 grupy, a swoją drugą młodość rozpoczęli od genialnego "Lionheart". Ten okres mam wrażenie cały czas trwa i band stara się nie schodzić poniżej pewnego poziomu. Grają bardzo dobrze i wiedzą jak dogodzić słuchaczowi, tylko że z nimi mam tak że ciężko o płytę genialną, która rzuci świat na kolana. Niby mają predyspozycje, mają świetnego wokalistę w postaci Biffa, który mimo swoich lat brzmi obłędnie.  To wciąż jeden z najważniejszych głosów w heavy metalowym świecie. Na nowym albumie daje radę i przypomina nam na każdym kroku kto jest kluczową postacią Saxon.  Warto wspomnieć, że "Hell, Fire and Damnation" to pierwszy album z nowym gitarzystą tj Brian Tatler, którego znamy z Diamond Head. W sferze partii gitarowych jest dobrze, jest klasycznie, ale brakuje tutaj pomysłów na killery, na coś mocnego i świeżego. Odnoszę wrażenie, że band karmi nas znów oklepanymi zagrywkami, które słyszałem gdzieś na ich wcześniejszych płytach.

"Hell, Fire and Damnation" to krótka płyta, bo trwa 42 minuty i sam materiał jest zróżnicowany, ale tez troszkę nie równy. Jest kilka niedociągnięć i też same kompozycje takie trochę banalne i łatwe do odczytania. Bywają mocne momenty, ale i słabsze. Za mało też hitów, żeby iść na wojnę z konkurencją. To po prostu kolejny album Saxon do kolekcji, ale bez większych doznań. Intro "The Prophecy" taki jakiś nijaki. Tytułowy "Hell, Fire and Damnation" to taki typowy utwór Saxon. Jest gdzieś klimat lat 80, jest klasyczny riff i stonowane tempo. Wszystko się zgadza, ale do perfekcji trochę zabrakło. Najlepszy na płycie jak dla mnie jest rozpędzony "Fire and Steel", gdzie słychać pasję, drapieżność i przebojowość na miarę takich albumów jak "Sacrifice" czy "Lionheart". Prawdziwy killer i trochę szkoda, że mało tutaj takich przebłysków.Pełen elementów judas priest jest z pewnością singlowy "Theres something in roswell". Wszystko niby jest tak jak być powinno, ale to muzyka jakiej pełno na rynku. Dalej warto wyróżnić rozpędzony "Kubla Khan and the Merchant of Venice", który również oddaje to co najlepsze w muzyce Saxon. Taki Saxon to ja kocham. Ma się dziać, ma być pazur i heavy metalowy ogień, który kruszy mury. To jest to. Marszowy i nieco bardziej true metalowy "1066", to solidna kompozycja, która również wpisuje się w standardy Saxon. Kawałek jaki mieli pełno w swojej dyskografii. Całość wieńczy energiczny i dynamiczny "Super Charger", który też opiera się na prostym riffie i patentach rodem z lat 80. Nic odkrywczego, ale słucha się tego przyjemnie.

Zawsze wszystko co wyjdzie pod marką Saxon posłucham i zapoznam się, bo to prawdziwy weterani, którzy trzymają poziom. Wiadomo, że raz coś lepiej wyjdzie, a raz coś gorzej. Tym razem jak dla mnie album słabszy jak Carpe Diem, czy Thunderbolt. Jest kilka mocniejszych momentów, ale tak całościowo to tylko dobry, solidny album. Saxon to marka, która jest rozpoznawalna i w zasadzie nie potrzebuje recenzji, opinii, bo przecież i tak każdy sięgnie po ten album, bo to Saxon.

Ocena:7/10

9 komentarzy:

  1. Moim zdaniem ta płyta jest tylko trochę słabsza od genialnej CARPE DIEM. Saxon potwierdził, że są jak wino i ich muzyka to nadal klasa światowa. Świetne gitary, genialna perkusja, Biff nadal czaruje swym głosem i do tego brzmienie jak brzytwa. Dla mnie 9,5/10.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jest tak jak piszesz. Typowy Saxon, mamy wszystkie te ich cechy, tylko odnoszę wrażenie że już Saxon to zagrał wcześniej na innych albumach lepiej. Nowy Saxon na pewno jest wart uwagi 😊 jednak wolę odpalić taki Carpe firm, thinderbolt, sacrifice czy lionheart

      Usuń
  2. Legenda, legenda metalu. Jak powiem, że w Polsce SAXON byli popularniejsi i od Judas Priest, i od Iron Maiden, to pewnie i tak nikt w to nie uwierzy, ale na przełomie lat 80/90 ubiegłego wieku tak właśnie było.

