Co może nad zdradzić
nazwa Speedbreaker? Wiele. Słowo szybkość jest tutaj słowem
kluczem i jest wręcz najważniejszym elementem składającym się na
styl muzyczny tej niemieckiej formacji, która powstała w 2011
r. Thrash metalowy wokal Johna, szybkość godna Motorhead, Venom, do
tego tworzenie melodii jak wiele kapel z kręgu NWOBHM. To daje
ciekawą mieszankę. Jeśli jesteś zwolennikiem tradycyjnego speed
metalu z lat 80 i nie przeszkadza ci wtórność to „Built
for Speed” jest pozycją idealną dla Ciebie.
Kiczowata okładka jest
jak z lat 80. Właśnie taka jest muzyka Niemców. Prosta,
przewidywalna, może i kiczowata, ale z pewnością szczera, grana z
polotem, werwą i zapałem. Podoba mi się, to że dodano tutaj
aspekt thrash metalowy w postaci Johna. Śpiewa agresywnie, ale nie
zapomina o tym by trzymać się melodyjności. W takim „Take
You To Hell” daje z siebie sporo i to właśnie on jest
odpowiedzialny za agresywność na tej płycie. Mnie jednak wzruszyło
na tej płycie co innego. Zespół płynnie przedziera się
przez lata 80, złoty okres NWOBHM wybierając patenty
charakterystyczne dla Angel Witch czy Iron Maiden. Wolne, stonowane
tempo, zmiany motywów i ten pazur to jest to co sprawia, że
tytułowy kawałek „Built for speed” jest
znakomitym hołdem dla tamtych lat. Nawet nie brzmi jakby postał w
naszych czasach. Speed metal w tradycyjnej formie mamy w energicznym
otwieraczu „Shoot, Shoot”. Szczypta Judas Priest,
Paragon i Grave Digger, a w efekcie dostajemy „Night Patrol”
czyli kolejna petarda. Fanom Motorhead jest dedykowany „Fire
in The Sky”, z kolei „Unholy Night” to
kompozycja pełna zawirowań i zaskoczeń. Udało się tutaj połączyć
nutkę ballady, romantyczności, NWOBHM, no i Iron Maiden z pierwszej
płyty. Jeden z najciekawszych utworów na płycie. Identycznie
można opisać melodyjny „Metal Love”, a na koniec zespół
daje nam posmakować rozbudowany „Speedbreaker” który
ukazuje to co w tym zespole kto tak naprawdę rządzi. Mam tutaj na
myśli gitarowy duet Simon/Beda. To jest właśnie to. Prawdziwa
chemia, zrozumienia i rywalizacja na solówki. Tęskniłem za
takim graniem.
Tradycyjne granie nie
straciło na ważności, świeżości i wciąż mimo lat zachwyca. Z
jednej strony nie ma tutaj nic nowego, a z drugiej strony brakuje
takich płyt. Takich szczerych, tradycyjnych, energicznych i równych.
Ta płyta po prostu niszczy, a przecież to tylko debiut młodej,
mało znanej kapeli, która robi właściwie to co większość
kapel przed laty. Ja to kupuje.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz