Strony

wtorek, 15 listopada 2011

LIGHT FORCE - Mystical Thieves (1988)

Fani IRON MAIDEN jeśli tam jesteście to mam coś dla was. Tym razem wypiek z krainy kangurów , w której to w okresie lat 80 pojawił się heavy/power metalowy LIGHT FORCE, który powstał w 1985 roku i funkcjonował do początku lat 90 i zostawił po sobie dwa krążki i najlepiej wypada w zestawieniu obu wydawnictw „Mystical Thieves” z 1988 roku. Przede wszystkim zawiera nieco cięższy materiał, bardziej dojrzały, bardziej chwytliwy i łatwiej tutaj o przebój. Co łączy oba krążki to tematyka związana z chrześcijaństwem, a także spore nawiązanie do IRON MAIDEN czy też do JUDAS PRIEST, ale trzeba przyznać, że LIGHT FORCE gra szybszą muzykę i momentami można wyłapać cechy wręcz thrash metalowe co najlepiej oddaje surowe, nieco nie dopracowane brzmienie. Wracając do skojarzeń i punktów z stycznych z IRON MAIDEN to wspólną cechą jest podobny styl gry basisty Stewa Rowe'a, a także konstrukcja owy kompozycji i ładunek melodyjności. Jak większość zespołów z tamtego okresu, grają typowo, wtórnie i ciężko o jaką oryginalność ze strony muzyków, co staje się jednym z głównych powodów dzięki którym album sporo traci, stając się kolejnym rzemieślniczym wydawnictwem z kilkoma przebłyskami. Jest takich świetnych momentów całkiem sporo i tutaj należy wymienić: rozbudowany, urozmaicony i posępny „Mystical Thieves”, który przypomina kolosy IRON MAIDEN zwłaszcza te z ery Paul Di Anno. W czołówce znajduje się też cała seria rozpędzonych, dynamicznych, agresywnych kompozycji takich jak „City Streets', „ Children Of Sorrow”. Steve Rowe zna się na rzeczy i basistą jest nie przeciętnym i ten instrument w jego rękach jest czymś więcej i jak tu nie ulec mrocznej, posępnej partii basowej w „Metal Missionary”? Trzeba przyznać, że nie tylko basista odgrywa znaczącą rolę, bo nie sposób tutaj zapomnieć o dość energicznych, szalonych wręcz popisach gitarzysty Murray'a Adamsa i świetnie to odzwierciedla „Searching”. No i moim ulubionym utworem z tego albumu jest bez wątpienia epicki, nieco mroczniejszy „Babylon” i ta kompozycja odzwierciedla najlepsze cechy IRON MAIDEN. Spora zmian, temp, motywów jest w przypadku tego utworu jest po prostu urocza. Wadą albumu jest wtórność, kiepski wokalista, ale można to podarować, zwłaszcza kiedy materiał miło się słucha i jest kilka atrakcyjnych kompozycji, które warto znać. Solidna dawka heavy/power metalu w stylizacji IRON MAIDEN. Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz