Strony

niedziela, 6 października 2024

GALNERYUS - The stars Will Light the way (2024)


 Każdy kto jest fanem neoklasycznego power metalu na pewno zna japoński Galneryus, który działa od 2001r i słynie z tego że tworzy muzykę na wysokim poziomie. Ostatni album "Between Dread and Valor" to był solidny album, ale nie robił takiej furory jak te największe dzieła tej grupy. Mija rok, a Galneryus wraca z nowym materiałem. "The Stars will light the way" miał premierę 25 września nakładem Warner Music Japan. Galneryus wraca w wielkim stylu i przypomina, że wciąż ich stać na świetny album z neoklasycznym power metalem, gdzie mamy wpływy Magic Kingdom, czy Yngwie Malmsteena. Concertoo moon wydał równie ciekawy album, to i Galneryus nie mógł być gorszy.

Skład nie zmienił się od 2020r i wciąż pierwsze skrzypce gra utalentowany gitarzysta Syu, który potrafi porwać słuchacza swoją grą, finezją i przebłyskiem geniuszu. Potrafi oczarować słuchacza od pierwszych sekund. Tym razem pomysły na kompozycje są bardziej imponujące i zachwycające. Znów gdzieś tam w tym wszystkim słychać geniusz tej grupy. Yuhki znakomicie współgra z Syu i jego partie klawiszowe wprowadzają słodszy i bardziej melodyjny charakter. Bije z tego bardzo pozytywna energia, która zaraża.  Jest jeszcze uzdolniony wokalista w postaci Masatoshi Ono, który wpisuje się w styl grupy i dostarcza nam tego power metalowego pierwiastka. Dyskografia Galneryus jest bardzo bogata i szok, że grupa mimo 20 letniego stażu wciąż brzmi tak świeżo i wciąż tak błyszczy. Normalnie szok!

Czeka nas ponad godzina słuchania. Intrygujące intro i ciekawy klimat "Go towards The Utopia" daje pewien przedsmak co nas czeka. Słodkość daje o sobie znać. Na szczęście jest podana w odpowiedniej dawce. Mocne wejście w "Reason we Fight" oddaje piękno neoklasycznego power metalu. Jest tu wszystko co trzeba, a nawet więcej. Nic dziwnego, że Galneryus od lat robi furorę. Przepiękny jest "Lost in the darkness", który czerpie garściami z Yngwie Malmsteena, ale też coś z Ritchie Blackmore;a można uświadczyć. Te solówki, gdzie jest dialog Syu i Yuhki są obłędne i potrafią skraść serce. Więcej epickości i urozmaicenia wprowadza "Finally, It comes".  Przykład, że w wolniejszych kompozycjach band też potrafi niszczyć. Znakomicie wypada rozpędzony "In waters gaze", który zadowoli najbardziej wymagającego fana power metalu. Echa Stratovarius można  wyłapać w "Heartless" i to jest killer z prawdziwego zdarzenia. Taki Galneryus to ja kocham! Broni też się lekki, melodyjny i bardzo przebojowy "Voice in sadness", a rozmach i epickość w kolosie "I believe" szokuje i tylko potwierdza powrót do wielkiej formy tego zespołu. Złożone i przepiękne partie gitarowe Syu, który przenoszą słuchacza do innej rzeczywistości. Coś pięknego.

"The stars will light the way" to płyta na jaką czekali fani Galneryus i fani neoklasycznego power metalu. Dużo pozytywnej energii, masa wciągających partii gitarowych czy melodii. Band znów błyszczy i zachwyca. Jasne jest kilka słabszych momentów i troszkę brakuje do ideału, ale i tak bardzo wysoki poziom. Dla niektórych po prostu nieosiągalny. Witamy Galneryus znów na szczytach !

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz