Strony

niedziela, 13 listopada 2011

DEMON - Hold On To The Dream (1991)

Najlepszy album brytyjskiej formacji DEMON? Mój ulubiony krążek, który ukształtował mój młody gust w okresie dzieciństwa? Album z roku 1991 czyli „Hold On To The Dream” który w dużej mierze jest kontynuacją stylu wypracowanego na poprzednim albumie, z tym że tutaj jest wszystko odpowiednio wyważone. Jest łagodne brzmienie, które towarzyszy wydawnictwom DEMON już od dłuższego czasu, do tego melodyjny metal, w którym można doszukać się cech zarówno heavy metalowych jak hard rockowych. Jest umiar w progresywnych zacięciach, jest duża dawka przebojowości, która też skądinąd jest znana nam z poprzednich albumów. Oczywiście elementem łączącym ten album z poprzednimi jest fakt starannego wykonania kompozycji, przeprowadzenie przemyślanych aranżacji i w tej kwestii każdy z muzyków odegrał znaczącą rolę. Watts jako klawiszowiec, który wytwarza znakomitą przestrzeń, ale także jako kompozytor, który jest odpowiedzialny za najlepsze utwory DEMON. Hill jako jeden z tych, który jest łącznikiem między wszystkimi płytami, tworząc to wszystko w historię DEMON i to on też doszedł do swoich granic wokalnych dając perfekcyjny występ na tym krążku. I tak jak na poprzednim albumie tak i tutaj duet gitarzystów Waterhouse/ Brookes odgrywa najważniejszą rolę rozplanowując poszczególne chwytliwe melodii czy też nieco bardziej zadziornych partii czyniąc materiał bardziej zróżnicowanym, bardziej atrakcyjniejszym i przystępniejszym dla słuchacza. Wejście w postaci “No More Hell On Earth” jest strzałem w dziesiątkę, to wejście magiczne poparte klawiszami nasuwa choćby „Future World” PRETTY MAIDS. Tylko Brytyjczycy jakby w swoim graniu mają więcej gracji, finezji. A ta płynność i biegłość w zmianach temp, motywów, partii gitarowych jest po prostu perfekcyjne. „New Frotniers” to jeden z najlepszych utworów w historii DEMON, a wszystko przez unikatowy motyw, w którym gdzieś da się wyczuć duch BLACK SABBATH z „Headless Cross” czy też działalność WASP. I w podobnej stylistyce jest utrzymany „Hold On To The Dream” który również jest zbudowany na posępnym motywie i gdzieś tutaj jest wymieszana epickość z hard rockową przebojowością i łagodnością. Jeśli chodzi o dynamikę i nieco ostrzejsze granie, to polecam w słuchać się w teatralny, monumentalny „Barons Of Darkness” czy też w zadziorny „The Lion's Share”, gdzie stylistycznie można doszukać się nawiązań do DEEP PURPLE. Długie kompozycje takie jak “Eastern Sunset” zachwycają nutką tajemniczości i płynącą sekcją rytmiczną, a także pomysłowością, gdzie wokal jest nieco schowany, a trzeba dodać że druga połowa jest zaskoczeniem, ponieważ mamy zmianę stylu o 180 stopni. Jeśli szukacie odskoczni i bardziej nastrojowej kompozycji, gdzie górę biorą emocję i piękność to zapraszam do posłuchania „Ivory Towers” z gościnnym udziałem Kena Duckersa w roli saksofonisty. I gdzieś pośród wyżej wymienionymi kompozycjami mamy typowe hard rockowe przeboje, z zadziornym riffem i chwytliwym refrenem i tutaj odzwierciedlają to takie kawałki jak „Nothing Turned Out Right”, „Out Of Shadows” czy też rozpędzony „Shoot For The City”, a całość zamyka klimatyczna ballada „Coming Home”, która znajduje się w gronie tych najlepszych. Pamiętać należy przy wystawianiu ostatecznej oceny o łagodnym, ciepłym brzmieniu, które tak czyste i tak doskonałe jak sam materiał i w tym duża zasługa Mike'a Stone'a który zajął się produkcją i także Charliego Bauerfrienda, który zmiksował całość. Należy wziąć również pod uwagę takie czynniki jak najwyższa forma muzyków, repertuar, piękny wciągający rysunek Duncana Storra, który zdobi okładkę albumu. To wszystko złożyło się w moim przypadku na maksymalną ocenę, czyniąc ten album najlepszym wydawnictwem DEMON obok „Breakout”. Piękna, ambitna muzyka, którą wciąga i uzależnia jak narkotyk. Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz