Strony

sobota, 7 września 2024

MALLEVS - The Hammer (2024)

 


Niby debiut z Grecji, a jakoś bardziej w tym wszystkim specyfika niemieckiej toporności i heavy metalu z lat 80. Co by nie mówić, wiem jedno. Dobrze widzieć, że powstaje tam kolejna formacja, która chce grać taki prosty, szczery heavy metal, który mocno wzorowany jest na latach 80. "The Hammer" to debiut od Mallevs, który ukazał się 6 września nakładem Floga Records.

Stylistycznie band niczym specjalnym się nie wyróżnia. Stawia na proste i sprawdzone chwyty. Stawia na zadziorne riffy i gitarowy charakter. To właśnie partie gitarowe tworzone przez Thomasa i Manosa stanowią trzon i główną atrakcję Mallevs. Panowie stawią na zadziorność, na prostotę i klimat lat 80. Nie ma w za grosz oryginalności i nie ma  w tym też przebłysku geniuszu. Ot co solidne granie oparte na oklepanych patentach. Troszkę problem w tym, że ciężko o jakiś powiew świeżości czy element zaskoczenia. Najsłabszym ogniwem zespołu jest specyficzny wokalista Panos Takos. O ile górne rejestry mu wychodzą, o tyle w niższych niczym specjalnym nie przyciąga. Brzmi jak słabsza wersja Blaze Bayley'a. Samo brzmienie też dopasowane do stylistyki i klimatu płyty. Jest troszkę szorstkie i przybrudzone.

Sam materiał zawiera kilka godnych uwagi utworów i taki "Fire and Blade" do nich należy. Klasyczny heavy metal, w który dzieli i rządzi melodyjność i solidny riff.  Jeszcze ciekawszy jest agresywny i bardziej dynamiczny "Barricade Of Steel". Bardziej klimatyczny i epicki wydaje się być "Black Abyss" jednak mrok wszystko przyćmiewa. Zabrakło tutaj też pomysłu na ciekawy motyw przewodni. Coś z Manilla Road czy omen słychać w stonowanym "Hydra of Lerna" i znów potencjał na coś większego, a dostajemy solidny heavy metal i nic ponadto. Najlepszy na płycie wydaje się być energiczny i dopracowany "Astral Plains".

Okładka narobiła smaka na coś wielkiego i godnego zapamiętania. Niestety tak się nie stało. W zamian za trochę naszego czasu dostajemy solidny heavy metal, który jest bardzo rzemieślniczy. Nie ma w tym za wiele, co by utkwiło w głowie znacznie dłużej. Płyta do posłuchania i zapomnienia.

Ocena: 6/10

1 komentarz: