Po wydaniu bardzo udanego debiutu „
Living In The dark” niemiecki ATLAIN nie zrażając się
tym, że grono ich wiernych słuchaczy nie było wielkie i że sam
album nie wzbudził większego zainteresowania rozpoczęli intensywne
prace nad następnym album, który w dalszym ciągu miał być
kolejnym kamieniem milowym niemieckiego speed metalu, który w
owym czasie właściwie nabierał rozpędu i swoją rolę oczywiście
odegrał ATLAIN, którego można określić mianem jednego z
głównych prekursora owego pod gatunku heavy metalu w tamtym
rejonie. Album” G.O.E” ukazał się w sklepach muzycznych w roku
1985 i był właściwie kontynuacją stylu z poprzedniego
wydawnictwa, gdzie główną rolę odgrywa speed/ heavy metal,
choć tym razem zespół przemyca kilka patentów power
metalowych, czy też thrash metalowych. Co jest charakterystyczne
dla tego albumu, to bez wątpienia bardziej rozwinięty aspekt
przebojowości, większa precyzja zespołu w wykonaniu samych
kompozycji. Co wyróżnia ten album na tle innych to oczywiście
niezwykła dynamika zbudowana w oparciu o szybkie tempa, gdzie
kluczową rolę odegrał perkusista Chris Efthimiadis, który
stawia na moc ale też i różnorodność. No i brakującym
elementem tej cały układanki są bez wątpienia znakomite,
pomysłowe i zapadające melodie, które wygrywa para
gitarzystów Büttner/Pryzarski i ich umiejętności,
warsztat techniczny nie podlegają wątpliwości. Jak dla mnie jeden
z ciekawszych niemieckich duetów lat 80.
ATLAIN bawi się melodiami, motywami,
nie pozostawiając złudzeń co do dynami i ostrego wyrazu całego
materiału. „Waste” to znakomity przykład tej zabawy,
gdzie jest mocny, nieco speed/thrash metalowy riff, który
jednocześnie jest strasznie melodyjne i słychać w tym wszystkim
coś z wczesnego HELLOWEEN, SCANNER, ACCEPT, STTELER czy też
GRAVESTONE i mimo tego rozpędzonego charakteru pojawiają się
wolniejsze motywy i to akurat dobrze świadczy o muzykach i ich
pomysłowości na rozegranie owego materiału. Tytułowy „Guardians
of Eternity” to znakomity przykład gdzie zespół ociera
się o thrash metal spod znaku takiego EXODUS. Prostota rozwiązań
niektórych pomysłów też przesądziła w niektórych
momentach o atrakcyjności krążka, choćby tak jak to ma miejsce w
mroczny, drapieżnym „Break Down Your Neck” czasami
zaś zespół urozmaica kawałek, stawiając na bardziej
złożoną strukturę, bawiąc się przy tym w balladowe wstawki i
romantyczny klimat tak jak to zostało świetnie wykorzystane
dynamicznym „Brainstorm”.
Takie właśnie rozwiązania sprawiają że słuchacz nie wzdycha z
nudów, który mogłby wzbudzić wtórność i
jednostajność materiału. Niezwykła rytmiczność, lekkość i
przebojowy charakter ma taki nieco hard rockowy „Out In
The Streets”. Nie kończą
się pomysły na dobre melodie co dowodzi kolejny przebój
czyli „Fast Attack”
nie kończą się też killery i taki „Space & Time”
to bez wątpienia najostrzejszy kawałek na płycie gdzie zostaje
przekroczony limit szybkości sekcji rytmicznej, gdzie mamy równie
ostry i dynamiczny riff, a wokalista Peter Muller wspina się na
szczyt swoich możliwości i ten thrash metalowy wokal świetnie
współkształtuje się z całym tym dzikim tłem. Z całej tej
niezwykłej plejady szybkich i dynamicznych utworów, na
szczególne wyróżnienie zasługuje urozmaicony „Demons
Feast” gdzie w ciągu tych
nie całych 4 minut dzieje się sporo i pojawia się średnie tempo,
jak i nieco szybsze i tutaj zespół dobrze bawi się melodiami
i różnymi motywami. Całość zamyka najdłuższy kawałek
czyli „Break The Wall”
gdzie górę nad melodyjnością bierze toporność, mroczny
klimat i nieco amerykański wydźwięk. Kawałek w sumie spodoba się
fanom ACCEPT.
Mamy
wybornych muzyków którzy znają się na swojej robocie
i właściwie dostarczają słuchaczowi sporo wrażeń. Mamy też
świetnie wyważony materiał, który został zdominowany przez
rozpędzone kompozycje utrzymane w stylizacji speed metalowej. Mamy
też sporo atrakcyjnych melodii, opisów gitarowych, natomiast
nie mamy wysoko budżetowego brzmienia, które mogłoby nieco
wyostrzyć niektóre sekwencje gitarowe, który brzmią
fenomenalnie na tym albumie i lekkie ich uwypuklenie do dałoby by
albumowi pożądanej głębi. Mimo wszystko album zasługuje na
najwyższe uznanie i uwagę każdego fana heavy/speed metalu lat 80 i
nie tylko. Mimo jednak tak wysokiego poziomu owego albumu, w wyniku
silnej konkurencji, nieodpowiedniej promocji, a raczej w wyniku jej
braku ATLAIN się rozpadł większość muzyków zasilała inne
zespoły tak choćby jak perkusista ATLAIN, który przeszedł
do RAGE. Choć zespół rozwiązał się po tym albumie, to
jednak ich wkład w heavy/ speed metal lat 80 na niemieckiej scenie
był bardzo znaczący i śmiało można ich zaliczać do prekursorów
tego pod gatunku.
Ocena:
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz