Ukraina
coraz lepiej radzi sobie w power metalowym światku i co raz więcej
pojawia się kapel grających właśni taki rodzaj heavy metalu. Do
tego grona na pewno warto zaliczyć Defiant, który gdzieś
krzyżuje patenty dark Moor, masterplan czy Winterstorm. Panowie nie
kryją swoich progresywnych fascynacji, co akurat na dobre im
wychodzi. Sama kapela działa od 2008 roku i ma na swoim koncie 2
albumy. Ostatnie dzieło „Time isnt healing” ukazał się po 3
latach od debiutu i jest to bardzo udany krążek. Już sama okładka
w dość mrocznych barwach przyciąga uwagę i robi wrażenie.
Mroczny klimat udziela się też w kompozycjach. Słychać to choćby
w otwierającym intrze czy magicznym „Milestones of Time”
i tutaj słychać klasyczny heavy/power metal. Fani Gamma ray czy
Blind Guardian powinni być usatysfakcjonowani. Wokal jest taki taki
nieco szorstki, taki nieco toporny, ale czyni to zespół o
wiele ciekawszym. Na pewno bardzo aktywnym muzykiem jest basista
Oleg, którego słychać w mocniejszym „Funeral Feast”,
czy nieco bardziej progresywnym „The jericho”.
Defiant korzysta też z atutów posiadania klawiszowca, dlatego
nie brakuje na płycie przestrzeni i melodyjności. Te aspekty dają
o sobie znać w tytułowym „Time isnt healing” czy
„Dont trust the words”. Na pewno zespół
bardzo dobrze wypada w takim nieco ostrzejszym graniu co potwierdza w
„The truth and the lie” czy „The soul is
burning”, które należy zaliczyć do najmocniejszych
punktów płyty. Całość zamyka równie ciekawy i
przebojowy „The Eagle”. Defiant może ma jeszcze
daleko do czołówki gatunku, może jeszcze nie wszystko im
wychodzi, ale są ciekawe pomysły, nie brakuje techniki więc może
za jakiś czas znów o nich usłyszymy.
Ocena: 6.5/.10
Ocena: 6.5/.10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz