Strony

sobota, 7 kwietnia 2012

LONEWOLF - Army Of The Damned (2012)


Kiedy to Rockn Rolf i RUNNING WILD szykują kontrowersyjny powrót w ramach reaktywacji z nowym albumem „Shadowmaker” który znajdzie uznanie tylko w miłosiernych słuchaczach, francuski LONEWOLF, który gra heavy/power metal po raz kolejny sięga po sprawdzone oklepane motywy RUNNING WILD z klasycznych albumów. Od czasu premiery „The dark Crusade” minęło aż 3 lata i w tym czasie się pojawił nowy basista w postaci Rikkiego Mannharda. Ci którzy lubili dotychczasowe albumy pokochają piąte wydawnictwo czyli „Army Of The Damned”. Nie ma mowy o jakimś zaskoczeniu, o odejściu od wyznaczonego stylu z poprzedniego albumu i właściwie mamy kontynuację obranej drogi która przejawia się w graniu dynamicznego heavy/power metalu w stylu RUNNING WILD, z wykorzystaniem rozpędzonej sekcji rytmicznej, z z granym duetem gitarzystów Bórnerem/ Hilbertem, który dużo uwagę przywiązuje do melodii, do dynamiki i szaleństwa niż do oryginalności i jakiegoś wirtuozerskiego popisu. Charakterystyczne w dalszym ciągu jest nieco mroczny, zadziorny wokal Bornera który bez większych problemów mógłby występować w GRAVE DIGGER. Francuski wilk znów bawi się w pirata i robi to z wielką gracją, puszczając świadomie oczko do fanów niemieckiego RUNNING WILD.

Mało komu tak dobrze wychodzi podszywanie się pod piracki RUNNING WILD, ostatnio dobrze to robił POWERWOLF, czy też STORMHUNTER, a teraz znów pałeczkę przejął LONEWOLF. Na albumie pełno jest motywów z niemieckiego RUNNING WILD, jednak o dziwo płytę zdominowały kompozycje utrzymane w średnim tempie, gdzie zespół daje upust swojemu heavy metalowemu wcieleniu. Świetnie w tej roli prezentuje się taki mroczny „The one you never see” z gościnnym udziałem Blaze Bayleya. Ciężki, posępny riff, stonowane tempo i true metalowy wydźwięk. Jeszcze lepiej wypada w tej konfrontacji inny true metalowy kawałek a mianowicie epicki „The Last Defenders” gdzie mamy jeden z ciekawszych motywów gitarowych jakie znalazły się na płycie. Muszę przyznać, że zespół błysnął tutaj pomysłowością, zwłaszcza po stawiając na takie powolne tempo, które idealnie się komponuje z prostym, ale jakże zapadającym riffem. Lekkie rozczarowanie odniosłem przy heavy metalowym „Soulreapers” a to dlatego że mamy tutaj takie przepiękne wejście z melodyjnym riffem, który zwiastuje nieco lepszy kawałek niż toporny heavy metal odegrany tylko na dobrym poziomie. Również warto wpisać do tego grona tytułowy utwór „Army Of The damned” który również jest bogatą, epicką kompozycją z bojowymi chórkami. Również sporo wspólnego z grupą metalowych kompozycji utrzymanych w średnim tempie ma 6 minutowy „Celtic Heart” który jest najbardziej rozbudowaną i najbardziej różnorodną kompozycją na albumie. Jednym z moich ulubionych utworów na płycie jest bojowy „Crawling To Hell” z takimi idealnym na koncert refrenem. Jednak poza heavy metalowymi kompozycjami zbudowanymi na średnim tempie, mamy też sporo propozycji w ramach speed/power metalu oczywiście bazujących na patentach RUNNING WILD. Świetnie to obrazują otwierający „Lonewolf” przypominający rozpędzony „Advanture Galley” zwłaszcza pod względem szybkości i motywu gitarowego, rytmiczny „Cold” nawiązujący do „Black Hand Inn” czy też w końcu piracki „Tally Ho” który pod względem dynamiki i motoryki przypomina mi „Riding the Storm”.

„Army Of The damned” to pozycja obowiązkowa dla każdego kto kocha RUNNING WILD, kto jest wielkim fanem heavy/ power metalu, kto ma słabość do niemieckiego grania, zespołów. LONEWOLF na piąty albumie może nie zaskakuje, nie porywa oryginalnością, nie bawi się w eksperymentowanie i szukanie innego stylu. Ich styl to grania w stylu RUNNING WILD i wychodzi im ta sztuka nadzwyczaj dobrze. To co LONEWOLF może wam zaoferować w zamian za wtórność to przebojowość, wyrównany materiał i masa atrakcyjnych melodii i popisów gitarowych. Uważam że to cenna sprawiedliwa. Pytanie tylko na jak długo wystarczy owa formuła, czyli granie pod RUNNING WILD, czy wystarczy pomysłów na kolejne 2 albumy? Czy kiedyś nadejdzie dzień ze zaczną innego stylu? Póki co są to pytania bez odpowiedzi, ale przyszłość je w najbliższym czasie zweryfikuje.

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Ostatnio mam fioła na punkcie tego bandu :) Doskonała muza, kipiąca pomysłami (mimo że przecież nie odkrywcza), do tego słychać szczerość i radość grania. To jest to co kocham :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo udany zespół, który czerpie garściami z Running Wild, ale bardziej mi się podobał poprzedni album. A Powerwolf kolega zna? :D

      Usuń
  2. A przyznam się bez bicia, że nie :) Miałem się zapoznać swego czasu, ale pojawiły się inne płyty, które mnie zainteresowały i jakoś się rozminąłem z bandem.

    OdpowiedzUsuń