Debiut szwajcarskiego POLTERGEIST
został bardzo ciepło przyjęty i było to dzieło na miarę tego co
zostało wydane pod szyldem CARRION. Było granie na pograniczu
thrash metalu i speed metalu. To co za prezentowali było na równie
wysokim poziomie i zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Drugi
krążek czyli „Behind the mask” ukazał się po dwóch
latach czyli w 1991r i na pewno należy spojrzeć na ten album pod
nieco innym kątem. Przede wszystkim pod względem muzycznym, zespół
poszedł tutaj w kierunku nieco innym, a mianowicie czystego
technicznego thrash metalu, odcinając się na dobre od speed metalu.
Na drugim albumie pojawia się nie tylko zmiany w zakresie stylu, ale
też brzmieniowym, gdzie jest zadzior, ale i surowość, która
nadaję materiałowi niezwykły klimat. Zmiany są też w aspekcie
składu zespołu, gdzie zmieniona została cała sekcja rytmiczna i
muszę przyznać, że sprawuje się ona o wiele lepiej niż ta z
debiutu. Perkusista Alex Lang to mistrz drugiego planu i ta jego gra
jest imponująca. Jest niezwykła dynamika, różnorodność i
to wyraźnie słychać już na pierwszym kawałku czyli „We Are
The People” który prezentuje to co najlepsze w nowym
stylu POLTEIRGEIST. Odważna sekcja rytmiczna, gdzie dynamit,
dynamika, moc, gdzie są ostre, wyszukane riffy, przesiąknięte
niezwykłą dbałością o technikę zagrania poszczególnych
motywów i do tego te połamane, wyszukane melodie. Choć Vo.
Pulver jest osamotniony na funkcji gitarzysty, to radzi sobie
znakomicie i w stosunku do debiutu i płyty CARRION rozwinął swoje
umiejętności. W dalszym ciągu stawia na dynamikę, szybkie partie,
różnorodność, ale wszystko jest jeszcze ciekawiej
rozegrane, większa technika i ten aspekt to kolejny mocny punkt tego
albumu. Gdy słucham „Behind The mask” to nie mogę
ogarnąć tych wszystkich wirtuozerskich popisów, tych
oryginalnie brzmiących melodii, tej dynamiki i niezwykłej
różnorodności jeśli chodzi o partie gitarowe Pulvera.
Brzmienie, wyczyny muzyków, miła
dla oka szata graficzna to tylko część atrakcji jakie serwuje nam
szwajcarski band. Najistotniejszą sprawą jest bez wątpienia
zawartość płyty. A ta jest zadziwiającą perfekcyjna. Nie ma mowy
o wypełniaczach, nie ma mowy o banalnych i oklepanych kompozycjach,
melodiach. Materiał jest wyrównany i dynamiczny. 'Act of
Violence” to utwór który cechuje się niezwykła
rytmicznością, zróżnicowaniem i tutaj można wyczuć pewną
lekkość, przebojowość, zapadający refren i popis umiejętności
basisty Marka Felisa. Żeby nikt nie posądził ich o jednostajność
na tym albumie, o granie na jedno kopyto, to zespół urozmaica
album spokojnym, nastrojowym „Grey” który robi
właściwie za balladę rozegraną akustycznie. „Delussions”
to przykład że można grać
ostro, że można grać dynamiczny thrash metal, ale oryginalny,
zróżnicowany, zbudowany w oparciu o wyszukane melodie i o
niezwykłe umiejętności muzyków. Basista Mark Felis, daje o
sobie znać w zróżnicowanym „Drilled To Kill”
gdzie jest stworzona niezwykła przestrzeń i dzieje się sporo, a
przebojowy charakter to znak rozpoznawczy tego kawałka. Warto
zwrócić też tutaj szczególną uwagę, na
elektryzującą solówkę Pulvera, takie solówki to
dzisiaj rzadkość, ileż finezji, emocji w tym aspekcie utworu, to
trzeba usłyszeć na własne uszy. Oprócz szybkich kompozycji
mamy też taki mroczny, stonowany „Make Your Choice”
który podkreśla aspekt zróżnicowania i melodyjności
tego albumu. Album ubarwia też nieco wolniejszy „Driftin
Away” zwłaszcza kiedy na
płycie dominują szybkie, agresywne kawałki jak „Stiil
Alive” czy też pokręcony
„Chato's Land”.
„Behind The Mask „
to już bardziej dojrzały album aniżeli debiut i ten kierunek w
stronę technicznego thrash metalu okazał się strzałem w
dziesiątkę. Podobać się może przede wszystkim forma podania
melodii, riffów, konstrukcja kompozycji, a także dbałość o
szczegóły czy też niepowtarzalne umiejętności muzyków.
Na tym albumie formacja POLTERGEIST zaprezentowała thrash metal
najwyższych lotów.
Ocena
: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz