Strony

niedziela, 7 października 2012

ARAGONIT - Astraleum (2012)

Na niemieckiej scenie heavy metalowej pojawił się nowy zespół, a zwie się ARAGONIT i już sama nazwa potrafi przyciągnąć uwagę. Jeżeli ona tego nie zrobi, to z pewnością zrobi to styl w jakim zespół się obraca. Cóż to za styl? Otóż ciężko jednoznacznie zdefiniować w jakim gatunku się obracają i właściwie słychać w ich muzyce elementy black metalu, folk metalu, power metalu oraz symfonicznego metalu. Tak więc nie zdziwcie się jeśli na ich pierwszym albumie „Astroleum” usłyszycie styl, który przejawia się w tym że mamy wokal typowo power metalowy, a więc melodyjny podniosły, mamy wokal mroczniejszy, bardziej black metalowy, do tego dochodzi bardzo urozmaicone instrumentarium, gdzie pojawiają się melodie folkowe, symfoniczna orkiestra, no i power metalowa motoryka co zresztą można usłyszeć po partiach gitarowych czy też po sekcji rytmicznej. Nie można narzekać na nudę, na oklepane motywy, na wtórny charakter, brak ciekawych pomysłów. Album jest tego przeciwieństwem i przesiąknięty jest niezwykłym tajemniczym klimatem, bogactwem instrumentalnym i epickością. Co przyciąga również uwagę to bardzo atrakcyjna okładka autorstwa Alexa Schwab. Muzycznie ARAGONIT przesiąknięty jest wpływami takich kapel jak WINTERSUN, ENISFERUM, czy też TURISAS.

Jak można łatwo zauważyć jest to płyta dopracowana. Zadbano o szatę graficzną, która przyciąga uwagę, dopracowane również brzmienie, które spełnia dzisiejsze standardy i jego soczysty, czysty charakter sprawia że utwory tez sporo zyskują, a przede wszystkim każdy dźwięk jest wyraźniejszy. Muzycy mimo że są młodzi i robią pewne błędy to jednak dołożyli wszelkich starań żeby materiał był równy, energiczny, chwytliwy, a przede wszystkim zróżnicowany i taki też jest, więc cel został osiągnięty. Co ciekawe krótkie intro „Radiation” trwające kilka sekund potrafi wzbudzić nie małe emocje i kontrast między elementami symfonicznymi a folkowymi jest bardzo atrakcyjny. ARAGONIT stawia na bogactwo instrumentalne, ale również w dużej mierze na melodyjność, zapadające w głowie partie wokalne, gitarowe, różne motywy i słuchając „Pegazus” można stwierdzić, że im się to udaje. Mamy feeling folkowy, mamy black metalowy wokal, jak i power metalowy wokal i utrzymane w power metalowej konwencji partie gitarowy. Sporo elementów, ale nie ma mowy o chaosie. Podobać się może szybki i bardzo chwytliwy „Astroleum” przypominający w niektórych momentach ORDEN OGAN, energiczny "Under The Frostcrust" w którym pojawia się sporo zwolnień, urozmaicenia, mocniejszy, agresywniejszy "A Journey" który stylistycznie przypomina pegan metal. Pewnym zaskoczeniem jest już klimatyczny "Blood And Pain” który zaczyna się inaczej bo od akustycznej gitary i przypomina mi to niektóre wejścia RUNNING WILD. Utwór ten jest epicki i bardzo rytmiczny. W podobnej stylistyce jest utrzymany „The tale Of The Ice”, a na koniec mamy nieco bardziej rozbudowany, nieco bardziej stonowany i epicki „The Untochable Sky” z masą ciekawych urozmaiceń, motywów.

Trudno nie docenić tego albumu i tego zespołu. Takich płyt może i wychodzi sporo, jeżeli mówimy o folkowym zacięciu, ale w mieszanie black metalowego wokalu, elementów symfonicznych, a przede wszystkim zbudowaniu wszystkiego na motoryce power metalowej. Oczywiście można wytknąć pewne nie dociągnięcia, ale całościową album mi zaimponował. Przede wszystkim bogatym instrumentarium, zróżnicowaniem, ciekawą formą, pomysłowością, a i kompozycje są solidne, dobrze wykonane. ARAGONIT i album „Astraleum” to wyrazy, które powinniście zapamiętać podczas akcji poszukiwawczej, w celu znalezienia jakiego metalowego albumu na bardzo dobrym poziomie. Polecam!

Ocena: 8/10

1 komentarz: