Strony

sobota, 30 kwietnia 2016

MARTYR - You are Next (2016)

Pure Steel Records z dobrym skutkiem pomaga niektórym kapelą wypłynąć na szersze wody, ale co ciekawsze pomaga starym zapomnianym kapelom wrócić do życia. Holenderski Martyr, który powstał w 1982 r nie musi być znany każdemu fanowi heavy/speed/power metalu i może nie każdy musi znać ich działalność. Ich najlepszy płyty przypadają na lata 80 i wtedy panowie dali się poznać jako zgrany zespół, który nie kryje wpływów Iron Maiden, czy Judas Priest. Choć w późniejszych latach nie kryli wpływów amerykańskich bandów typu Warlord czy Metal Church. „Cicrle of 8” nie był udany i raczej wzbudzał rozczarowanie niż najlepsze dzieła tego zespołu. Teraz po 5 latach panowie powracają z nowym albumem, który został zarejestrowany przez bardziej klasyczny skład. „You are next” to nic innego jak solidny heavy metal w mrocznej, nieco przybrudzonej oprawie z solidnymi riffami i klimatem lat 80. Nie ma mowy o czymś nadzwyczajnym, czy ponad czasowym, ale jest to muzyka, która jest łatwiejsza w odbiorze. Taki „Into Darkest of All Realms” to soczysty heavy/power metal w amerykańskiej oprawie. Mocny riff wygrywany przez duet Heesakkers/Bouwamn przypomina stare, dobre czasy Martyr. Panowie stawiają na prostotę i szczerość. Muzyka prosto z serca i z hołdem dla lat 80 zawsze jest w cenie. Zastanawiałem się jak odnajdzie się po latach Robert w roli wokalisty, ale słychać, że wciąż ma w sobie to coś. Jego wokal jest mroczny, a do tego jego specyficzna maniera i to sprawia, że kompozycje mają swój charakter. Dobrze to słychać w rytmicznym „Infinity” czy ponurym „Unborn Evil”. Agresywniejszy „Monster” czy „Crawl” zabierają nas w rejony thrash metalu i to nawet z niezłym skutkiem. W sumie najlepiej wypadają kompozycje, w których słychać echa Iron Maiden i mam tu na myśli „In the end” czy przebojowy „Don't need Your money”. Nie jest to płyta do której będziemy wracać często, czy może płyta która wstrząśnie metalowym światkiem. Jednak jest to kawał solidnego heavy metalu w dość mrocznej oprawie. Panowie z Martyr wracają do gry, szkoda tylko że nie stworzyli czegoś co by zrobiłoby rozgłosu wokół nich. Płyta skierowana do maniaków heavy metalu z lat 80.

Ocena: 5.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz