W
2013 roku w Wielkiej Brytanii powstała kolejna ciekawa formacja
grająca heavy/power metal i mowa tutaj o Sellsword. W swoich
inspiracjach wymieniają Lost Horizon, Iron Maiden czy Sabaton.
Stawiają na rycerski klimat, na proste chwytliwe melodie i klasyczne
rozwiązania. Ich styl opiera się na pracowitych gitarzystach Henrym
i Jacku, a także na specyficznym wokaliście Stuarcie, którzy
grają prosto z serca i bez jakiś nie potrzebnych eksperymentów.
Zespół w tym roku w końcu wydał swój pierwszy album
i „... and now we Ride” to solidne wydawnictwo, które
zadowoli maniaków heavy/power metalu w klasycznej formie.
Jacek to nasz rodzimy gitarzysta, który potrafi zaskoczyć
ciekawymi riffami, czy melodiami. Tak więc odwala kawał dobrej
roboty. Okładka debiutanckiego albumu sugeruje że mamy do
czynienia z epickim heavy metalem, jednak to nie do końca tak. Jest
sporo power metalowych elementów, jest sporo z tradycyjnego
heavy metalu. Epickość jest obecna, ale nie przytłacza całości.
„The Warrior” to solidny kawałek, który
ukazuje melodyjny charakter płyty. W stonowanym i toporniejszym
„Battleground” można dostrzec wpływy Sabaton czy
Sacred steel. Dalej mamy nieco żywszy i bardziej energiczny
„crossing the blades”, czy „Rise and take
command”. Równie dobrze wypada rytmiczny „Againts
the Wind”, w którym słychać echa żelaznej
dziewicy czy Manilla Road. Do grona ciekawych kompozycji warto
zaliczyć marszowy „Ashen Hand” czy „The
Siege”. Całość zamyka 10 minutowy kolos „Meet
Your maker” który bardzo dobrze podsumowuje cały
album. „and now we ride” to solidny krążek w kategorii
heavy/power metal, z tym że nie ma tutaj czegoś co by rzuciło
słuchacza na kolana. Ot co wtórny album, który jest
dobrym czaso umilaczem w oczekiwaniu najważniejsze premiery.
Ocena: 6/10
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz