Strony
▼
poniedziałek, 24 kwietnia 2023
CENTURY - The Conquest of Time (2023)
Ostatnie dni to wysyp naprawdę ciekawych płyt z tradycyjnym heavy metalem. Był czas na Sintage i Blood Star, to teraz przyszedł czas na inny równie ciekawy debiut, czyli szwedzki Century. Brzmi jak zagubiony klasyk z lat 80. Oprawa graficzna płyty, samo brzmienie, image zespołu i styl w jaki prezentują heavy metal przywołuje na myśl starą szkołę spod znaku Heavy Load, Gotham City, czy Mindless Sinner. Century powstał w 2020r, a w ogóle tego nie słychać. Styl i jakość przemawia na korzyść tej kapeli, a ich debiutancki krążek "The Coquest of Time" wcale nie brzmi jak debiut. To płyta z górnej półki.
Miło jest widzieć, że nie umiera ten duch lat 80, że wciąż rodzą się nowe kapele podtrzymujące ten żar klasycznego heavy metalu. Nie boją się konkurencji i ryzyka że mogą przepaść w gąszczu wielu innych podobnych zespołów. Century ma sporo atutów, które wykorzystuje na swoją korzyść. Proste motywy gitarowe, łatwo wpadające w ucho melodie i spora dawka przebojowości. Charyzmatyczny wokal Staffana Tengnera oraz jego popisy gitarowe dodają całości uroku i tego klimatu lat 80. Nie ma tutaj niczego odkrywczego, bo i nie taki był zamiar. Miała być podróż sentymentalna do lat 80, a także umocnienie szwedzkiej sceny metalowej w zakresie klasycznego metalu i to właśnie dostajemy. Century to band, który gra muzykę wysoki lotów i drzemie w nich ogromny potencjał.
Na płycie znajdziemy 36 minut muzyki i tutaj jest czym się zachwycać. Taki rozpędzony otwieracz w postaci "The Fighting Eagle" to taka stara szkoła szwedzkiego heavy metalu. Brzmi niczym zaginiony klasyk lat 80. Troszkę bardziej stonowany "Black Revenant" też brzmi bardzo oldschoolowo. Przyspieszamy w energicznym "Sinister Star" gdzie znów dostajemy masę znanych nam patentów z lat 80. Ta prostota i oklepane motywy gitarowe to już coś towarzyszy nam przy każdym kawałku. Naprawdę dobrze się tego słucha. Dobrze buja zadziorny i nieco skoczny "master of hell". Oj dużo dobrego się tutaj dzieje. Jest to heavy metalowe szaleństwo i duża dawka pozytywnej energii. Moim faworytem został przebojowy "Breakthrough", który mocno nawiązuje do NWOBHM i nawet troszkę Iron maiden można uchwycić w niektórych momentach. Mocna rzecz! Na koniec zostaje rozbudowany "Servants of the iron mask" i tutaj band oddaje hołd klasycznemu heavy metalu ze Szwecji. Kawał dobrej roboty. Idealne zwieńczenie debiutanckiego krążka.
Miło, że pojawia się młody i zdolny szwedzki band, który chce iść w ślady Mindless Sinner czy Heavy Load. Przyda się wzmocnienie szwedzkiej sceny heavy metalowej. Band oddaje hołd najlepszym i stawia na feeling lat 80. Proste motywy, duża dawka przebojowości i sprawdzone patenty sprawiają, że "The Conquest of Time" to rozrywka na wysokim poziomie.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz