Strony

poniedziałek, 18 czerwca 2012

POLTERGEIST - Behind The Mask (1991)


Debiut szwajcarskiego POLTERGEIST został bardzo ciepło przyjęty i było to dzieło na miarę tego co zostało wydane pod szyldem CARRION. Było granie na pograniczu thrash metalu i speed metalu. To co za prezentowali było na równie wysokim poziomie i zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Drugi krążek czyli „Behind the mask” ukazał się po dwóch latach czyli w 1991r i na pewno należy spojrzeć na ten album pod nieco innym kątem. Przede wszystkim pod względem muzycznym, zespół poszedł tutaj w kierunku nieco innym, a mianowicie czystego technicznego thrash metalu, odcinając się na dobre od speed metalu. Na drugim albumie pojawia się nie tylko zmiany w zakresie stylu, ale też brzmieniowym, gdzie jest zadzior, ale i surowość, która nadaję materiałowi niezwykły klimat. Zmiany są też w aspekcie składu zespołu, gdzie zmieniona została cała sekcja rytmiczna i muszę przyznać, że sprawuje się ona o wiele lepiej niż ta z debiutu. Perkusista Alex Lang to mistrz drugiego planu i ta jego gra jest imponująca. Jest niezwykła dynamika, różnorodność i to wyraźnie słychać już na pierwszym kawałku czyli „We Are The People” który prezentuje to co najlepsze w nowym stylu POLTEIRGEIST. Odważna sekcja rytmiczna, gdzie dynamit, dynamika, moc, gdzie są ostre, wyszukane riffy, przesiąknięte niezwykłą dbałością o technikę zagrania poszczególnych motywów i do tego te połamane, wyszukane melodie. Choć Vo. Pulver jest osamotniony na funkcji gitarzysty, to radzi sobie znakomicie i w stosunku do debiutu i płyty CARRION rozwinął swoje umiejętności. W dalszym ciągu stawia na dynamikę, szybkie partie, różnorodność, ale wszystko jest jeszcze ciekawiej rozegrane, większa technika i ten aspekt to kolejny mocny punkt tego albumu. Gdy słucham „Behind The mask” to nie mogę ogarnąć tych wszystkich wirtuozerskich popisów, tych oryginalnie brzmiących melodii, tej dynamiki i niezwykłej różnorodności jeśli chodzi o partie gitarowe Pulvera.

Brzmienie, wyczyny muzyków, miła dla oka szata graficzna to tylko część atrakcji jakie serwuje nam szwajcarski band. Najistotniejszą sprawą jest bez wątpienia zawartość płyty. A ta jest zadziwiającą perfekcyjna. Nie ma mowy o wypełniaczach, nie ma mowy o banalnych i oklepanych kompozycjach, melodiach. Materiał jest wyrównany i dynamiczny. 'Act of Violence” to utwór który cechuje się niezwykła rytmicznością, zróżnicowaniem i tutaj można wyczuć pewną lekkość, przebojowość, zapadający refren i popis umiejętności basisty Marka Felisa. Żeby nikt nie posądził ich o jednostajność na tym albumie, o granie na jedno kopyto, to zespół urozmaica album spokojnym, nastrojowym „Grey” który robi właściwie za balladę rozegraną akustycznie. „Delussions” to przykład że można grać ostro, że można grać dynamiczny thrash metal, ale oryginalny, zróżnicowany, zbudowany w oparciu o wyszukane melodie i o niezwykłe umiejętności muzyków. Basista Mark Felis, daje o sobie znać w zróżnicowanym „Drilled To Kill” gdzie jest stworzona niezwykła przestrzeń i dzieje się sporo, a przebojowy charakter to znak rozpoznawczy tego kawałka. Warto zwrócić też tutaj szczególną uwagę, na elektryzującą solówkę Pulvera, takie solówki to dzisiaj rzadkość, ileż finezji, emocji w tym aspekcie utworu, to trzeba usłyszeć na własne uszy. Oprócz szybkich kompozycji mamy też taki mroczny, stonowany „Make Your Choice” który podkreśla aspekt zróżnicowania i melodyjności tego albumu. Album ubarwia też nieco wolniejszy „Driftin Away” zwłaszcza kiedy na płycie dominują szybkie, agresywne kawałki jak „Stiil Alive” czy też pokręcony „Chato's Land”.

Behind The Mask „ to już bardziej dojrzały album aniżeli debiut i ten kierunek w stronę technicznego thrash metalu okazał się strzałem w dziesiątkę. Podobać się może przede wszystkim forma podania melodii, riffów, konstrukcja kompozycji, a także dbałość o szczegóły czy też niepowtarzalne umiejętności muzyków. Na tym albumie formacja POLTERGEIST zaprezentowała thrash metal najwyższych lotów.

Ocena : 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz