Strony

piątek, 8 czerwca 2012

TANK - War Nation (2012)


Rok 2010 to był rok kiedy to światowe premiery miały nowe albumy ACCEPT i TANK, co ciekawe obie formacje powróciły w wielkim stylu po pewnym dłuższym okresie ciszy z nowymi wokalistami. Oba albumy odniosły wtedy niebywały sukces, mamy rok 2012 i znów oba zespoły wydały kolejne albumy będące właściwie kontynuacją wcześniejszych albumów z roku 2010. Efekt nowego albumu ACCEPT znamy, a jak to ma się z nowy wydawnictwem TANK? Brytyjska formacja to właściwie legenda heavy metalu. Początki związane z NWOBHM, potem oddalanie się w kierunku heavy metalu i tak od 1982 roku zespół dorobił się ośmiu albumów i ogromnej rzeszy fanów. Co ciekawe słuchając „War nation” mam wrażenie że ten zespół wciąż jest na topie, wciąż ma w sobie potencjał, wciąż drzemie w nich moc, wciąż potrafią stworzyć niesamowity materiał, oddający to co najlepsze w brytyjskim metalu. Muzyka już może nieco inna, nieco inny TANK, nieco inny skład, ale pozostał wysoki poziom muzyki granej przez TANK. „War Nation” ma wiele wspólnego z „War Machine” i to już chodzi nie tylko o osobę Doggiego White'a który zalicza kolejny bardzo udany album, prezentując wysoką formę, ale też choćby o klimat , który jest taki nieco ponury, nieco mroczny, niesamowite brzmienie, które ma również ten mroczny wydźwięk, ale też podkreśla niezwykły talent muzyków i każdy instrument jest tutaj wyraźnie wyeksponowany, do tego dochodzi podobna pomysłowość co do utworów, no i ten sam poziom prezentowanej muzyki co na poprzednim albumie. Czy też właśnie styl w jaki obracają się dwaj gitarzyści czyli Tucker/Evans gdzie są przede wszystkim proste motywy, nieco obstukane melodie, ale to ich wspólne granie, do docieranie się trwa już tyle lat, więc zrozumiałe jest osiągnięcie taki poziom gry na instrumencie, tak zrozumiałość, taka chemia między nimi i świetnie można poczuć magię ich gry na gitarze w instrumentalnym „Hard Road” i ten aspekt jak i wokale White'a to największy atut tej płyty.

Co można powiedzieć o zawartości? Epitety jakie nasuwają się odnośnie tego elementu płyty to różnorodność, gdzie pojawiają się rozmaite kompozycje, a także równość, bo płyta od początku do końca dostarcza słuchaczowi sporo emocji. Otwarcie tytułowym „War nation” to strzał w dziesiątkę. To stonowane tempo, ta niezwykła rytmiczność, ten miks heavy metalu z lekką dawką hard rocka i te odesłania do CORNERSTONE są miłym ubarwieniem tutaj. Jest intrygująca warstwa instrumentalna, gdzie można by długo tutaj się rozpisywać i chwalić za wszystko. Taki TANK to jest granie na najwyższym poziomie. Brytyjski Heavy metal jakiego ostatnio coraz mniej. Ciężej, wolniej, jakby i mroczniej w stonowanym „Son Of The dead” gdzie podoba mi się praca sekcji rytmicznej oraz hard rockowe zacięcie. Kolejny killer, kolejny przebój, ale przyzwyczajcie się tutaj na tym albumie jest to na porządku dziennym. Było średnie tempo, było i wolne, czas na szybsze granie i taki „Hammer And Nails” to prawdziwa petarda i tutaj mamy to co najlepsze w takim graniu. Riff z rodem z SAXON, refren w stylu CORNERSTONE, dynamit i niezwykła przebojowość. Emocje sięgają zenitu a to dopiero początek albumu. Klimaty SAXON, a także nieco DIO słychać w metalowym zadziornym kawałku o nazwie „Don't Dream in The dark” i znów mamy to sprawdzone stonowane tempo, niezwykłą rytmiczność, gitarowe popisy i niszczący wszytko co stanie mu na drodze wokal Doggiego White'a. Hard rockowe melodie, odesłanie do CORNESTONE czy też jeden z najpiękniejszych refrenów na płycie to cechy „Grace Of God”. Zawsze zimno podchodzę do ballad, bo jednak nigdy nie wiadomo jak wyjdzie zwolnienie i zrezygnowanie z energicznego riffu, jednak muszę przyznać że „Dreamer” to schludna ballada, gdzie jest nacisk na emocje, klimat i skromność w aspekcie instrumentalnej. Jednak prostota na tym albumie jest kluczem do sukcesu i to trzeba usłyszeć na własne uszy żeby to zrozumieć. Najbardziej heavy metalowy kawałek, który definiuje ten styl, oraz to co gra TANK, to w jakiej formie jest to bez wątpienia trzeba tutaj przytoczyć dynamiczny”Justice For All” i tak się powinno grać dzisiaj heavy metal. Cały czas się coś dzieje, cały czas jest bawienie się motywami, cały czas są zmiany temp, zmiany motywów, i nie można narzekać na rutynę. Kolejne urozmaicenie albumu zapewnia marszowy, nieco bojowy „Wings Of Heaven” który dowodzi że zespół ma w rękawie nie jeden as i cały czas dowodzi swojej pomysłowości, wciąż pokazują że potrafią stworzyć niezwykłe kompozycje, które zaskakują pomysłowością jeśli chodzi o główny motyw, przebojowym charakterem i wysokim poziomem wykonania. Dynamit, ostry riff, rock'n rollowy feeling to cechy które bardzo dobrze oddają charakter rozpędzonego, przebojowego „State Of Union”.

War nation” to jeden z najlepszych albumów eksportowanych przez brytyjską scenę heavy metalową. Brakuje słów żeby opisać wrażenie jakie na mnie wywarł ów album TANK. Jeden z bardziej metalowych albumów w tym roku, jeden z najlepszych albumów TANK, jeden z najlepszych albumów tegorocznych jeśli chodzi o wokal, partie gitarowe, czy też przeboje. Tak się powinno grać heavy metal. Niezwykła precyzja wykonania, dbałość o melodie, brzmienie, niezwykła forma muzyków. Nic tylko brać i słuchacz po kilka razy dziennie.

Ocena: 9.5/10

1 komentarz:

  1. Krążka jeszcze nie słyszałem, ale przyznaję, że poprzednik kupiony w jednym z marketów za 19 zeta wbił mnie w fotel. Znałem Tank z lat 80-tych (pierwsze 3 albumy) późniejsza ich twórczość mnie ominęła. „War Machine” jest niesamowity!! Jeśli jest tak z „War nation” to muszę poszukać krążka :)

    OdpowiedzUsuń