Rok
2010 to był rok kiedy to światowe premiery miały nowe albumy
ACCEPT i TANK, co
ciekawe obie formacje powróciły w wielkim stylu po pewnym
dłuższym okresie ciszy z nowymi wokalistami. Oba albumy odniosły
wtedy niebywały sukces, mamy rok 2012 i znów oba zespoły
wydały kolejne albumy będące właściwie kontynuacją
wcześniejszych albumów z roku 2010. Efekt nowego albumu
ACCEPT znamy, a jak to ma się z nowy wydawnictwem TANK? Brytyjska
formacja to właściwie legenda heavy metalu. Początki związane z
NWOBHM, potem oddalanie się w kierunku heavy metalu i tak od 1982
roku zespół dorobił się ośmiu albumów i ogromnej
rzeszy fanów. Co ciekawe słuchając „War nation”
mam wrażenie że ten zespół wciąż jest na topie, wciąż
ma w sobie potencjał, wciąż drzemie w nich moc, wciąż potrafią
stworzyć niesamowity materiał, oddający to co najlepsze w
brytyjskim metalu. Muzyka już może nieco inna, nieco inny TANK,
nieco inny skład, ale pozostał wysoki poziom muzyki granej przez
TANK. „War Nation” ma wiele wspólnego z „War Machine”
i to już chodzi nie tylko o osobę Doggiego White'a który
zalicza kolejny bardzo udany album, prezentując wysoką formę, ale
też choćby o klimat , który jest taki nieco ponury, nieco
mroczny, niesamowite brzmienie, które ma również ten
mroczny wydźwięk, ale też podkreśla niezwykły talent muzyków
i każdy instrument jest tutaj wyraźnie wyeksponowany, do tego
dochodzi podobna pomysłowość co do utworów, no i ten sam
poziom prezentowanej muzyki co na poprzednim albumie. Czy też
właśnie styl w jaki obracają się dwaj gitarzyści czyli
Tucker/Evans gdzie są przede wszystkim proste motywy, nieco
obstukane melodie, ale to ich wspólne granie, do docieranie
się trwa już tyle lat, więc zrozumiałe jest osiągnięcie taki
poziom gry na instrumencie, tak zrozumiałość, taka chemia między
nimi i świetnie można poczuć magię ich gry na gitarze w
instrumentalnym „Hard Road”
i ten aspekt jak i wokale White'a to największy atut tej płyty.
Co
można powiedzieć o zawartości? Epitety jakie nasuwają się
odnośnie tego elementu płyty to różnorodność, gdzie
pojawiają się rozmaite kompozycje, a także równość, bo
płyta od początku do końca dostarcza słuchaczowi sporo emocji.
Otwarcie tytułowym „War nation”
to strzał w dziesiątkę. To stonowane tempo, ta niezwykła
rytmiczność, ten miks heavy metalu z lekką dawką hard rocka i te
odesłania do CORNERSTONE są miłym ubarwieniem tutaj. Jest
intrygująca warstwa instrumentalna, gdzie można by długo tutaj się
rozpisywać i chwalić za wszystko. Taki TANK to jest granie na
najwyższym poziomie. Brytyjski Heavy metal jakiego ostatnio coraz
mniej. Ciężej, wolniej, jakby i mroczniej w stonowanym „Son
Of The dead” gdzie podoba mi
się praca sekcji rytmicznej oraz hard rockowe zacięcie. Kolejny
killer, kolejny przebój, ale przyzwyczajcie się tutaj na tym
albumie jest to na porządku dziennym. Było średnie tempo, było i
wolne, czas na szybsze granie i taki „Hammer And Nails”
to prawdziwa petarda i tutaj mamy to co najlepsze w takim graniu.
Riff z rodem z SAXON, refren w stylu CORNERSTONE, dynamit i niezwykła
przebojowość. Emocje sięgają zenitu a to dopiero początek
albumu. Klimaty SAXON, a także nieco DIO słychać w metalowym
zadziornym kawałku o nazwie „Don't Dream in The dark”
i znów mamy to sprawdzone stonowane tempo, niezwykłą
rytmiczność, gitarowe popisy i niszczący wszytko co stanie mu na
drodze wokal Doggiego White'a. Hard rockowe melodie, odesłanie do
CORNESTONE czy też jeden z najpiękniejszych refrenów na
płycie to cechy „Grace Of God”.
Zawsze zimno podchodzę do ballad, bo jednak nigdy nie wiadomo jak
wyjdzie zwolnienie i zrezygnowanie z energicznego riffu, jednak muszę
przyznać że „Dreamer”
to schludna ballada, gdzie jest nacisk na emocje, klimat i skromność
w aspekcie instrumentalnej. Jednak prostota na tym albumie jest
kluczem do sukcesu i to trzeba usłyszeć na własne uszy żeby to
zrozumieć. Najbardziej heavy metalowy kawałek, który
definiuje ten styl, oraz to co gra TANK, to w jakiej formie jest to
bez wątpienia trzeba tutaj przytoczyć dynamiczny”Justice
For All” i tak się powinno
grać dzisiaj heavy metal. Cały czas się coś dzieje, cały czas
jest bawienie się motywami, cały czas są zmiany temp, zmiany
motywów, i nie można narzekać na rutynę. Kolejne
urozmaicenie albumu zapewnia marszowy, nieco bojowy „Wings
Of Heaven” który
dowodzi że zespół ma w rękawie nie jeden as i cały czas
dowodzi swojej pomysłowości, wciąż pokazują że potrafią
stworzyć niezwykłe kompozycje, które zaskakują
pomysłowością jeśli chodzi o główny motyw, przebojowym
charakterem i wysokim poziomem wykonania. Dynamit, ostry riff, rock'n
rollowy feeling to cechy które bardzo dobrze oddają charakter
rozpędzonego, przebojowego „State Of Union”.
„War nation”
to jeden z najlepszych albumów eksportowanych przez brytyjską
scenę heavy metalową. Brakuje słów żeby opisać wrażenie
jakie na mnie wywarł ów album TANK. Jeden z bardziej
metalowych albumów w tym roku, jeden z najlepszych albumów
TANK, jeden z najlepszych albumów tegorocznych jeśli chodzi o
wokal, partie gitarowe, czy też przeboje. Tak się powinno grać
heavy metal. Niezwykła precyzja wykonania, dbałość o melodie,
brzmienie, niezwykła forma muzyków. Nic tylko brać i
słuchacz po kilka razy dziennie.
Ocena:
9.5/10
Krążka jeszcze nie słyszałem, ale przyznaję, że poprzednik kupiony w jednym z marketów za 19 zeta wbił mnie w fotel. Znałem Tank z lat 80-tych (pierwsze 3 albumy) późniejsza ich twórczość mnie ominęła. „War Machine” jest niesamowity!! Jeśli jest tak z „War nation” to muszę poszukać krążka :)
OdpowiedzUsuń