Strony

piątek, 17 sierpnia 2012

MEPHISTO - In Search Of Lost Refuge (1991)

Jeśli niemiecki scena muzyczna jest bliska twojemu sercu, jeśli lubisz powracać do heavy/speed metalowych płyt takich kapel jak GRAVESTONE, ACCEPT, RUNNING WILD czy też power metalowych typu STRANGER i HELLOWEEN to muzyka niemiecko MEPHISTO przypadnie ci bez wątpienia do gustu. Tak jest to zespół z grona mało znanych i zapomnianych przez metalowy świat. Rok 1986 to okres rodzenia się power metalu i trzeba przyznać, że zespół dobrze wpisał się w rynek muzyczny i właśnie w tym roku zrodził się MEPHISTO, który mimo grania muzyki wtórnej, muzyki jakiej było pełno, muzyki w której było sporo znanych patentów, to jednak potrafił zaspokoić podstawowe wytyczne i żądania słuchaczy. W 1988 wydali swój debiutancki album „Mephisto” który zdobył przychylność dziennikarzy, recenzentów, a przede wszystkim słuchaczy. To też naturalnym posunięciem było w 1991r wydanie drugiego albumu w postaci „In Search Of Lost Refuge” który zwieńczył działalność tego solidnego zespołu. O tak mimo faktu grania muzyki opartej o sprawdzone i oklepane patenty muzyka MEPHISTO była solidna, starannie zaaranżowana, gdzie wszystko skupiło się wokół chwytliwych i łatwo trafiających do słuchacza melodiach i przebojowych refrenach. To przesądziło o tym, że album znakomicie się prezentuje i śmiało można mówić tutaj o nim w kategoriach atrakcyjności. Od standardów niemieckiego metalu nie odbiega nie tylko styl MEPHISTO, ale również nieco surowe, mocne brzmienie, czy też umiejętności muzyków, które przesądziły o solidnym i bardzo dobrym materiale, który złożył się na drugi album.

Co z tego, że wokal Uwe Suerick ma coś wokalu Hansena? Co z tego że partie basu Dirta Welke brzmią jak Markusa Grosskopfa, co z tego że partie gitarowe wygrywane przez duet Hadlik/Bruner/Suerick brzmią jak te z „Walls Of jericho” czy albumów GRAVESTONE? Co z tego skoro to wszystko przyczynia się do atrakcyjności owego dzieła. Jednak to co was powinno przekonać do tego albumu niemalże od razu to sam materiał, który stanowi największą siłę tego wydawnictwa. Jak przystało na solidny krążek mamy urozmaicony i równy materiał, który zbudowany jest w oparciu o solidne kompozycje, mające charakter przeboju. Właściwie album jest szybki, dynamiczny i zwarty jak to zresztą słychać w melodyjnym „Alines” z wyraźnym nawiązaniem w kwestii partii gitarowych, melodyjności, ostrego grania do ery HELLOWEEN, kiedy na wokalu był Kai Hansen. W podobnej konwencji utrzymany jest „Refugium (N.B.)” w którym zespół przemyca pewne elementy thrash metalu. Poza krótkimi utworami utrzymanych w stylistyce speed/power metalowej, znajdziemy też bardziej rozbudowane kompozycje jak choćby „Nature” z bojowym motywem utrzymanym w średnim tempie, melodyjny i rytmiczny „Valley Of Dolls” , czy też power metalowym killerze w postaci „Senseless Marching ”, który jak dla mnie stanowi szczyt umiejętności muzyków z MEPHISTO i świetne nawiązanie do HELLOWEEN, jednocześnie pokazując swój autentyczny pazur. Zgrabnie dopasowane melodie, energiczne solówki, wyrazisty, podniosły i pełen energii wokal Uwe to elementy, które przemawiają za atrakcyjnością tego kawałka. Co jeszcze znajdziemy na albumie? Tajemnicza, klimatyczną balladę „A Fatal Development” który świetnie się uzupełnia z wolniejszym, nieco rockowym „The Final Chapter” . Ostatnim urokliwym urozmaiceniem na albumie jest instrumentalny utwór „Unexpected Changes” z ciekawymi melodiami i syntezatory odegrały tutaj wręcz kluczową rolę.

Jak już odejść ze sceny to w wielkim stylu i MEPHISTO tak też zrobił. Wydał na koniec swojej podróży muzycznej znakomity album, który oddaje to co najlepsze w niemieckiej scenie, a więc profesjonalne podejście do muzyki, zagwarantowanie solidnej muzyki, wysokiego poziomu kompozycji, ich aranżacjom. Jest też to do czego przywykłem, a mianowicie przebojowy charakter, który sprawia, że album należy do grona płyt do których warto wracać. Pozycja obowiązkowa dla fanów niemieckiej sceny metalowej.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz