Strony

piątek, 24 października 2025

IRON HEAD - Teraz albo nigdy (2025)


 Polscy słuchacze często drwią z zespołu Nocny Kochanek. Ich humorystyczne podejście do heavy metalu budzi mieszane emocje i nierzadko prowokuje falę negatywnych komentarzy. Podobne wyzwania spotykają inny polski zespół – pochodzący z Kołbuszowej Iron Head. Grupa działa od 2010 roku i brzmieniowo przywodzi na myśl Made of Hate czy Bullet for My Valentine. W swojej muzyce łączy elementy melodyjnego metalcore’u, heavy metalu oraz power metalu, tworząc energetyczną mieszankę, która z pewnością znajdzie swoich fanów.


Zespół ma już na koncie udany debiut, a teraz powraca z drugim albumem zatytułowanym „Teraz albo nigdy”, wydanym 17 października. To solidna porcja rockowo-metalowego grania. Kto szuka tu awangardy i muzycznych eksperymentów – może się rozczarować. Iron Head stawia na przebojowość, melodyjność i młodzieńczą energię. To muzyka, która idealnie sprawdza się jako rozrywka, towarzystwo w samochodzie czy koncertowy żywioł.


Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów zespołu, a zarazem źródłem kontrowersji, jest wokal Weroniki Lenart. Jej głos jest łagodniejszy, bardziej przystępny i nieco komercyjny, co niektórym może kojarzyć się z popem. Jednak to właśnie jej wokal nadaje Iron Head rozpoznawalny charakter. Dzięki niej materiał zyskuje lekkość, chwytliwość i niepowtarzalny klimat. Gdyby wokal był inny – to już nie byłby ten sam zespół.


„Teraz albo nigdy” to album spójny, treściwy i wypełniony potencjalnymi hitami. Mnóstwo dobrej energii wnosi perkusista Jakub Cinal, którego gra zasługuje na duże uznanie. Świetnie wypadają też partie gitarowe w wykonaniu Tomasza Lenarta i Grzegorza Tusznio – pełne chwytliwych riffów i melodyjnych solówek, które łatwo zapadają w pamięć. Zespół brzmi zgranie i z pasją, co przekłada się na pozytywną, zaraźliwą energię.


Album otwiera dynamiczny „Jedna chwila” – szybki, energetyczny i z mocnym refrenem. Idealny przedsmak tego, co czeka dalej. Wokal może dla jednych stanowić barierę, a dla innych – przyjemny kontrast wobec instrumentalnej warstwy utworów. Jednym z najmocniejszych momentów płyty jest „Karawana jedzie dalej”, w którym gitarzysta Tomasz Lenart daje popis swoich agresywnych wokali – znak rozpoznawczy Iron Head. Utwór wręcz kipi energią i zasługuje na miano koncertowego hitu.


Podobne emocje wywołuje melodyjny i wpadający w ucho „Nieustanna walka” – prosty, może nieco naiwny, ale niezwykle przyjemny w odbiorze. Tytułowy „Teraz albo nigdy” to udane połączenie heavy i power metalu z nutą melodyjnego metalcore’u. Młodzieńcza energia zespołu imponuje i napędza cały album, w którym jeden przebój goni kolejny.


Nieco odstaje spokojniejszy „Każdy oddech, każdy dzień”, który w roli ballady nie do końca przekonuje. Iron Head najlepiej wypada w szybszych, bardziej agresywnych kawałkach, takich jak „Bezkresny sen” – z doskonałą pracą gitar i łatwo wpadającym w ucho refrenem. Prawdziwy hit! Kolejny mocny punkt albumu to „Nasz każdy krzyk”, pełen pazura i melodyjnego metalcore’u w stylu Bullet for My Valentine – znakomity pokaz potencjału zespołu.


Wyróżnia się także drapieżny „Pierwszy do stracenia”, w którym uwagę zwraca pomysłowy refren i mocne riffy. Płytę zamyka agresywny „Spal te mosty” – intensywny, choć miejscami chaotyczny utwór, który mógłby zostać nieco dopracowany.


Iron Head to zespół młodego pokolenia, który pokazuje, że ma pomysł na siebie. Należy ich pochwalić przede wszystkim za umiejętność pisania przebojowych, melodyjnych utworów z zapadającymi w pamięć refrenami. Wokal Weroniki Lenart może dzielić słuchaczy, ale warto podejść do tej muzyki bez uprzedzeń i pozwolić, by sama do nas przemówiła.


Ocena: 7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz