Cati Torrealba to
wokalista, którymi pod względem bardziej pasowałaby do
świata mody, a nie muzyki heavy metalowej. Wokalistka do tej pory
nie była rozpoznawalna i w sumie wszystko zmienił występ u boku
znanego i szanowanego muzyka tj Timo Tolkkiego. Założyciel
Stratovarius swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, ale
ostatnio wszędzie go pełno. Mimo braku stałego bandu, wciąż
tworzy muzykę i nieustannie o sobie przypomina. Do najnowszego
projektu Timo zaprosił mało znaną Cati i razem stworzyli Chaos
Magic. Nasuwa się wiele słów jeśli chodzi o debiutancki
album zatytułowany po prostu „Chaos Magic” ale z pewnością nie
są to słowa pochlebne.
Timo pokazał
się z dobrej strony na nowej płycie projektu Allen/ Lande, czy też
pamiętnym albumie Symfonia. Tak poz tym to ostatnia opera w postaci
Avalon jest tylko dobrym potwierdzeniem jakby wypalenia Tolkkiego.
Chaos Magic od samego początku był skazany na klęskę, Zbyt dużo
komercji, nie trafiona wokalistka i mało samego metalu w tym
wszystkim. Można odnieść wrażenie, że płyta skierowana jest do
młodszego grona słuchaczy. Słodkie, komercyjne, wręcz radiowe
melodie i motywy, które muszą się ocierać o Nightwish czy
Within Temptation. Szkoda, tylko że Timo nie ma większego
doświadczenia w takich klimatach, a Cati nie jest drugą Tarją.
Jeśli pominiemy te jakże oczywiste kwestie to zostanie sam styl i
poziom zawartej muzyki. Niestety ta sama w sobie jest pozbawiona
wyrazu, charakteru i metalowej mocy, Jest za to nadmiar
komercji,rockowego grania, które znalazło by swoje miejsce w
pop liście. Jednak, żeby nie być zbyt surowy co do płyty, to
pozwolę sobie przytoczyć kilka plusów. Z pewnością
wyróżnić należy wyróżnić klimatyczny i mroczny
„Seraphim”. Podniosły „Dead memories”
też potrafi porwać swoim marszowym tempem i formułą symfonicznego
heavy metalu. Od Timo raczej oczekuje się power metalowych petard,
które będą niezwykłe melodyjne i zapadające w pamięci. Te
cechy po części spełnia zamykający „The Point of no
return”, który jest tylko cieniem tego co kiedyś
grał Timo. Resztę kompozycji należy przemilczeć, bo nie warto o
nich wspominać ze względu na poziom.
Za dużo
komercji, za dużo rockowego grania, za dużo zbędnych wypełniaczy,
które miały porwać najwidoczniej młodszą grupę słuchaczy.
Niestety styl i dobór nie odpowiedniej wokalistki stały się
gwoździem do trumny Chaos Magic. Timo Tolkki coś ostatnim czasy nie
potrafi nagrać nic wartego uwagi, Nie wyszło z Avalon i teraz z
Chaos Magic. Czyżby to już koniec jednego z najbardziej
rozpoznawalnych gitarzystów power metalowych?
Ocena: 3/10
Ocena: 3/10
Daję głowę, że włączając płytę nie spodziewałeś sięani jednego dobrego kawałka. Więc po co marnować cenne sekundy życia na takie gnioty?!
OdpowiedzUsuńA Symfonia jest pamiętna, masz rację. Jeden z najgorszych `super-projektów` wszechczasów.