Jednym
z tych amerykańskich zespołów, który nie słusznie
został zapomniany przez świat jest bez wątpienia COMMANDER,
który w latach 80 zasłynął za sprawą znakomitego debiutu
„The High'N Might”
z 1987 roku. Jest to jeden z tych zespołów, który na
długo nie zagościł na scenie metalowej, ale tutaj jest to
zrozumiałe, kiedy była tak silna konkurencja w postaci WASP, czy
MOTLEY CRUE. Kiepska promocja zespołu jak i ich debiutu, no i owa
konkurencja na rynku sprawiły, że zespół po wydaniu
debiutanckiego albumu się rozpadł. Zespół czerpał
garściami od swoich kolegów po fachu, stąd też muzyką
którą prezentował COMMANDER była pospolita i nie odbiegała
od tego co było grane w owym czasie i mamy świetny miks
amerykańskiego heavy metalu i NWOBHM. Styl zbudowany jest w oparciu
o melodie z rodem DOKKEN czy też KEEL, a więc jest ten nacisk na
przystępne melodie, które trafią do szerszej publiczności.
W tej kategorii zespół był był bardzo dobry i nie miał
problemów z wykreowaniem takich prostych i chwytliwych
melodii. Jest też niezwykła dynamika, energia i surowość. Ta
ostatnia cecha jest bardzo wyrazista a to za sprawą mocnego i
takiego zadziornego brzmienia, będące typowym brzmieniem tamtego
okresu. Album zapewne byłby jeszcze bardziej wtórny niż
jest, gdyby nie fakt ciekawej warstwy lirycznej dotyczącej fantasy,
czy też właśnie rycerzy okrągłego stołu.
To co
znajdziemy na albumie można śmiało określić równym
materiałem, gdzie nie ma jakiś słabszych kompozycji i wszystko
jest zagrane z pasją i miłością do muzyki. Jest swoboda i
niezwykła przebojowość, co najlepiej oddaje „Knights
Of The Round Table”. Bardzo
miły akcentem są tutaj partie klawiszowe, które zapewniają
odpowiedni nastrój a ich charakter przypomina twórczość
VIRGIN STEELE. Taki sam charakter ma „The High'n Mighty”
i tutaj można poczuć ten
bojowy wydźwięk, ten wojowniczy charakter charakterystyczny dla
amerykańskiego heavy metalu lat 80 i nie mogę oderwać skojarzeń z
MANOWAR. Mamy też utwory cięższe jak „Wizard”
, mamy utwory szybsze i bardziej rockowe jak „We're
ready”. Rycerskość pojawia
się w hard rockowym „Terror” czy
też rytmicznym „Return Of the Goths”, gdzie
można poczuć to wzorowanie się na DOKKEN i ich pomysłowości do
tworzenia melodii. Smaczku dopełnia na pewno epicki kolos „Die
By The sword” gdzie jest
magia, niezwykły klimat, stonowane tempo, zapadający motyw i spora
dawka ciekawych motywów i tutaj każdy z muzyków daje z
siebie najwięcej, zwłaszcza wokalista Jon Natisch, który ma
idealny głos do śpiewana epickich, bojowych kawałków.
Również David Marcias tutaj pokazuje się jako gitarzysta
który ceni sobie finezyjność, emocje i różnorodność.
Nieco słabiej prezentują się cover RAINBOW „Kill The
King” czy też dynamiczny
„The BladeShines On”
.
Wydali
jeden album, ale za to bardzo dobry, taki który mimo kiepskiej
promocji i upływu lat od dnia wydania wciąż ma swoje grono fanów,
dzięki którym znajomość tego albumu i zespołu przetrwała.
Idealna rzecz do polecenia fanom starego heavy metalu lat 80.
Ocena:
7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz