Satysfakcja z znalezienia albumu, który
brzmi fantastycznie, który trzyma wysoki poziom, album który
nigdy nie został wydany, zespołu który jest jednym z tych
podziemnych, który nie każdy zna jest nadzwyczaj ogromna.
Takie uczucie mi towarzyszyło kiedy na trafiłem na szwedzką kapelę
DIZZINESS, która gra muzykę z pogranicza melodic
metalu spod znaku DEMON, WARRIORS a także hard rocka typu DEF
LEPPARD, RIOT. O kapeli za dużo nie wiadomo, ale co warto wiedzieć
to że została założona na początku lat 80, a także to że
debiutancki album „On The rocks” był gotowy do wydania
wiosną roku 1986, jednak właściciel wytwórni chciał
zobaczyć czy jakaś inna wytwórnia byłaby chętna do wydania
albumu. I gdy się znalazła jedna, to po tym jak chciała żeby
zespół śpiewał w rodzimym języku zostawiła ich potem na
lodzie. Potem kapela chciała wynieść się z kraju i poszukać
szczęścia w USA w wydaniu albumu, jednak w wyniku nie powodzenia
kapela się rozpadła. Gitarzysta Lars B, basista Lars H i perkusista
Daniel G założyli HEARTLINE, w późniejszym okresie
gitarzysta Lars Boquist założył REPTILIAN, a obecnie gra w FAIR OF
FREAKS. Nikt już nie pamięta DIZZINESS ich krótkie okresu
bytowania, a już na pewno albumu, który nigdy nie został
wydany. Może moje opinia i kilka ciepłych słów na temat
tego wydawnictwa które nie ujrzało światło dziennego
sprawi, że niektórzy sięgną po ten album. Zastanawiacie co
niby takiego jest w tym krążku, co jest warte zachodu żeby zdobyć
ten album? Przede wszystkim styl w jakim zespół się obracał.
Lekki, ciepły melodyjny metal z elementami hard rocka, gdzie
gitarzyści Lars B i Stefan Wallmann, stawiają na finezyjne partie
gitarowe, które są przesiąknięte finezyjnością,
melodyjnością i lekkością, gdzie Tomas Näslund dysponuje
znakomity głosem, który porywa swoją czystością, techniką,
manierą i sporo w tym nawiązań do DEF LEPPARD. Styl może
nawiązuje do pewnych znanych zespołów, z tym że słychać
przede ich własny charakter. Innym jakże znaczącym powodem dla
którego szukać tego albumu to sam fakt ułożonej,
przemyślanej zawartości, która jawi się jako równa i
zróżnicowana,a co najważniejsze każdy utwór to
znakomity pretendent do miana przeboju.
Album utrzymany jest w jasno określonym
stylu, ale nie ma mowy o rutynie i granie na jedno kopyto. Mamy
kompozycje jak „Snowblind” gdzie jest słyszalna ta
lekkość i mieszanka melodic metalu z hard rockową formułą typu
DEF LEPPARD i sam kawałek przypomina mi najlepsze lata Brytyjczyków.
Szybki, dynamiczny metal, gdzie słychać coś z PRETTY MAIDS, JUDAS
PRIEST, ACCEPT z „Metal heart” mamy w rozpędzonym „Midnight
Lover” i tutaj można poczuć nieco inną konwencję, choć w
dalszym ciągu utrzymana jest utrzymana owa charakterystyczna
lekkość, przebojowy charakter, który właściwie można
powiązać z każdym utworem. Taki typowy bas dla kapel typu UDO,
ACCEPT słychać w „Take It Or Leave It” w
którym można usłyszeć także słynny SURVIVOR, a sama
kompozycja jest bardzo rytmiczna i łatwo zapadająca w ucho za
sprawą prostego motywy u chwytliwego refrenu. „Power”
nie ustępuje poziomem, lekkością, przebojowością innym
kompozycjom. Nawiązanie do heavy metalu i postawienie na nieco
ostrzejszy motyw, na nieco zadziorniejsze partie gitarowe w „Playing
With Fire” sprawiają, że
album zyskuje na atrakcyjności i nieco ubarwieniu albumu. Ciepłe,
romantyczne kawałki o miłości jak rytmiczny „Victim Of
Love” czy też spokojny,
klimatyczny „Every Little Piece of my Heart”
który pełni rolę ballady pasują idealnie do reszty i
stanowią na pewno równie mocny punkt albumu jak pozostałe
kawałki. Na równie wielkie uznanie zasługuje piękna,
łamiące serce ballada „I Tell you again”,
która swoim głównym motywem, lekkością i formą
podania po prostu rzuca na kolana.
Nie
sądziłem, że płyta która nie ujrzała światło dziennie,
będzie aż tak bardzo dobra, ocierająca się o perfekcję, I to
słowo nie jest jakimś nad użyciem. Ciężko wytknąć temu
albumowi jakiekolwiek wady. Brzmienie, czyste i uwypukla każdy
szczegół muzyki DIZINNESS, materiał równy,
dynamiczny, a przede wszystkim zbudowany na przebojach. Do tego
dochodzą znakomite umiejętności muzyków, którzy
robią znakomite show. Znakomity album w formule melodyjnego metalu z
elementami hard rocka, szkoda tylko że kapela nie wydała tego
albumu i że się rozpadła, szkoda bo takiego grania nigdy za wiele.
Ocena:
9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz