Jednym z tych zespołów który
nie kryje swoich inspiracji pionierami power metalu czyli GAMMA RAY i
HELLOWEEN jest bez wątpienia norweski GAIA EPICUS, który
właściwie ani nie myśli zerwać z wtórnością i
odgrzewaniem już oklepanych motywów gitarowych, sprawdzonych
melodii. GAIA EPICUS ironicznie również jest prowadzenie
przez muzyka o nazwisku Hansen, ironicznie również on jest
mózgiem zespołu, bawiąc się zarówno w kompozytora
jak i wokalistę grającego jednocześnie na gitarze. Norweski zespół
opiera swój styl na podobnych patentach jak wcześniej
wspomniane kapele. Jest tutaj dynamika, różnorodność i
struktura kompozycji podobna do GAMMA RAY, jest też melodyjność,
radość i przebojowość w stylu HELLOWEEN. GAIA EPICUS choć
wtórna, choć niczego odkrywczego nie wymyśliła, to jednak
dość szybko zyskała sporo fanów i szybko znalazła się
wśród tych bardziej rozpoznawalnych kapel power metalowych.
Początkowo zespół trzymał dobry poziom, a nawet sięgnęli
perfekcji na „Victory”. Jednak po tym albumie zespół
popadł w kryzys. Posypał się skład i na placu boju właściwie
pozostał sam Thomas Chr Hansen. Choć na „Damnation” wyraźnie
było słychać obniżenie poziomu i pewny spadek formy. Długie
oczekiwanie i kilkakrotne przekładanie premiery albumu z 2009 r
dotknęły również i jego następce czyli „Dark
Secrets”. Obawy co do tego wydawnictwa były, a to z kilku
powodów. Największe z nich to przede wszystkim brak zespołu
z prawdziwego zdarzenia, gdzie każdy potrafi wnieść coś od siebie
do kompozycji, a drugim czynnikiem był słabszy już album
„Damnation” z konfrontacji choćby z takim „Victory”. 3 lata
oczekiwania i bawienia się w kotka i myszkę z fanami, ale w końcu
się ukazał. Wydawnictwo zdobi bez wątpienia jedna z ładniejszych
okładek na rynku i choć oko zostało zaspokojone, to jednak moja
dusza nie.
Muzycznie nie ma rewolucji jest to
dalej ta sama filozofia. I album wypełnia masa utworów
rozegranych w stylu do jakiego nas zespół przyzwyczaił. Mamy
kompozycję jak „Beyond The Universe” które pod
względem struktury, melodyki jak i klimatu zabierają słuchacza do
okresu pierwszych płyt, z naciskiem na debiut. Wtórność
bije z tego kawałka na kilometr i sporo tutaj zapożyczonych
motywów. Sam kawałek jest bardzo dobry, melodyjny, radosny z
ciekawymi nieco urozmaiconymi riffami. Choć ten album jest o kilka
klas niżej w stosunku do dwóch poprzednich albumów
zarówno pod względem aranżacyjnym jak i kompozytorskim to
jednak można trafić na udane kompozycje jak choćby taki
„Hellfire”, który moim skromnym zdaniem jest
najlepszym utworem na płycie. Utworem który idealnie wpisuje
się konwencję dwóch poprzednich albumów, zwłaszcza
takiego „Victory”. Podoba mi się ta różnorodność, ta
niezwykła pomysłowość i melodyjność, przebój jak się
patrzy. To że forma GAIA EPICUS nie należy do wysokich świadczy
nie potrzebnie przekombinowany „Lost Forever”. Nie
trafione zostały kwestie mówione przez Hansena, który
śpiewa jeszcze słabiej niż na poprzednim albumie. Próba
zawarcia mrocznego klimatu również chybiona, na pociechę
zostaje niezwykła melodyjność w refrenie i chwytliwa solówka
spod znaku GAMMA RAY czy HELLOWEEN. Zespół dobrze radzi sobie
z nieco ostrzejszym graniem gdzie słychać wpływy późniejszego
okresu promienistych i świetnie to odzwierciedla dynamiczny i
zadziorny „ Mirror Of Truth”, ostry
i przebojowy „Failing Into The Abyss”
, melodyjny „Behind The Walls”
gdzie dominuje niestety chaos i brak jakiejkolwiek wizji co do tego
albumu i już lepiej w tej promienistej konwencji wypada taki „The
raven”. Album jest bardzo
nie równy i sporo tutaj zamieszania robią eksperymenty, a to
z rycerskim heavy metalem w „Bounded By Blood”
, folkiem w „Ode To The Past”
który chyba pokazuje że najlepszym ogniwem i takim motorem
tego nowego albumu są bardzo dobre solówki gitarowe, czy też
mrocznym heavy metalem z stonowanym tempem i tajemniczym klimatem jak
w tytułowym „Dark Secrets”. Miejsce
nie potrzebnie na płycie zajmują słabe dwie ballady na czele z
„Farawell” który
tylko uwypuklają wszystkie minusy tego albumu oraz formy zespołu.
Thomas
Chr Hansen jest dobrym gitarzystą i ten album jest kolejnym tego
dowodem i tylko w tym aspekcie można poczuć jakieś zadowolenia.
Niestety spadek formy i brak jakichkolwiek pomysłów dotknął
sferę aranżacji i kompozytorstwa. Nie dość że sporo tutaj
wtórność i oklepanych motywów, to są jeszcze one
podane w niechlubnej formie, która na dłuższą męta odtrąca
słuchacza i psuje cały odsłuch. Niby jest to GAIA EPICUS w tej
swojej konwencji, ale brakuje pomysłów, brakuje killerów,
zapadających kompozycji, brakuje tego solidnego wykonania. Album
właściwie kierowany do zagorzałych fanów zespołu. „Dark
Secrets” sprawił że zaczynam się zastanawiać, czy to już nie
koniec tej kapeli będącej kopią HELLOWEEN / GAMMA RAY.
Ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz