Jednym z znaczących zespołów
heavy metalowych, który stanowił trzon sceny niemieckiej był
bez wątpienia zespół o nazwie UNREST. Jest to kapela,
która idealnie wpisuje się w styl typowy dla niemieckich
potęg metalowej sceny, a więc w to co grali w latach 80 ACCEPT,
WARLOCK, GRAVE DIGGER, czy późniejszy X- WILD. Typowe,
oklepane i nieco przewidywalne niemieckie i sprawdzone solidne granie
heavy metalu tak można by w skrócie opisać styl UNREST. Może
i styl taki typowy dla niemieckiej sceny heavy metalowej, to jednak
jest to zespół który swoją solidnością dorobił się
nawet nie małej dyskografii, a wszystko się zaczęło w roku 1988
kiedy to został założony UNREST. W przeciągu pierwszych trzech
lat zespół zajmował się produkcją swoich dwóch
pierwszych dem oraz koncertowaniem. W roku 1992 przyszedł czas na
pierwszy album czyli „Taste It”. To w jaki zespół
zaprezentował swój styl, sprawił że szybko byli porównywani
do ACCEPT czy też GRAVE DIGGER. Nic dziwnego, kiedy wokalista Sonke
Lau przypomina manierę Udo Dirkschneidera. Jest podobny zadzior,
drapieżność i technika. To co wygrywa duet gitarzystów,
czyli Kuhn / Wieckert nie odbiega od standardu i od tego co było na
rynku, a także tego co prezentowało większość kapel niemieckich.
Nacisk na solidność, drapieżność, odrobina toporności
wymieszana z melodyjnością podkreśla ten charakterystyczny dla
Niemiec stylu. Natomiast sekcja rytmiczna tworzy odpowiednie tło pod
te elementy, a więc mamy i dynamikę, szybkość, a także
urozmaicenie, kiedy tylko jest to potrzebne. Ten element również
nie zawodzi.
Mimo sprawdzonych patentów
debiut nie powalił, nie zachwycił i przeszedł bez większego
zainteresowania. Co zawiodło? Może wszystko po trochu? Umiejętności
muzyków były takie na poziomie powszechnym i niczym nie
zaskakują, wszystkie jest standardowe, zwłaszcza sama zawartość.
Oczywiście otwarcie w postaci „Keeper Of The Law”
zwiastuje całkiem co innego. Przebojowy motyw, dynamika, przeplatane
atrakcyjne, chwytliwe melodie, a z tym na albumie jest różnie.
„Hunter” niestety jest zbyt długi i nieco monotonny, a
szkoda bo zaczynało się całkiem ciekawie, tak w stylu ACCEPT.
Zespół bez wątpienia lepiej radzi sobie z szybszymi
kompozycjami i słychać to w ostrym „Fight Till We Fall”
, zadziornym „Stand Up” odegrany z zachowaniem pewnego schematu
ACCEPT, smaku dodają bardzo ciekawe pojedynki na solówki. W
podobnej dynamicznej konwencji utrzymany jest przebojowy „Unrest
Rock”, bojowy „Hell
On Wheels” z chwytliwym i
pobudzającym refrenem. UNREST znakomicie sobie radził przede
wszystkim z naśladowaniem stylu ACCEPT i tego najlepszym dowodem
szybki „War On Tv” czy
tez stonowany „No way Out”.
UNREST zrodził
się jako słabsza wersja ACCEPT, jednak na debiucie zaprezentowali
solidny materiał, który mimo dobrej roboty jawił się jako
dość przeciętny album. Powody tego należy upatrywać w sztywnym
stylu, który jest tylko cieniem wielkiego ACCEPT, pomysły,
melodie takie standardowe, powszechne i do bólu obstukane.
Materiał w dużej mierze nie zaskakuje, ale jedno trzeba przyznać
miło się tego słucha i za to należy pochwalić UNREST za
solidność do końca.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz