Strony

sobota, 24 października 2015

CHAOS MAGIC - Chaos Magic (2015)

Cati Torrealba to wokalista, którymi pod względem bardziej pasowałaby do świata mody, a nie muzyki heavy metalowej. Wokalistka do tej pory nie była rozpoznawalna i w sumie wszystko zmienił występ u boku znanego i szanowanego muzyka tj Timo Tolkkiego. Założyciel Stratovarius swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, ale ostatnio wszędzie go pełno. Mimo braku stałego bandu, wciąż tworzy muzykę i nieustannie o sobie przypomina. Do najnowszego projektu Timo zaprosił mało znaną Cati i razem stworzyli Chaos Magic. Nasuwa się wiele słów jeśli chodzi o debiutancki album zatytułowany po prostu „Chaos Magic” ale z pewnością nie są to słowa pochlebne.

Timo pokazał się z dobrej strony na nowej płycie projektu Allen/ Lande, czy też pamiętnym albumie Symfonia. Tak poz tym to ostatnia opera w postaci Avalon jest tylko dobrym potwierdzeniem jakby wypalenia Tolkkiego. Chaos Magic od samego początku był skazany na klęskę, Zbyt dużo komercji, nie trafiona wokalistka i mało samego metalu w tym wszystkim. Można odnieść wrażenie, że płyta skierowana jest do młodszego grona słuchaczy. Słodkie, komercyjne, wręcz radiowe melodie i motywy, które muszą się ocierać o Nightwish czy Within Temptation. Szkoda, tylko że Timo nie ma większego doświadczenia w takich klimatach, a Cati nie jest drugą Tarją. Jeśli pominiemy te jakże oczywiste kwestie to zostanie sam styl i poziom zawartej muzyki. Niestety ta sama w sobie jest pozbawiona wyrazu, charakteru i metalowej mocy, Jest za to nadmiar komercji,rockowego grania, które znalazło by swoje miejsce w pop liście. Jednak, żeby nie być zbyt surowy co do płyty, to pozwolę sobie przytoczyć kilka plusów. Z pewnością wyróżnić należy wyróżnić klimatyczny i mroczny „Seraphim”. Podniosły „Dead memories” też potrafi porwać swoim marszowym tempem i formułą symfonicznego heavy metalu. Od Timo raczej oczekuje się power metalowych petard, które będą niezwykłe melodyjne i zapadające w pamięci. Te cechy po części spełnia zamykający „The Point of no return”, który jest tylko cieniem tego co kiedyś grał Timo. Resztę kompozycji należy przemilczeć, bo nie warto o nich wspominać ze względu na poziom.

Za dużo komercji, za dużo rockowego grania, za dużo zbędnych wypełniaczy, które miały porwać najwidoczniej młodszą grupę słuchaczy. Niestety styl i dobór nie odpowiedniej wokalistki stały się gwoździem do trumny Chaos Magic. Timo Tolkki coś ostatnim czasy nie potrafi nagrać nic wartego uwagi, Nie wyszło z Avalon i teraz z Chaos Magic. Czyżby to już koniec jednego z najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów power metalowych?

Ocena: 3/10

1 komentarz:

  1. Daję głowę, że włączając płytę nie spodziewałeś sięani jednego dobrego kawałka. Więc po co marnować cenne sekundy życia na takie gnioty?!
    A Symfonia jest pamiętna, masz rację. Jeden z najgorszych `super-projektów` wszechczasów.

    OdpowiedzUsuń