Strony

piątek, 17 sierpnia 2012

ATROPHY - Violent By Nature (1990)

Co z tego że amerykański zespół ATROPHY nagrał perfekcyjny debiut? Co z tego że muzycy obdarzeni byli prawdziwym talentem? Co z tego, że drugi album „Violent by Nature” był jeszcze ostrzejszy i na tak samym wysokim poziomie, skoro konkurencja skutecznie zagłuszyła ich, ludzie woleli się podniecać przereklamowaną METALLICĄ i innymi znanymi zespołami, lekceważąc muzykę thrash metalową z prawdziwego zdarzenia. Sukces debiutu ATROPHY, który był nadzwyczaj energiczny, melodyjny i zapadający w pamięci nie był ogromne jak w przypadku wielkiej czwórki, ale i tak dostarczył zespołowi sporo powodów żeby kontynuować działalność nagrywając album, będący swoistą kontynuacją „Socialized Hate” z tym, że jeszcze bardziej agresywne, jeszcze bardziej thrash metalowy aniżeli speed metalowy. „Violent By Nature” pod wieloma jednak ma sporo podobieństw. Nic dziwnego, skoro na debiucie wszystko zdało swój test i sprawiło, że zespół nagrał perfekcyjny album to po co to zmieniać? Tak więc mamy w dalszym ten sam skład, na którego składają się ambitni i utalentowani ludzie. Każdy z nich rozwinął umiejętności i to słychać. Brian Zimmermann jakby jeszcze ostrzej śpiewa, jest więcej agresji, więcej zadziorności i to wszystko jest rozwinięte proporcjonalnie do stylu zespołu i partii gitarowych wygrywanych przez duet Lynkins/Skowron, które w dalszym ciągu łączą w sobie agresję, dynamikę, melodyjność i przebojowy charakter, co oczywiście przedkłada się na atrakcyjność albumu i pokazuje ambitne podejście zespołu do tematu thrash metal.

Po raz kolejny zespół zadbał o aspekt wizualny, bo okładka przyciąga uwagę i zapada w pamięci. Po raz kolejny ATROPHY wykreował mocne,soczyste brzmienie, które ma ostry, ciężki charakter. Również po raz kolejny zespół stworzył równy, urozmaicony materiał, który od początku do końca wypełniony jest kawałkami, które poprzez swoją formę, strukturę, aranżacje mają charakter przebojów. „Puppies and Friends” to utwór, który prezentuje dobitnie jak się gra thrash metal. Jest agresja, dynamika, nie brakuje ostrego, dzikiego charakteru, a także chwytliwych melodii. Nieco wolniejsze tempo, większe urozmaicenie, więcej rytmiki i śmiało można uznać tytułowy „Violent By nature”za rasowy przebój, który zapada w pamięci na bardzo długo. Heavy metalowa melodia, nieco bardziej stonowane tempo wyróżnia z kolei taki utwór jak „In Their Eyes”. Jeśli ktoś lubi nieco progresywne zacięcie, przeplatanie wolnych, klimatycznych motywów z szybszymi, agresywniejszymi, to taki „Too Late For Charge” od razu wam przypadnie do gustu. Album został zdominowany przez szybkie, melodyjne utwory, będące przesiąknięte agresją oraz progresywnością i tutaj mam na myśli przede wszystkim rytmiczny „Slipped Through the Cracks” przypominający dokonania TOXIC, melodyjny „Forgotten But Not Gone” czy też dynamiczny „Process of Elimination” z jakże ponurym i przenikliwym refrenem.

Violent by nature” choć nagrany przez zespół, który nie przebił się przez konkurencję, przez bardziej przereklamowane albumy, to jednak śmiało można zaliczyć to wydawnictwo do klasyki thrash metalu. Jeżeli kogoś przekonał debiut to nie będzie problemów z akceptacją tego albumu. Szkoda tylko, że zespół który miał potencjał, który nagrał dwa świetne albumy, nie przetrwał próby czasu, nacisku konkurencji. Została po nich jednak pamięć i dwa arcydzieła z gatunku thrash metal.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz