Strony

sobota, 16 czerwca 2012

BURNING POINT - The Ignitor (2012)


Finlandia to kraj bogaty w bardzo ciekawe zespoły power metalowe rangi światowej. Jednym z nich jest bez wątpienia BURNING POINT grający miks power metalu i heavy metalu. Kapela dziś ma swoje szerokie grono fanów, a nazwa kapeli szybko urosło do miana znanej i solidnej marki. Formacja która została założona w 1997 roku i dzisiaj promuje swój piąty album o tytule „Ignitor”. Drastycznych zmian nie ma, mamy od kilku lat sprawdzony skład, a zespół dalej czerpie sporo z takiego HELLOWEEN, ale nie tylko i tutaj słychać też styl współczesnego choćby CRYSTALLION, dalej jest nieustanny nacisk na proste, mało wyrachowane melodie, na ubogacenie partiami klawiszowymi, aczkolwiek tutaj ten aspekt jest jakby bardziej wyeksponowany, aniżeli na poprzednim albumie. Co ciekawe „Ignitor” jest na pewno albumem ciekawszym niż ostatnie dzieła fińskiej formacji. Jest więcej przebojowości, więcej ciekawszych, przede wszystkim zapadających melodii, elektryzujących solówek. To wszystko podyktowane jest bez wątpienia lepszą formą muzyków. Wokal Pete Ahonena obija się o styl Kiske i Dickinsona, gdzie jest śpiewanie czyste i wysokich rejestrach. Jako gitarzysta, tworząc duet z Kolivuori spełnia się i nie można narzekać na ich wspólną pracę. Może nie ma tutaj nowych pomysłów, może brzmi to wtórnie, to jednak nie ma mowy o biednych aranżacjach, czy przeciętnym wykonaniu. Jest solidność i mocny wydźwięk. Idąc tym tropem, trzeba podkreślić, że zespół po raz kolejny raz zapewnił albumowi odpowiednie brzmienie i to w połączeniu z całym warstwą instrumentalną tworzy mocny duet.

Styl BURNING POINT nie grzeszy oryginalnością i takich kapel jest pełno. Jednak mimo to mocnym argumentem jest tutaj doświadczenie zespół, który gwarantuje nam odpowiedni poziom prezentowanej muzyki. Świetnie zespół wyczuł jak powinno brzmieć otwarcie albumu i taki „Eternal Flame (Salvation By Fire Part 2)” przypomina lata 80 i podobać się może popis wokalny Pete'a , harmonia jaka została wykreowana między melodyjnymi partiami klawiszowymi i gitarami. Może jest to nieco oklepane, ale brzmi świetnie. Motyw bardziej ubogacony mógłby się kojarzyć z neoklasycznym graniem. Ten kawałek odkrywa znacznie więcej niż mogło by się wydawać. Na przykład to że mamy przebojowy charakter płyty, że jest niezwykła pomysłowość co do solówek i zespół dawno nie był w tak dobrej formie. Jak ktoś lubi granie pod JUDAS PRIEST czy też PRIMAL FEAR to przychylnie oceni taki ostry „In the Fire's of My Self-Made Hell” gdzie świetnie zostały wplecione partie klawiszowe. Lata 80 można wychwycić w stonowanym „In the Night” , gdzie ciekawym urozmaiceniem jest hard rockowy riff wpleciony w heavy metalową konwencję. Fiński styl grania heavy/power metalu można wyczuć w melodyjnym „Ignitor” gdzie główną rolę odgrywają klawisze. Takich kompozycji jak ta w metalowym świecie było pełno i ta jakaś nie jest czymś innym, ale solidność i przebojowy charakter sprawia, że przymyka się na to oko. Zwolnienie, balladowe zacięcie to cechy „Silent screams” i w takiej strukturze zespół może nie błyszczy, ale utwór sam w sobie nie jest taki tragiczny, ma swoje minusy ale i plusy. Ja tam wolę power metalowe pędzenie do przodu z chwytliwą melodią w głównym motywie, z rozpędzoną sekcją rytmiczną tak jak to jest w „Heaven is Hell” czy też „Holier Than Thou” gdzie słychać owe odesłania do HELLOWEEN. Mocnym atutem tego albumu jest duży rozrzut konwencji utworów. I mamy szybkie utwory, ale też bardziej stonowane, heavy metalowe z progresywnym zacięciem tak jak to jest w „Loosing Sleep”, mamy coś z hard rockowego zacięcia w „Demon Inside of You” . Troszkę DIO, coś z RAINBOW można wyłapać w dynamicznym, zróżnicowanym i dynamicznym „Everdream” który jest jak dla mnie najlepszą kompozycją na albumie i przykładem że zespół BURNING POINT wciąż ma to coś. No i mamy też hicior taki w sam raz na koncerty czyli „Lost Tribe” z bojowym zacięciem w stylu MANOWAR.

Ignitor” to bardzo udany album, przede wszystkim wyrównany, zawierający zapadające melodie, dynamiczne, energiczne solówki. Kompozycje są starannie wykonane i ciężko wytknąć jakieś wady, poza wtórnością. Są przeboje, jest precyzja, są doświadczenie muzycy potrafiący grać i mamy w efekcie bardzo dobry album zawierający miks heavy i power metalu. Jeden z ciekawszych albumów formacji. Powrót do wielkiej formy.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz