Strony

niedziela, 19 czerwca 2011

WITCHKING - Hand of justice (2008)


Może i dobrze, że w szeregach Witchking pojawił się nowy wokalista, jednak przyznam się, że ciepło będę wspominał erę Tomka na wokalu. Może gość nie jest jakiś tam wygórowanym wokalistą, ale lubię słuchać jego wokalu,bo dobrze pasuje do takiej muzy, momentami przypomina mi Rippera, gdy wchodzi w wysokie rejestry. Ale czy musimy być aż tak upierdliwi? Ciężko znaleźć dobrego wokalistę ,zwłaszcza w Polsce.
Tomek pasował mi do tego co grał Witchking, ale zamiast rozczulać się nad tą kwestią, pozwolę sobie przypomnieć ich ostatni album Hand of Justice, który stawiam obok „Witchking”,albo nawet wyżej. Polacy naprawdę w ubiegłym roku nieco namieszali przy najmniej u mnie i wciąż jest to dla mnie jeden z najważniejszych albumów 2008r! Ano Polacy wybili się naprawdę znakomitym albumem z ostrym jak brzytwą materiałem utrzymanym w stylistyce epic heavy metal, w którym słychać choćby nieco takiej legendy jak choćby JP!
A głos Tomka przypomina mi miejscami Ripepra co idzie na korzyść.
Jednak w tym krótkim wstępie trzeba wspomnieć, że nasza duma młodego pokolenia heavy metalowej sceny Witchking jest zespołem z kontem 2 albumów na dzień dzisiejszy, a już zbierają żniwo sukcesów do których na pewno trzeba zaliczyć znakomity album Hand of Justice!

Kurde, przepraszam za słownictwo, ale ja pierdole taka piękna okładka zdobi polski krążek, trzeba dodać że jedna z piękniejszych w ubiegłym roku, a sam pomysł lekko zaczerpnięty z Death on the Road ironów.

Album wypełnia 11 kompozycji utrzymanych w podobnej stylizacji i na tym samym poziomie, przez co album jest bardzo równy i wypełniony po brzegi killerami.
Trzeba nadmienić, że po raz kolejny panowie zadbali o produkcje albumu i jest ona na światowym poziomie więc nie ma się czego wstydzić.
Może i typowe posunięcie, ale myślę że całkiem rozsądne, dając na początek albumu intro i jeśli to są takie intra jak w wykonaniu Witchking to jak najbardziej jestem za.
Znakomity popis umiejętności, a pomysłu nie brakuje. Znakomite partie gitarowe są słyszalne, ale to tylko przedsmak tego co nas czeka dalej.
Od razu dostajemy killera na początku „Magic Number” i dla mnie jest to perfekcja w każdym calu. Ostry riff na początku niszczy mnie od razu, a każda dalsza sekunda coraz bardziej wgniata mnie w fotel, bo jestem z szokowany, że jednak nasi rodacy też potrafią stworzyć niesamowite kompozycje, które śmiało można wypuścić na rynek światowy.
Ktoś może się przyczepić do wokali Tomka, ale będę go bronił, bo jednak ma charyzmę i widać a raczej słychać, że śpiewa z miłością do metalu. A sam utwór charakteryzuje się w miarę szybkim tempem, mrocznym klimatem oraz nie banalną pracą gitar. Oczywiście wad nie uświadczyłem.
Idąc za ciosem ,mamy znów kolejną perłę „Greed and Fear” i tutaj Tomek przeszedł samego siebie. To co tutaj wyprawia podczas zwrotek i refrenu przekracza wszelkie moje oczekiwania, no kurde wspiął się na wyżyny.
Jeśli jesteśmy przy refrenie...trzeba przyznać, że za szpanowali tym chwytliwym godnym uwagi refrenem. Oczywiście cała reszta też jest równie genialna co refren. No bo jak coś złego można napisać o warstwie instrumentalnej? No chyba, że ktoś się nie zna i chce się wyżyć to raczej tak, ale nie słuchacz przy zdrowych zmysłach, a wspomnę też pod koniec mamy ciekawą melodię,która kończy utwór.
Zespół zadbał również o tytułowy kawałek „Hand of Justice” i jest to kolejny killer, w którym Tomek nie daje sygnałów, że jest do kitu, stara się jak może i tutaj zbliża się momentami do wielkiego Rippera, a utwór sam w sobie jest niszczycielski, drapieżne partie gitarowe, szybkie tempo wszystko jest cacy.
Natomiast „The Third One”ma bardzo mroczny klimacik, o czym można się przekonać na samym początku i właściwie ma te same cechy co poprzednik.
Grunt to jest żeby po 5 utworach nie zepsuć album przez jakieś gnioty i brawa dla polskiego zespołu, który daje nam kolejny warty uwagi kawałek „Planet is Burningi” co tutaj dużo pisać killer i tyle. Znakomite popisy instrumentalne i znów chwytliwy refren. Solówki są jak zawsze wyborne więc nie ma się co zbytnio rozpisywać jaki to genialny utwór. „Choice of Masters” to utwór utrzymany w podobnej stylizacji, ale wg mnie jest to jeszcze ostrzejszy utwór, bardziej agresywniejszy, ale nie jest to bezmózga łupanina.
Kolejną perłą jest „M Impact” i kurde to się nazywa arcydzieło.
Niesamowity wstęp, przepiękne partie gitarowe są tylko imponującym początkiem, który w niczym się nie równa z tym co słychać dalej, ale lepiej jak sami posłuchacie, bo raczej by mi nikt nie uwierzył na słowo.
Dobrze prezentuje się też „Mental Trap”, który znowu jest mocnym utworem, choć nieco przygnieciony właśnie przez taki „Hand of Justice” czy „M impact”. Ale ważne, że pasuje do reszty i jest na tym samym poziomie.
No nie można zapomnieć też o równie genialnych co reszta 2 kompozycjach „Metal Grail” i „Doomsday” , które nieźle kopią w dupsko, a jeśli ktoś ma coś do tych kompozycji to chętnie po czytam owe narzekania.

Dla tych którzy szerokim łukiem omijają takie artykuły, teraz podsumowanie czyli taki skrót tego co wyżej .
Hand of Justice to jedna z ciekawszych pozycji nie tylko w na naszym rodzinnym rynku, bo i na świecie zrobił swoje. No bo jak inaczej skoro mamy do czynienia z bardzo dobrym albumem w którym roi się od killerów, brak wypełniaczy, mocne brzmienie i nietypowy wokal Tomka są atutami tego albumu. A jak ktoś ma wątpliwości co do tego, to radzę sięgnąć po ten niezwykły album dać się mu porwać, satysfakcja gwarantowana.
Dla mnie jest to jedna z mocniejszych rzeczy w roku 2008 ! I dam 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz