Strony

piątek, 1 marca 2024

DAVID REECE - Baptized by fire (2024)


 Wciąż bywają dni, że wrócę z przyjemnością do "Cacophony of souls", czyli 4 albumu w solowej karierze Davida Reece'a. Tama muzyka się broniła i prezentowała kawał solidnego heavy metalu. Były pomysły i ciekawe aranżacje, a to zawsze przesądza o jakości płyty. Ten amerykański wokalista nie ma dość i wciąż wydaje nowe albumy. "Baptized by fire" to płyta solidna i poza tym nic więcej. Nie udało się dorównać wcześniej wspomnianej płyty.

Może i okładka ma to coś i zwiastuje heavy metalowe uderzenie. Nie ma tego. Jest za to sporo grania z pogranicza hard rocka i heavy metalu. Nie ma w tym za grosz oryginalności, a wokal Davida też jest daleki od ideału. David też swoje najlepsze lata ma za sobą i choć próbuje siać zniszczenie, to efekcie można odnieść  wrażenie, że wokalista się męczy. Materiał miewa ciekawe momenty, ale jako całość słychać nie dociągnięcia i niszowy materiał. Brzmienie takie jakiego pełno na rynku metalowym. Znane nazwisko to za mało. Na tym nie zrobi się nowego albumu.

Niccolo Savinelli jako gitarzysta daje radę, aczkolwiek ciężko wybić mu się ponad przeciętność. Toporny "Enemy is my" imponuje drapieżnością, przebojowością i taką topornością. Momentami czuję się jakbym słuchał miksu Accept i Saxon. Dobry otwieracz. Ciekawe partie basowe dostajemy w "Wrong Move", które przemyca elementy hard rocka. Utwory to w zasadzie miks hard rocka i heavy metalu. Dobrze to słychać w takim "Twilight of the gods", z kolei "Season of a man" zachwycić może szybką sekcją rytmiczną i wyrazistym riffem. Wszystko takie podręcznikowe, bez wyrazu, bez emocji, troszkę jakby na siłę.

Bywają tutaj ciekawe momenty, ale jest ich za mało żeby ta płyta mogła być atrakcyjna dla słuchacza.  Oklepane riffy, motywy gitarowe i troszkę brak pomysłu na hiciory sprawiają, że płyta jest trudna w odbiorze, a nawet na dłuższą metę nudna. Szkoda, bo David Reece potrafi nagrać ciekawy album, co pokazał na "Cacophony of Souls". Tym razem poległ i nagrał album poniżej oczekiwań.

Ocena: 5/10

1 komentarz:

  1. może i oklepane riffy, motywy gitarowe.. ale że płyta jest trudna w odbiorze i nieatrakcyjna dla słuchacza ? :) absolutnie się z tym nie zgadzam chyba bardziej to kwestia gustu dla mnie jest to nadal kawał znakomitego soczystego metalu, świetna płyta, oczywiście w swoim gatunku, z przyjemnością do niej wracam

    OdpowiedzUsuń