    Sięgam po internetowe wydanie tej płyty, poszatkowane na wszelkie możliwe sposoby. Pierwszy utwór ,, Madame Gilotine,, , bas rozpoczyna, wchodzi zespół i wokal, brzmienie niebotyczne, riff gitarowy zjawiskowy, a solo gitary krzyczy, płacze, zniewala. Radiowym zgiełkiem wypływa na wzburzone wody ,, Pirates of the Airwaves,, ale płynie raczej powszechnie znanym szlakiem. ,,Super Charger,, zieje energią wprost z lat 80-tych, tak to wtedy brzmiało, wprost z radyjka w III-ce. Hastings w ,,1066,, , i patetycznie, i nostalgicznie, bo przecież bez znajomości własnej historii, bez korzeni nie znaczymy nic.
    ,, Kabala Khan... ,, to rewelacyjnie patentowy Saxon, a jego wzorzec zakopany jest gdzieś w East Sussex. Wraz z ciężką gitarową zagrywką, wiedźmy wylatują w noc na miotłach ze swoich chatek z piernika w ,, Witches of Salem,, , cały utwór skrojony z szeptów i z mroku, ależ to jest pięknomroczne.
    ,,Fire and Steel,, poraża energią, to wzorcowa killerowa riffownia, a ten album zaczyna podobać mi się coraz bardziej. Akurat teraz złapałem ,, The Prophecy,, , to idealna zapowiedź tego co już słyszałem. Zdaje się, że brakuje jeszcze tytułowego kawałka z tego krążka, ale ja go przecież znam, jest fantastyczny !. Najlepszy SAXON od lat ? Tylko jeden raz co prawda przesłuchałem, ale na to się zanosi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie pełna zgoda, choć może jeszcze kilka razy przesłucham i będzie pełna! Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Dzisiaj jest już zwarty album, 19 kawałków, z bonusami oczywiście, materiału jest tyle, że wczoraj pewnie coś przegapiłem. Przynajmniej po kolei dziś słucham. Jakość brzmienia potężna i niezwykle klarowna, wokal powalający, i słychać to już od pierwszych dźwięków. Jest utwór wczoraj przegapiony, to ,,There,s Something in Roswel,, ,to riffowy mocarz podszyty subtelną gitarką, grzmiącą sekcją rytmiczną i dyskretnie wyeksponowanym wokalem. ,, Kubla Khan... ,, a nie jakaś kabała, z Therion pewnie się wczoraj skojarzyło. Czarownice z miasta Salem, wyrastają na mojego faworyta, sabbathowe patenty w połączeniu z nieoczywistym saxonowaniem, dają niezwykłe efekty ; fajnie, że zespół przypomina tutaj, że kobieta zniszczyć cię nie może... ale tylko, od razu. Koniec płyty, bonusów nie słucham, bo efekt mógłby gdzieś ulecieć. To drugie przesłuchanie tej płyty w całości i...

    Mogę tylko potwierdzić wczorajsze subiektywne doznania, to najlepszy od lat materiał SAXON, ,, Carpe Diem,, powiem szczerze nie dałem wystarczająco dużo czasu, a może nie był w moim typie, bo jakoś specjalnie nie zapamiętałem.

    Ten rok zaczyna się niesamowicie, a jeszcze i NEW MODEL ARMY czeka z nową płytą - do nich zawsze miałem słabość - w singielku brzmią, za sprawą podbitego basu tak metalowo, jak nigdy. A czy ktoś zauważył już nowy serbski OATHBRINGER, bo zanosi się tu na jedną z płyt roku. JUDAS PRIEST też zapodali kolejną perełkę, i znów brzmi to obłędnie, a i amerykanie z IRONFLAME nie próżnują.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeleciało kilka razy, teutońska solidność już ukuwana jest od czasów Battering Ram, kilka niezłych melodii, Tatler wprowadził ożywienie w solówkach. Przede wszystkim te najbardziej drapieżne numery wypadają autentycznie i ta moc nie brzmi wymuszenie jedynie przez żyletową produkcję.
    Thunderbolt to nie jest, ale kilka razy lepsze od tej słabizny Carpe Diem. Czy wejdzie do 30-tki, to się okaże...
    Ale szczerze? Spodziewałem się czegoś lepszego. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Lepiej posłuchać wcześniejszych płyt Saxon, a jest w czym wybierać. A w nowościach też coś można znaleźć wartościowego np oathbringer

      Usuń
  5. Dobra płyta. Solidna.

    OdpowiedzUsuń