Jeśli
niemiecki scena muzyczna jest bliska twojemu sercu, jeśli lubisz
powracać do heavy/speed metalowych płyt takich kapel jak
GRAVESTONE, ACCEPT, RUNNING WILD czy też power metalowych typu
STRANGER i HELLOWEEN to muzyka niemiecko MEPHISTO przypadnie ci bez
wątpienia do gustu. Tak jest to zespół z grona mało znanych
i zapomnianych przez metalowy świat. Rok 1986 to okres rodzenia się
power metalu i trzeba przyznać, że zespół dobrze wpisał
się w rynek muzyczny i właśnie w tym roku zrodził się MEPHISTO,
który mimo grania muzyki wtórnej, muzyki jakiej było
pełno, muzyki w której było sporo znanych patentów,
to jednak potrafił zaspokoić podstawowe wytyczne i żądania
słuchaczy. W 1988 wydali swój debiutancki album „Mephisto”
który zdobył przychylność dziennikarzy, recenzentów,
a przede wszystkim słuchaczy. To też naturalnym posunięciem było
w 1991r wydanie drugiego albumu w postaci „In Search Of Lost
Refuge” który zwieńczył działalność tego solidnego
zespołu. O tak mimo faktu grania muzyki opartej o sprawdzone i
oklepane patenty muzyka MEPHISTO była solidna, starannie
zaaranżowana, gdzie wszystko skupiło się wokół chwytliwych
i łatwo trafiających do słuchacza melodiach i przebojowych
refrenach. To przesądziło o tym, że album znakomicie się
prezentuje i śmiało można mówić tutaj o nim w kategoriach
atrakcyjności. Od standardów niemieckiego metalu nie odbiega
nie tylko styl MEPHISTO, ale również nieco surowe, mocne
brzmienie, czy też umiejętności muzyków, które
przesądziły o solidnym i bardzo dobrym materiale, który
złożył się na drugi album.
Co z
tego, że wokal Uwe Suerick ma coś wokalu Hansena? Co z tego że
partie basu Dirta Welke brzmią jak Markusa Grosskopfa, co z tego że
partie gitarowe wygrywane przez duet Hadlik/Bruner/Suerick brzmią
jak te z „Walls Of jericho” czy albumów GRAVESTONE? Co z
tego skoro to wszystko przyczynia się do atrakcyjności owego
dzieła. Jednak to co was powinno przekonać do tego albumu niemalże
od razu to sam materiał, który stanowi największą siłę
tego wydawnictwa. Jak przystało na solidny krążek mamy urozmaicony
i równy materiał, który zbudowany jest w oparciu o
solidne kompozycje, mające charakter przeboju. Właściwie album
jest szybki, dynamiczny i zwarty jak to zresztą słychać w
melodyjnym „Alines” z
wyraźnym nawiązaniem w kwestii partii gitarowych, melodyjności,
ostrego grania do ery HELLOWEEN, kiedy na wokalu był Kai Hansen. W
podobnej konwencji utrzymany jest „Refugium (N.B.)”
w którym zespół przemyca pewne elementy thrash metalu.
Poza krótkimi utworami utrzymanych w stylistyce speed/power
metalowej, znajdziemy też bardziej rozbudowane kompozycje jak choćby
„Nature” z
bojowym motywem utrzymanym w średnim tempie, melodyjny i rytmiczny
„Valley Of Dolls” , czy
też power metalowym killerze w postaci „Senseless
Marching ”, który jak
dla mnie stanowi szczyt umiejętności muzyków z MEPHISTO i
świetne nawiązanie do HELLOWEEN, jednocześnie pokazując swój
autentyczny pazur. Zgrabnie dopasowane melodie, energiczne solówki,
wyrazisty, podniosły i pełen energii wokal Uwe to elementy, które
przemawiają za atrakcyjnością tego kawałka. Co jeszcze znajdziemy
na albumie? Tajemnicza, klimatyczną balladę „A Fatal
Development” który
świetnie się uzupełnia z wolniejszym, nieco rockowym
„The Final Chapter” . Ostatnim
urokliwym urozmaiceniem na albumie jest instrumentalny utwór
„Unexpected Changes”
z ciekawymi melodiami i syntezatory odegrały tutaj wręcz kluczową
rolę.
Jak
już odejść ze sceny to w wielkim stylu i MEPHISTO tak też zrobił.
Wydał na koniec swojej podróży muzycznej znakomity album,
który oddaje to co najlepsze w niemieckiej scenie, a więc
profesjonalne podejście do muzyki, zagwarantowanie solidnej muzyki,
wysokiego poziomu kompozycji, ich aranżacjom. Jest też to do czego
przywykłem, a mianowicie przebojowy charakter, który sprawia,
że album należy do grona płyt do których warto wracać.
Pozycja obowiązkowa dla fanów niemieckiej sceny metalowej.
Ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz