Strony
▼
niedziela, 8 września 2024
LUNAGE - Tales from the forgotten lands (2024)
Niemiecki The Praivateer to znakomity przykład, że można połączyć folk metal, power metal i troszkę melodyjnego death metalu, zachowując przy tym agresję, melodyjność i przebojowość. W podobnym kierunku poszedł szwedzki Lunage, który został stworzony przez Miguela De Lysa w roku 2021. Do współpracy zaprosił Manolo Parra, który odpowiada za partie gitarowe, z kolei Eric Castiglia, zaś perkusja to sprawka Jorge Pradana Yuste. Band obrał sobie za cel łączenie stylizacji power metalowej w stylu Blind Guardian, Avantasia, Rhapsody z nutką melodyjnego death metalu w stylu Amorphis, czy Dark tranquility. "Tales from the forgotten lands" to debiutancki krążek od Lunage i może przypodobać się fanom folk/power metalu, ale również miłośnikom melodyjnego death metalu. Niby nic odkrywczego, a dostarcza sporo frajdy.
Okładka taka trochę może nijaka, taka trochę nie typowa, ale nie odstrasza, a intryguje. Miguel to całkiem pomysłowy kompozytor, który potrafi skomponować solidne kawałki, chwytliwe melodie, ale również hity, które potrafią zapaść w pamięci. Jest to wszystko solidne, nawet powiedziałbym bardzo dobre. Mieszanka folku, power metalu i melodyjnego death metalu zdaje egzamin, co czyni ten album bardzo atrakcyjny dla potencjalnego słuchacza. Troszkę nie do końca leży mi wokal Erica. Brakuje troszkę techniki i drapieżności. Pod względem gitarowym dzieje się dużo dobrego.
Płytę otwiera "Lord of the Wolves" i to dobrze skrojony utwór, który ukazuje folkowe zacięcie zespołu. Dobra melodia, solidny riff i mamy udany start płyty. Więcej energii i przebojowości niesie ze sobą "Through the realms of death" i w końcu można poczuć power metal. Refren robi tutaj robotę.Nieco zwalniamy tempo w marszowym "black Wings" i ta próba grania bardziej epicko też wychodzi Lunage. Dalej mamy rozpędzony i przebojowy "Fire and Blood", gdzie znów dochodzi do skrzyżowania power metalu i folk metalu. Warto też chwilę zatrzymać się przy energicznym "Shadows in my heart", który wyróżnia na pewno pomysłowa melodia i motyw przewodni. Jest szybko, agresywnie i z pomysłem. To pokazuje, że Lunage potrafi grać na wysokim poziomie. Godny uwagi jest też niezwykle melodyjny "Stormrage", czy rozbudowany i klimatyczny "Wise Mans Fear".
Znajdzie się kilka niedociągnięć, kilka słabszych momentów i wad, ale całościowo debiut Lunage wzbudza pozytywne emocje. Jest energia, duża dobrych melodii i łatwo wpadających w ucho refrenów. Dobrze się tego słucha od początku do końca. Dobry start i czekam na kolejne dzieła tej szwedzkiej formacji.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz