Ostatni wybryk power metalowego GAIA
EPICUS w postaci „Dark secret” można uznać jako przejaw
ostatnich chwil życia tego zespołu, gdzie właściwie mamy do
czynienia z jedno osobowym projektem. Już podjąłem szukania ich
następcy, który godnie będzie brał na tapetę działalność
HELLOWEEN czy też GAMMA RAY. Zespołu, który postawi
oczywiście na wtórność w kwestii patentów, ale
atrakcyjną formę i precyzję wykonania. W tym roku do głosu
dochodzi w końcu młodziutki zespół ASCENSION
reprezentujący kraj brytyjski, w którym power metal nie jest
głównym nurtem heavy metalowym, ba wciąż nie jest on na
tyle rozpowszechniany i poza takim DRAGONFORCE nikt nie osiągnął
takiego sukcesu. Nie bez powodu przytaczam tutaj jeden z bardziej
wyróżniających się kapel power metalowych, które
właśnie pochodzi z Wielkiej Brytanii gdyż ten młody zespół,
który już światu się prezentował wcześniej za sprawą
mini albumu z roku 2010 i ich wspólną cechą jest stawianie
na długie, rozbudowane kompozycje, melodyjne i czasami bardzo
dynamiczne i zróżnicowane solówki, jednak na szczęście
nie ma takiego pędzenia z prędkością światła. Może ASCENSION
nie podbije świata oryginalnością, ambicją muzyków, ale
zapewne świetnie wypełni lukę po takim GAIA EPICUS bo słychać
tutaj też kilka punktów stycznych. Przede wszystkim wokal
Richarda Carniego pod względem możliwości, maniery przypomina mi
zarówno Hansena z GAIA EPICUS jak i techniką, rozmachem
Hansena z GAMMA RAY. Można by polemizować nad umiejętnościami
gitarzystów, czy są bardzo dobre czy świetne, ale i tak
wszystko sprowadza się że znają się na swoich fachu i właściwym
cały czas dają powody do zachwytu, fakt może nie są to jakieś
ambitne melodie, riffy, solówki, ale dynamika, melodyjność,
rozmach i umiejętność płynnego przechodzenia między motywami,
precyzja i lekkość ich poddania sprawia że płytę słucha się
pod tym względem bardzo przyjemnie.
A
teraz kilka słów o samej zawartości. Trzeba poświęcić nie
całą godzinę aby zapoznać się z tym wydawnictwem. Co dostaję w
zamian za nas czas? 9 utworów w miarę rozbudowanych, dobrze
przyrządzonych, gdzie stawia się nacisk na melodie i chwytliwość,
reszta właściwie odgrywa drugorzędną rolę. Czego innego można
oczekiwać od takiego dynamicznego power metalowego przeboju jak
„Somewhere Back In time”
gdzie zapewne każdy odnajdzie coś z GAMMA RAY, HELLOWEEN,
DRAGONFORCE czy też GAIA EPICUS i choć jest to wtórny power
metal i takich przebojów było pełno to jednak wykonanie i
forma sprawia że słucha się tego przyjemnie. ASCENSION bardzo
dobrze radzi sobie z pomysłowością na poszczególny utwory,
a to stawia na stonowane tempo, nieco więcej urozmaicenia tak jak to
jest w „Blackthorne”
, a to zadziorność w zalatującym pod CELLADOR „Reflected
Life” . Co by nie powiedzieć,
to trzeba oddać zespołowi umiejętność tworzenia prostych i
zapadających melodii, są lekkie, radosne i nie wymuszone tak jak to
jest w „Heavenly”
. Pojawiają się próby grania nieco ciężej tak jak to jest
w przypadku „Moongate”
choć tutaj można było się postarać o bardziej ciekawszy motyw i
też nieco skrócić ten kawałek bo się nieco dłuży. Jednak
nawet kiedy spada atrakcyjność, to dalej jest to miłe i
zapadające w pamięci granie. Co ciekawe są próby również
zagranie nieco bardziej autorsko, bardziej oryginalnie tak jak to
jest w przypadku „Orb Of The Moons”
gdzie pojawiają się motywy muzyki neoklasycznej i do tego ciekawie
wplątane zostały motywy klawiszowe zagrane przez muzyka z
DRAGONLAND i nie powiem jest to jeden z ciekawszych utworów na
płycie, będący dobrym przykładem na czym się powinien skupić
zespół na kolejnym albumie. Jeśli chodzi o styl i strukturę
to wyróżnia się ballada „The Silver Tide”
która wg mnie jest najsłabszym ogniwem albumu i tutaj zespół
pokazał że niezbyt radzi sobie w wolniejszych motywów.
Zawiodła przede wszystkim melodyjność i główny motyw. No i
wszystko zwieńcza najdłuższy najbardziej złożony utwór
„The Avatar”
który poprzedza instrumentalny „Far Beyond The
Stars” i razem tworzą
znakomity kolos, którym mamy właściwie wszystko co pojawiło
się do tej pory. Najważniejsze że zespół wystrzega się
silenia, przynudzania, że jest melodyjność, urozmaicenie różnymi
ciekawymi smaczkami motywami i jest to mocny punkt tego albumu.
Przed
tym młodym zespołem świat stoi otworem i mają szanse jeszcze
stworzyć kilka ciekawych wydawnictw. Póki co są dobrymi
naśladowcami wcześniej wspomnianych kapel, a czas pokaże czy stać
ich na coś więcej, czy będę wstanie stworzyć bardziej oryginalny
i autorski album? Potencjał jest, pytanie czy go wykorzystają. Będę
śledził ich poczynania w przyszłości, póki co
zaprezentowali się na debiucie bardzo dobrze.
Ocena:
8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz