Strony

sobota, 30 czerwca 2012

METALHEAD - Metalhead (2012)



 To, że KING DIAMOND oraz MERCYFUL FATE odegrały istotną rolę dla metalu nikt nie podważy i wciąż gdzieś rodzą się kapele, które nie kryją się z inspiracjami tymi zespołami. Jednak liczba takowych zespołów nie będzie równa z tymi naśladującymi IRON MAIDEN, czy też JUDAS PRIEST. Niemiecki zespół heavy metalowy o nazwie METALHEAD w tym roku wypuścił swój debiutancki album o tytule „Metalhead”. Niemieckie zespoły są dla mnie zawsze fenomenem, bo za każdym razem kipią energią, zawsze dostarczają solidny materiał, z dużą łatwością potrafią tworzyć kawałki, które zapadają w pamięci. Myślę, że to wydawnictwo bez większych problemów w pisuje się w ten opis, z tym że nie mamy tutaj do czynienia z niemieckim topornym metalem. Dużym atutem tej kapeli jest bez wątpienia, że grają pod MERCYFUL FATE co bez wątpienia już przyciągnie nie małe grono fanów, bo mało komu udaje się sztuka grania pod ten zespół, dlatego że MERCYFUL FATE był znany z charakterystycznego klimatu i wokalu. Znaleźć drugiego Kinga jest naprawdę ciężko, ale powiem wam że Stefan Sadzio ma to coś co sam KING DIAMOND, a mianowicie niezwykłą charyzmę, umiejętność śpiewania w podobnym stylu przy wykorzystaniu falsetów, a do tego bez problemu jest wykorzystywany mroczny klimat i niezwykła technika. Stefan Sadzio brzmi niemal identycznie, a to nie lada sztuka dorównać Kingowi. Tylko w przypadku Stefana to niższe rejestry brzmią jakby ciekawej, nieco ostrzej. Niemiecką machinę METALHEAD napędza nie tylko sam wokal, ale również ułożona i przemyślana warstwa gitarowa tworzona przez duet Draude/Mielicki gdzie jest surowość, drapieżność, urozmaicenie, bawienie się melodia i jest dostarczenie słuchaczowi prawdziwego kopa, budując jednocześnie nieco taką mroczną otoczkę. Aspekt techniczny debiutanckiego albumu, umiejętności muzyków, cała ta produkcja to co potrafią muzycy już tworzy dobry grunt pod znakomity album. Jednak to jest dopiero połowa sukcesu.

Drugą stroną medalu jest sama zawartość albumu i to jest najważniejsza rzecz jeśli chodzi o ten album, to właśnie sam materiał jest tutaj najsilniejszą bronią zespołu. Tutaj zespół się wyraża w 100 % grając pod MERCYFUL FATE, jednocześnie stawiając na własny materiał, własne pomysły i wizję grania. Nie ma to jak zacząć od rozpędzonego, mrocznego „Bringer Of Evil” który utrzymany jest w konwencji speed metalowej. Tutaj wyraźnie można usłyszeć, jakie to nieprzeciętne umiejętności mają muzycy, zwłaszcza wokalista Stefan. Sam utwór imponuje dynamiką, energią i niezwykłą pomysłowością. Brzmi to jak album z lat 80 a nie z roku 2012. W podobnej formule jest utrzymany „Ministress Of Storm” i znów wyraźne inspirację wokalem Kinga i mrocznym, agresywnym graniem spod znaku MERCYFUL FATE. W tym utworze dzieje się już znacznie więcej, przede wszystkim jest urozmaicenie w środkowej części, jest zwolnienie i spora dawka intrygujących, melodyjnych solówek, które dają niezłego kopa. METALHEAD nie trzyma się kurczowo jednej konwencji o nie. Bez problemu potrafią zagrać nieco w bardziej stonowanym stylu, gdzie jest wolniejsze tempo, gdzie jest bardziej rozbudowana formuła, gdzie jest większe zróżnicowanie i „Surrender To The Dark” to znakomitego przykład tego co opisałem. Skoro już mowa o kolosach to nie można tutaj pominąć mrocznego „Lonesome Warrior” który ma i motywy rockowe, jak i balladowe, a metal tutaj jest gdzieś na dalszym planie Jednak utwór jest ciekawie przemyślany, gdzie w momencie gdzie myśli się o końcu wkracza szybsze tempo i dynamit. Mocny punkt albumu. Atutem albumu jest to że jednak dominują krótkie i zwarte kompozycje, które stawiają na melodyjność i dynamikę. Pod względem zadziorności i rytmiczności imponuje bez wątpienia „Hunter”, melodyjność i unikatowe partie gitarowe to atut dynamicznego „Witch Hunt” . Metal pełną gębą słychać w ostrym „Chains Of steel” z kolei dynamit w „Awekening Thunder” momentami nasuwa formułę speed/power metalową, zaś te zwolnienia i mrok które tu występują to wypisz wymaluj twórczość Kinga Diamonda.

Jeden z ciekawszych debiutów w roku 2012. „Metalhead” to wydawnictwo zakorzenione w latach 80, nawiązując do brzmienia, do klimatu, wzorując się bez większego wstydu do kapel Kinga Diamonda, oddając z niezwykłym skutkiem charakter tworzonej przez niego muzyki. To nie tylko podobny wokal do kinga, mroczny klimat, ostre partie gitarowe, to precyzja wykonania, niezwykła pomysłowość co do kompozycji, to pomysł na granie i niezwykła energia i satysfakcja z grania heavy metalu, to wszystko słychać. Polecam każdemu fanowi heavy metalu.

Ocena : 9.5/10

1 komentarz:

  1. W ostatnim czasie wpadły mi w ręce 3 albumy 1-to Trial o którym piszesz powyżej- nic ciekawego, 2-to właśnie Metalhead i tu również jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jak zespół potrafi oddać klimat Mercyful Fate czy Kinga Diamonda naprawdę świetna robota jeśli kopiować Wielkich to na wysokim poziomie, 3-to Hellennium kolejny debiut 2012 na którym warto zawiesić ucho- podsumowując mamy 2/3 dobre albumy tylko tak dalej.

    OdpowiedzUsuń